Skąd takie pogorszenie nastrojów? Wszędzie pisze się o wariancie delta wirusa SARS COV2 i znacznym zwiększeniu się liczby zakażeń w Stanach i być może rzeczywiście ten czynnik miał wpływ na zachowanie rynków. Według mnie (to tylko moje odczucie) na nastrojach zaczyna ważyć zbliżający się wrzesień, a z nim koniec różnych dopłat do rodzinnych budżetów ze strony państwa. Poza tym konsumenci zaczynają się bać wysokiej inflacji.
Na rynek akcji nie miał ten raport żadnego wpływu. Zazwyczaj rynek reaguje jedynie drgnięciem na publikacje tego indeksu i tym razem też tak było. To znaczy może miał taki wpływ, że indeksy ledwo drgnęły, a nie wyraźnie wzrosły. Dzięki akcji „byków” w ostatnich minutach sesji indeks S&P 500 zyskał mizerne 0,16% (ale ustanowił nowy rekord), a NASDAQ zakończył sesję neutralnie. Dzięki osłabieniu dolara zyskały mocno ceny złota (cena wróciła nad pokonane wcześniej wsparcie na poziomie 1.760 USD) i srebra. Zdrożała też miedź, ale ropa staniała i mocno spadły rentowności obligacji.
Poniedziałek rozpoczął się od małego trzęsienia ziemi, czyli od publikacji danych makro w Chinach. W lipcu produkcja przemysłowa wzrosła o 6,4% r/r (oczekiwano 8%), sprzedaż detaliczna wzrosła o 8,5% r/r (oczekiwano 11,5%), inwestycje w aglomeracjach miejskich wzrosły o 10,3% r/r (oczekiwano 11,2%). Na miarę innych krajów dane były bardzo dobre, ale nie ulegało wątpliwości, że gospodarka spowalnia.
Żeby było śmieszniej to indeksy chińskie nieznacznie wzrosły, ale w reszcie Azji te dane doprowadziły do spadków robiąc kiepskie nastroje przed startem giełd europejskich. Nie dziwiły więc spadki europejskich indeksów i przecena ropy oraz miedzi. Dziwiło tylko zachowanie rynku akcji w USA. Początkowe spadki indeksów nie wynikały z tego, co stało się w Afganistanie (o tym napiszę więcej w piątek w komentarzu tygodniowym). Chodziło tylko o dane z Chin.
Potem jednak zaczęło się standardowe kupowanie spadków, co zaowocowało zakończeniem sesji wzrostem indeksu S&P 500 o 0,26% (nowy rekord) i DJIA o 0,31% (nowy rekord). Jedynie NASDAQ kosmetycznie spadł (0,2%). Trudno będzie zmienić wieloletnie przyzwyczajenia i programy komputerowe, które każą spadki kupować. Więcej o tym w piątek.
W Polsce rynek akcji zachował się w piątek 13. sierpnia dokładnie tak jak zachowały się inne giełdy europejskie i Wall Street. Śmieszne było zachowanie WIG20. Przez całą sesję indeks trzymał się tuż pod poziomem neutralnym, ale dosłownie ostatnie minuty sesji pozwoliły na podbicie indeksu o 10 pkt., dzięki czemu zyskał 0,19% i teoretycznie umocnił swoje wybicie z 2,5 miesięcznego trendu bocznego oraz powrót do poziomów z 2019 roku.
Dlaczego „teoretycznie”? Dlatego, że obrót był śmiesznie mały, a takie wybicie nie ma znaczenia prognostycznego. Widzieliśmy to już w poniedziałek, kiedy WIG20 stracił 0,87% (też na bardzo małym obrocie) i pokornie wrócił do kanału trendu bocznego.
Interesujące było zachowanie polskiego rynku walutowego. W piątek 13.08 wzrost kursu EUR/USD powinien był pomagać złotemu, ale przez długi czas spadał jedynie kurs USD/PLN, EUR/PLN trzymał się blisko poziomu neutralnego, a CHF/PLN nawet lekko rósł. Inaczej mówiąc złoty był bardzo słaby. Dopiero po godzinie 16:00, kiedy kurs EUR/USD zaczął mocniej zyskiwać, a na polski rynek był już płytki, EUR/PLN nieco się osunął, ale CHF/PLN kosmetycznie wzrósł.
Na rynku ewidentnie odbijała się sytuacja polityczna i tylko, dzięki temu, że lex-TVN ma jeszcze długą drogę do tego, żeby stał się prawem nie doszło do przeceny naszej waluty. W poniedziałek mogło trochę pomagać złotemu to, że podczas weekendu prezydent Duda powiedział coś, co przez niektórych analityków politycznych potraktowano jako zapowiedź weta lex-TVN. Dość mocno wzrósł kurs CHF/PLN, ale wynikało to wyłącznie z tego, że frank umocnił się do głównych walut.
Link do komentarza tygodniowego:
https://iwealth.pl/nerwowy-rynek-surowcow-spokoj-na-rynku-akcji/