Puls Biznesu: Ubiegły rok Warta zakończyła z rekordowym przypisem składki – ponad 12,6 mld zł, to o 17 proc. więcej r/r. - i 1,1 mld zł zysku netto. Czy 2025 r. również będzie rekordowy?
Jarosław Parkot, prezes Warty: Pokażemy bardzo dobre wyniki, zarówno od strony przypisu składki, jak też naszej pozycji rynkowej i finansowej. Nawet w przypadku zdarzeń losowych mamy odpowiednie programy reasekuracyjne. Warta zakończy ten rok w świetnej kondycji.
PB: Na razie zdetronizowali państwo PZU pod względem wartości zebranej składki w OC komunikacyjnym, nie tracąc przy tym rentowności. Jak udało się to zrobić, zważywszy, że ten segment od lat obciąża wyniki firm ubezpieczeniowych?
Według informacji z KNF mamy 26,5-procentowy udział w OC komunikacyjnym, w ciągu roku zwiększyliśmy go o 4 pkt proc. Jak to robimy? Potężny zespół, który zaczęliśmy tworzyć kilkanaście lat temu, zajmuje się selekcją, modelowaniem i wyceną ryzyka indywidualnie dla każdego klienta. To jest nasza przewaga rynkowa. Mamy też najlepszą sieć sprzedaży w kraju. Współpracujemy z brokerami, multiagentami oraz rozwijamy sieć własną. W kwestii obowiązkowego OC kluczem są agenci, zaś w przypadku OC dla biznesu korporacyjnego – brokerzy. Mamy też najlepszą jakość likwidacji. Z rokrocznych raportów Rzecznika Finansowego wynika, że od ośmiu lat notujemy najniższy poziom skarg dotyczących likwidacji szkód. Nie lekceważę konkurencji, ona też się rozwija, ale my zaczęliśmy to robić pierwsi i teraz zbieramy owoce naszej pracy.
PB: Według danych KNF wynik techniczny sektora z OC komunikacyjnego po pierwszym półroczu 2025 jest na małym plusie. To osiągnięcie po latach wojny na ceny polis. Czy stawki wzrosły wystarczająco, żeby cały rok zamknął się z technicznym zyskiem?
Na rynek OC komunikacyjnego trzeba patrzeć w perspektywie dłuższej niż rok czy kwartał. Stawki OC są obecnie niższe niż w latach 2016-17 – i to po trzech latach bardzo wysokiej inflacji, która podniosła ceny wszystkich towarów i usług o kilkadziesiąt procent. To obrazuje skalę erozji tego rynku. Średnia częstość wypadków samochodowych nie wzrosła dzięki nowej infrastrukturze: autostradom i trasom szybkiego ruchu, zmianom przepisów, lepszym samochodom. Natomiast średnia szkoda mocno poszła w górę, bo wzrosły koszty części zamiennych, robocizny, energii i wielu innych składników. Jeśli polisy nie drożeją, a koszty naprawy rosną, to mamy problem z wynikiem technicznym, który nie spełnia oczekiwań ani rynkowych graczy, ani regulatora. Przewidujemy, że ten rok zakończy się zwyżką cen polis o ok. 7-10 proc. Chociaż my od lat zarabiamy także na OC, taki wzrost uważam za niewystarczający wobec rokrocznego wzrostu wartości średniej szkody w tempie kilkunastu procent w ostatnich latach.
PB: Jak w takim razie utrzymują państwo rentowność w OC?
Przede wszystkim dzięki selekcji ryzyka, właściwej wycenie oraz kosztów o ok. 5 pkt proc. niższym od rynkowej średniej. Wskaźnik mieszany w części majątkowej wynosi u nas 95-96 proc., czyli zarabiamy ok. 5 proc. na wyniku technicznym. Do tego mamy dochody z inwestycji, które w ostatnich latach były duże ze względu na wysokie stopy procentowe.
PB: Teraz jednak stopy spadają…
Będzie więc podwójne uderzenie – od strony kosztów i dochodów. I rentowność spadnie.
PB: Ambicje Warty nie kończą się zapewne na OC komunikacyjnym. Jakie mają państwo cele na całym rynku majątkowym?
Zamierzamy zakończyć ten rok z bardzo wysoką pozycją w OC komunikacyjnym, a naturalnymi kierunkami rozwoju są autocasco, segment mieszkaniowy, ubezpieczenia dla MŚP, biznes korporacyjny czy ubezpieczenia życiowe. Będziemy bardzo silni we wszystkich grupach.
PB: Rozwój organiczny wystarczy? Warta nie była na zakupach od czasu połączenia z HDI w 2012 r. W międzyczasie na rynku ubezpieczeniowym doszło do kilku dużych przejęć – Avivy przez Allianz, AXA przez Uniqę. Jaka jest strategia Warty na kolejne lata – wzrost organiczny czy może akwizycje?
W ostatnich 10 latach przesunęliśmy się z 13-14 proc. udziału w rynku majątkowym do 20 proc., a w rynku życiowym z dziewiątej pozycji na czwartą lub piątą w zależności od tego, czy mówimy o składce regularnej, czy jednorazowej, która z mojego punktu widzenia nie jest typowym ubezpieczeniem, ale produktem bankowym z komponentem ubezpieczeniowym, i ma niską rentowność. Jeśli więc mogliśmy zdobyć znaczący udział w majątku i znaczący udział w życiu, w którym od kilku lat rośniemy w tempie 15-17 proc. r/r, podczas gdy rynek o kilka procent, to jest to potwierdzenie, że rozwój organiczny jest możliwy i skuteczny. W majątku też rośniemy dużo szybciej niż rynek.
Czy chcielibyśmy coś kupić? Pewnie, że tak. Jeśli pojawi się podmiot pasujący do naszego modelu biznesowego i da nam dodatkową wartość w postaci portfela, sieci dystrybucyjnej, wiedzy, systemów - kupimy. Nie zrobimy jednak akwizycji tylko po to, by być więksi. Dla nas liczy się wartość dodana.
PB: Inwestor, grupa Talanx, nie naciska na przejęcia?
W ostatnich latach pojawiły się pewne propozycje ze strony naszych właścicieli. Sugerowano, żebyśmy zainteresowali się pewną firmą i złożyli ofertę przejęcia. Talanx zarządza jednak grupą w modelu federacyjnym, czyli zarządy krajowe mają bardzo dużą odpowiedzialność i bardzo dużą swobodę - poza pewnymi ogólnymi ramami działania wszystkie decyzje zapadają w Warszawie. A zarząd Warty uznał, że nie chce składać oferty, bo z takiej transakcji nie będzie wartości dodanej. Zawsze prezentujemy wobec naszych właścicieli pogląd, że inwestując w innowacje i rozwój ponad 100 mln zł rocznie, jesteśmy w stanie szybko zdobywać udziały rynkowe.
PB: I tyle państwo inwestują?
Od wielu lat rokrocznie wdrażamy sto projektów innowacyjnych. Przez ostatnie lata wydaliśmy na rozwój setki milionów złotych. Efekty? W ciągu 12-15 lat nasza sprzedaż wzrosła czterokrotnie, a zatrudnienie zwiększyło się o 20 proc. To zasługa automatyzacji procesów, wprowadzania nowych technologii - robotów, machine learningu, sztucznej inteligencji, a teraz generatywnej AI.
PB: A jakie efekty przynosi utrzymywanie dwóch marek - Warty i HDI? Czy decyzje w tej kwestii też zapadają w Warszawie?
Wszystkie decyzje zapadają w Warszawie. Marki Warta i HDI będą rozwijane. Posiadanie dwóch brandów to poszerzanie oferty – i okazuje się, że to bardzo skuteczna polityka marketingowa. Nie widzimy powodów, żeby to zmieniać. Również nasi agenci i brokerzy doceniają możliwość oferowania produktów pod różnymi markami.
PB: Czy strategia Warty sprzed 15 lat, tj. z czasu, w którym objął pan stanowisko prezesa, nadal obowiązuje?
Tak, bo opiera się na trwałych filarach: pośrednicy są kluczowi, innowacje są konieczne, a pracownicy są sercem firmy. To nie są hasła, to codzienna praktyka. Nie ogłaszamy nowych strategii dla samego rozgłosu – rozwijamy te wartości w sposób ciągły.
PB: Część konkurentów – Ergo Hestia, PZU - mocno się angażuje w rozwój ofert w segmencie zdrowia, zarówno dla klientów detalicznych, jak i firmowych. Czy Warta widzi dla siebie miejsce na tym rynku?
To sektor o niskiej rentowności – koszty usług zdrowotnych podlegają bardzo wysokiej inflacji i rosną szybciej niż przychody. Widać to nie tylko na rynku ubezpieczeniowym, ale na rynku zdrowia jako takiego. Analizujemy go od lat i wiemy, że kilkuprocentowa rentowność to już sukces. Dlatego traktujemy zdrowie raczej jako uzupełnienie naszej oferty dla MŚP ze względu na potrzeby klientów, którym chcemy zapewnić pełną ochronę. Rozszerzamy zakres tych ubezpieczeń, ale nie jest to obszar, który nagle odmieni nasze wyniki. W segmencie klientów indywidulnych oferujemy świadczenia finansowe w ramach ubezpieczeń życiowych. Ostatnio rozszerzyliśmy znacząco ich zakres, a w zeszłym roku jako pierwsi zaoferowaliśmy klientom dostęp do medycyny precyzyjnej za granicą. Ale nie są to klasyczne ubezpieczenia zdrowotne. Na kilku rynkach w naszej grupie są bardzo podobne problemy: koszty procedur i leczenia są bardzo wysokie, a ubezpieczyciele rywalizują z firmami oferującymi abonamenty medyczne i usługi fee for service.
PB: Dyskusja o systemie publiczno-prywatnym, który miałby poprawić sytuację w ochronie zdrowia w Polsce, trwa od dekad…
I niestety niewiele się zmienia. Dlatego działamy tu i teraz – dostarczamy klientom to, co możliwe w obecnych realiach. Gdyby powstał system partnerski, chętnie weszlibyśmy szerzej na ten rynek.
PB: Inna dyskusja publiczno-prywatna – o ubezpieczeniu atomu w Polsce – ma szansę na rychlejszy finał. Prace nad tworzeniem poolu jądrowego, który ma dostarczyć polisę OC dla Polskich Elektrowni Jądrowych, nabierają tempa. TUW PZUW przyjął rolę lidera w prowadzeniu tego projektu. Jaką rolę widzi dla siebie Warta?
Rozmawiamy z TUW PZUW, w jaki sposób stworzyć pool, jaka będzie rola poszczególnych firm i jaka pojemność ubezpieczeniowa jest możliwa do uzyskania, także o udziale w budowie całej infrastruktury, nie tylko energetyki jądrowej. Albo bezpośrednio weźmiemy na siebie ryzyko, albo będziemy reasekurować. Dla mnie to oczywiste, że w najszerszym możliwym zakresie powinny brać udział w tym projekcie firmy ubezpieczeniowe, które działają w Polsce i płacą tu podatki - a nie tylko ubezpieczyciele i reasekuratorzy z innych rynków.
PB: Ostatnio wiele się mówi – głównie na szczeblu rządowym - o tzw. local contencie w ubezpieczaniu atomu. Czy Warta liczy na znaczący udział w ubezpieczaniu polskich firm zaangażowanych w budowę infrastruktury?
Na razie udział polskich podwykonawców i poddostawców w budowie elektrowni jest na poziomie deklaratywnym. Oczywiście, że chcemy ubezpieczać budowę elektrowni, ale w jakim zakresie będzie to możliwe – zobaczymy. Jesteśmy gotowi do współpracy i możemy wykorzystywać wiedzę na temat różnego rodzaju ryzyka zarówno w Polsce, jak i poza nią, bo do Talanxa należy firma reasekuracyjna z pierwszej światowej trójki - Hannover RE. Mamy też szeroki dostęp do rynku londyńskiego, rozwijamy się, uczymy, więc jesteśmy jak najbardziej przygotowani do tego, żeby brać w tym udział.
PB: A czy wciąż ubezpieczają państwo węgiel?
Kilka lat temu obserwowaliśmy trend odchodzenia od węgla. Firmy mówiły „teraz tylko fotowoltaika, wiatraki, nie ubezpieczamy węgla”. Większość grup ubezpieczeniowych i bankowych kilka lat temu wyznaczyła daty odejścia od finansowania węgla - 2030, 2035 r. Już wtedy mówiłem naszym właścicielom, że jak długo węgiel będzie w Polsce źródłem energii, tak długo będziemy go ubezpieczali, bo jako czołowa firma ubezpieczenia w Polsce jesteśmy odpowiedzialni za to, w jaki sposób polska gospodarka się rozwija i jak przebiega transformacja energetyczna. Odpowiedzialnie wspieramy polską gospodarkę, dlatego jednocześnie jesteśmy obecni w OZE i przygotowujemy się do ubezpieczania energetyki jądrowej. Teraz okazuje się, że w wielu krajach, nie tylko w Polsce, węgiel nadal działa, bo sytuacja geopolityczna się zmieniła. I nie ma problemów ani z ubezpieczaniem, ani z reasekuracją.
Jarosław Parkot to absolwent Instytutu Transportu Politechniki Warszawskiej oraz Podyplomowego Studium Marketingu i Zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim. Posiada również tytuł Master of Business Administration Uniwersytetu Erasmus w Rotterdamie. Choć większość zawodowego życia spędził w ubezpieczeniach, to karierę w sektorze finansowym rozpoczął od bankowości - w 1998 r. został dyrektorem zarządzającym dystrybucją i bankowością detaliczną w Banku Handlowym.
W 2003 r. został wiceprezesa zarządu grupy Uniqa Polska odpowiedzialnym za rozwój strategiczny wszystkich spółek ubezpieczeniowych w Polsce, zaś rok później został prezesem wywodzącego się z Austrii ubezpieczyciela.
W lipcu 2010 r. stanął za sterami grupy Warta, która wówczas miała 4,5 mld zł składki i 29,5 mln zł zysku netto (obecnie to - odpowiednio 12,6 i 1,1 mld zł). Dwa lata później belgijska grupa KBC sprzedała Wartę niemiecko-japońskiemu konsorcjum Talanx-Meiji Yasuda. Talanx, który w Polsce miał już dwie firmy, HDI Asekuracja i HDI-Gerling Życie, zdecydował o połączeniu Warty z HDI Asekuracją, w wyniku czego Warta przesunęła się z trzeciej na drugą pozycję w ubezpieczeniach majątkowych z ok. 13,5 proc. udziałów w rynku.