Wczorajszy fixing wskazuje na możliwą zmianę trendu
Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie pogłębiła panujący na niej od ponad dwóch miesięcy marazm. Na razie nie spełniły się więc nadzieje analityków i graczy, liczących, że wraz z końcem sezonu urlopowego na giełdę powrócą zagraniczni inwestorzy, co znacznie ożywi handel na parkiecie. Niestety, nic takiego nie obserwujemy, a odnotowywana z sesji na sesję wartość obrotów spadła już do żenująco niskiego poziomu.
WCZORAJSZĄ sesję można zapewne traktować jako reakcję na piątkowe wydarzenia w Stanach Zjednoczonych, gdzie doszło do kolejnej silnej przeceny na Nasdaq. Tym samym, przed wczorajszą sesję inwestorzy otrzymali ostrzeżenie, że poniedziałkowe notowania będą stały pod znakiem kolejnej korekty.
W TAKIM kontekście nie dziwi wczorajsza zniżka na rodzimym parkiecie, gdzie podobnie jak na świecie taniały przede wszystkim spółki teleinformatyczne, co nie pozostawało bez wpływu na wartości głównych giełdowych indeksów. Ten najważniejszy, czyli WIG, stracił na wartości w porównaniu z ubiegłotygodniowym zamknięciem 1,3 proc. Jeszcze słabiej zaprezentował się WIG 20, skupiający największe firmy notowane na warszawskiej giełdzie. Jego wartość, po 1,9-proc. spadku, obniżyła się do 1863,7 pkt. Tak silna przecena tego indeksu to głównie wynik jego konstrukcji, w której spory udział mają firmy informatyczne i telekomunikacyjne. W tym pierwszym wypadku, wartość subindeksu WIG Info spadła aż o 3,9 proc., podczas gdy subindeks WIG Telekomunikacja przeceniony został o 1,6 proc. W efekcie główny indeks Segmentu Innowacyjnych Technologii (Tech WIG) stracił w porównaniu z piątkiem 3,7 proc.
JEDYNĄ branżą, która wczoraj wyróżniła się na plus, był sektor spożywczy. Wzrósł on w poniedziałek o 0,8 proc. Niestety sektor ten nie jest już od dawna zaliczany do lokomotyw GPW, i odnotowywane wzrosty należy traktować chyba wyłącznie jako pewnego rodzaju kaprys.
ODNOTOWANY wczoraj poziom obrotów, które zamknęły się kwotą zaledwie 85 mln zł, mimo że wskazuje na zupełny brak zaangażowania ze strony zagranicznych inwestorów, jest jednak w pewnym stopniu pozytywny, gdyż sugerować może kompletne wyprzedanie rynku. Zgodnie z książkową teorią, jeżeli towarzyszy temu spadek cen akcji, może to być zapowiedzią poprawy koniunktury, za czym stać będzie zapewne chęć nabycia przez inwestorów mocno przecenionych walorów.
W NOTOWANIACH ciągłych było znacznie ciekawiej, a trendy zmieniały się kilkakrotnie. Ogólnie jednak panowała lepsza atmosfera, co pozwoliło indeksowi WIG 20 wzrosnąć w porównaniu z fixingiem o 0,2 proc.