Węglowa ofensywa powyborcza

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2020-07-27 22:00

5 mld zł z budżetu i 1,75 mld zł od PFR – z taką propozycją rząd wychodzi do śląskich górników. W zamian chce zgody na zamykanie kopalń i ścinanie wydobycia

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- w jaki sposób rząd PiS chce reformować górnictwo 

- które kopalnie mogą zostać zamknięcie

- jak bardzo ograniczone zostanie wydobycie

- ile pieniędzy chce na te operacje przeznaczyć rząd i skąd je weźmie

- czy związkowcy zgodzą się na program

Po wyborach prezydenckich polski rząd czekał dwa tygodnie, zanim wyszedł z propozycją gruntownych zmian w sektorze górnictwa kamiennego. Z pakietem pomysłów pojechał do Katowic, gdzie dziś — we wtorek — odbędzie się spotkanie Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych, Tomasza Rogali, prezesa państwowej Polskiej Grupy Górniczej, oraz liderów związków górniczych.

PRZEKONAĆ ZWIĄZKI:
PRZEKONAĆ ZWIĄZKI:
Na wtorkowym spotkaniu obecny będzie Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych. W przeddzień spotkania można było usłyszeć, że związki zawodowe nie są zachwycone rządowymi propozycjami.
Fot. WM

Plan restrukturyzacji giganta, który w 2019 r. zanotował ponad 400 mln zł straty netto, a w 2020 r. idzie mu coraz gorzej, przedstawić ma związkom Tomasz Rogala. Jednocześnie zmiany planowane są w całym górniczym sektorze. Oto, co można było wczoraj nieoficjalnie o tym planie usłyszeć.

Zamykanie i ograniczanie

Spektakularnym elementem rządowych propozycji jest pomysł zamknięcia dwóch kopalń PGG — chodzi o zakłady Ruda (wydobywająca 4,3 mln ton węgla rocznie) i Wujek (0,8 mln ton). Po głowach chodziło też rządzącym zamknięcie kopalni Janina lub Sobieski, z grupy kontrolowanego przez skarb państwa Tauronu, ale wygląda na to, że zostaną połączone. Węgiel z tych kopalń ma zasilać będący na ukończeniu blok w Jaworznie. Czym kierowano się, wybierając kopalnie do zamknięcia?

Miksem ekonomii i polityki. Ruda i Wujek przynoszą największe straty w grupie PGG. Nie jest jasne, czy brano pod uwagę również koszty wydobycia w poszczególnych zakładach. Zamknięcie kopalń jednak nie wystarczy, skoro na zwałach leży 15 mln ton węgla. Dlatego propozycja zakłada również ograniczenie wydobycia w pozostałych kopalniach, tak by krajowe wydobycie zmniejszyło się do 54 mln ton jeszcze w tym roku. W 2019 r. było to 61 mln ton.

Miliardy na osłodę

Tak potężnych ruchów rząd nie zamierza forsować bez osłody w postaci pieniędzy. MAP już wczoraj podało, że PGG wnioskuje o pomoc finansową w ramach tarczy antykryzysowej przygotowanej przez rząd w porozumieniu z PFR. Mowa jest o pozyskaniu od PFR 1,75 mld zł.

To nie koniec. Nieoficjalnie można usłyszeć o pakiecie osłonowym, finansowanym z budżetu pastwa (czyli pieniędzy od podatników) wartym blisko 5 mld zł. Z tej kwoty 1,5 mld zł ma trafić do górników w postaci wynagrodzeń za urlopy czy odpraw, a reszta sfinansuje obowiązkową rekultywację terenów zamykanych kopalń. Jak usłyszeliśmy, świadczeniami ma zostać objętych ponad 7 tys. pracowników PGG. Zarówno pieniądze z PFR, jak i pieniądze z budżetu będą musiały uzyskać notyfikację Komisji Europejskiej, zanim trafią do kasy PGG.

Kto zawinił?

Proponowanym zmianom towarzyszą ważne tendencje personalne. Po pierwsze, wiceministrem ds. górnictwa, który będzie miał jednocześnie tytuł pełnomocnika rządu ds., restrukturyzacji sektora, zostanie Artur Warzocha. To były wicewojewoda śląski, w latach 2006-07, oraz senator z ramienia PiS w latach 2015-19. Po drugie, w kręgach rządowych winą za „dramatyczny” stan sektora obarcza się bez wahania kierownictwo byłego już Ministerstwa Energii, którym kierował Krzysztof Tchórzewski. Wedle dzisiejszych decydentów w czasach Tchórzewskiego nie było koordynacji ani właściwej komunikacji pomiędzy PGG a energetyką, która nie chciała odbierać zamówionego węgla.

W czasach Jacka Sasina dołożyła się do tego epidemia i zatrzymanie gospodarki, które zmniejszyło popyt na prąd, a zatem i popyt na węgiel. Nie jest jasne, jak ekipa Jacka Sasina zapewni sobie lepszą komunikację górnictwa z energetyką. Minister zwolnił na razie prezesów czterech państwowych grup energetycznych i powołał nowych. Prezes PGG wciąż jest zaś ten sam i — jak słyszymy — powinien się na razie utrzymać na stanowisku.

Nie dla prywaciarza

Nieodłącznym elementem rządowych propozycji ma być to, że kierowane są tylko do sektora państwowego. Tymczasem chętnie skorzystałaby z nich kopalnia PG Silesia zlokalizowana w Czechowicach-Dziedzicach i należąca do czeskiego koncernu EPH. Kopalnia prywatna, niewielka (1,8 mln ton wydobycia rocznie) i stawiana za wzór pod względem efektywności i organizacji pracy, przestała sobie radzić. Zbyt duża produkcja PGG wypchnęła ją z rynku, a czeski właściciel gotów jest ją oddać za darmo. Nasi rozmówcy nie przewidują jednak możliwości zakupu lub wsparcia PG Silesia. Nawet jeśli ekonomiką bije na głowę kopalnie państwowe.

Nie będzie łatwo

Czy ten plan przejdzie? Według radia TOK FM związkowcy przyjmują rządowe propozycje negatywnie. Nasi rozmówcy dodają też, że plan nie był przedmiotem negocjacji w ramach koalicji rządowej. Niezależnie od wyniku negocjacji, rząd szykuje gruntowną przebudowę całego sektora energetycznego w Polsce. Aktywa węglowe, wydobywcze i wytwórcze, mają się znaleźć razem w osobnym podmiocie, który — według Polityki Insight — ma nosić nazwę Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. To, co zostanie w państwowych firmach po wydzieleniu węgla, miałoby zaś zostać połączone.

Artur Warzocha z teką węglowego wiceministra

Wiceministrem ds. górnictwa, umocowanym w Ministerstwie Aktywów Państwowych, a jednocześnie pełnomocnikiem rządu ds. restrukturyzacji sektora, zostanie Artur Warzocha. To były wicewojewoda śląski w latach 2006-07 oraz senator z ramienia PiS w latach 2015-19. Artur Warzocha wywodzi się z Częstochowy. W zeszłorocznych wyborach parlamentarnych nie zdobył ponownie mandatu senatora. Krótko po wyborach został zatrudniony jako wiceprezes w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.