– Podjęliśmy taką decyzję, ponieważ Unia Europejska chce zakazać państwom członkowskim, w tym Węgrom i Słowacji, zakupu taniego rosyjskiego gazu i ropy, tak jak robiliśmy to dotychczas – oświadczył węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjártó podczas poniedziałkowego briefingu transmitowanego na Facebooku.
Stanowisko to potwierdził premier Słowacji Robert Fico, który zadeklarował, że jego kraj nie poprze nowych sankcji, dopóki Bruksela nie przedstawi konkretnych rozwiązań łagodzących skutki ewentualnego embarga na rosyjską energię.
Nowe sankcje celują w rosyjską energię, finanse i przemysł zbrojeniowy
Propozycja 18. pakietu sankcyjnego została ogłoszona przez Komisję Europejską 10 czerwca. Obejmuje ona m.in. ograniczenia wymierzone w dochody Rosji z eksportu energii, sektor finansowy oraz przemysł zbrojeniowy. Aby pakiet mógł wejść w życie, niezbędna jest jednomyślna zgoda wszystkich państw członkowskich UE – sprzeciw nawet jednego kraju wystarcza, by zablokować cały proces.
Sprzeciw Węgier i Słowacji wpisuje się w szerszy kontekst napięć energetycznych w Europie. W niedzielę premier Viktor Orbán wezwał Unię Europejską do wykreślenia propozycji zakazu importu rosyjskiej energii z unijnej agendy. Ostrzegł przy tym, że w związku z amerykańskim nalotem na Iran ceny energii mogą gwałtownie wzrosnąć.
Choć Bruksela uzasadnia potrzebę dalszego zaostrzania sankcji trwającą od ponad trzech lat wojną Rosji przeciwko Ukrainie, to dla części państw członkowskich ważniejsze pozostają obawy o bezpieczeństwo energetyczne niż unijna solidarność wobec Kijowa.