W ostatnim tygodniu kwietnia, zaraz przed wejściem Polski do Unii Europejskiej, nasza waluta straciła na wartości. W czwartek odchylenie złotego od dawnego parytetu sięgnęło poziomu 4,5 proc. po jego słabej stronie. Tego dnia cena dolara znalazła się na najwyższym poziomie od 5 września 2003 r., tj. przy 4,0705. Z kolei w piątek cena euro wzrosła do 4,8240.
Na rynku zrobiło się nerwowo już w poniedziałek, kiedy inwestorzy zareagowali wyprzedażą złotówek na doniesienia jednego z dzienników o tym, że Marek Belka może zrezygnować z prób utworzenia nowego rządu. Napisano także, że nowym kandydatem prezydenta na to stanowisko prawdopodobnie będzie Jerzy Szmajdziński. Choć Aleksander Kwaśniewski zdementował te rewelacje, a Marek Belka doniesienia te określił mianem „całkowitej konfabulacji”, to niepokój na rynku jednak pozostał. Po raz kolejny nerwowo zrobiło się w końcówce tygodnia, przed piątkowym głosowaniem w Sejmie nad wnioskiem o samorozwiązanie Izby Niższej Parlamentu. Płynność rynku złotego, w związku z odbywającym się w Warszawie Europejskim Szczytem Gospodarczym, była bardzo niska i w takich warunkach spadki wartości naszej waluty były dość duże. W czwartek jeden z ogólnopolskich dzienników napisał, że Federacyjny Klub Parlamentarny Romana Jagielińskiego zastanawia się nad poparciem tej uchwały. Tego samego dnia Zarząd Krajowy SLD zdecydował, że w piątek nie wprowadzi dyscypliny w trakcie głosowania nad wnioskiem o samorozwiązanie Sejmu, a Andrzej Różański, pomorski baron SLD powiedział, że za jego przyjęciem zagłosuje nie tylko on, ale i kilkudziesięciu innych zdeterminowanych posłów tej partii. W piątek posłowie zdecydowali się jednak odrzucić wszystkie wnioski o samorozwiązaniu się Sejmu, podobnie zresztą jak i te o wotum nieufności dla ministra skarbu.
We wtorek Rada Polityki Pieniężnej postanowiła pozostawić główne stopy procentowe w Polsce na niezmienionym poziomie oraz, o czym informowała już od dwóch miesięcy, zmieniła nastawienia w prowadzonej przez siebie polityce monetarnej z neutralnego na restrykcyjne. W przedstawionej po informacji po posiedzeniu RPP zapisano, że taka decyzja byłą skutkiem mającego miejsce w ostatnim okresie istotnego wzrostu oczekiwań inflacyjnych. Podkreślono w niej również, że prawdopodobieństwo uchwalenia ustaw koniecznych do uzdrowienia finansów publicznych jest mniejsze z racji rosnącej niestabilności politycznej. NBP szacuje również, że możliwość przekroczenia poziomu 55 proc. długu publicznego w relacji do PKB w 2004 r. jest duża.
30 kwietnia o godz. 14.10 jeden dolar wyceniany był na 4,0240 złotego, a jedno euro na 4,8080 złotego (odchylenie +4,01 proc.)
Rekomendacje
Inwestorzy obawiają się wciąż o to, czy Markowi Belce, który po 2 maja przejmie stery po Leszku Milerze, uda się uzyskać wotum zaufania dla nowego rządu, a jeśli tak, to czy taki układ będzie w stanie skutecznie prowadzić politykę państwa, w tym także tę dotyczącą wprowadzenia w życie chociaż części programu oszczędnościowego Jerzego Hausnera. Mimo tego, wydaje się, że początek maja może przynieść wzrost notowań naszej waluty. Wejście Polski do UE oraz wybór dobrze postrzeganego na rynku finansowym Marka Belki na stanowisko premiera będą wzmacniały złotego. Pytanie tylko, jak długo.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
EUR/USD
Dane o PKB USA rozczarowały
Początek ostatniego tygodnia należał do amerykańskiej waluty. Po weekendowym szczycie ministrów finansów i szefów banków centralnych grupy G7, który nie przyniósł żadnych nowych i zaskakujących komentarzy, uwaga inwestorów ponownie skupiła się na możliwości podwyżki stóp procentowych przez Rezerwę Federalną. W czasie pierwszych godzin poniedziałkowego handlu kurs EUR/USD spadł do poziomu 1,1764, najniższego od 25 listopada 2003 r. Był to jednak ostatni sukces dolara. Od tej pory wspólna walut zyskiwała na wartości, a notowania powróciły w okolice 1,1980, z krótką korektą spadkową w rejony 1,1800. Jeszcze w poniedziałek po południu opublikowano dane ze strefy euro. Jak się okazało istotny indeks Ifo, obrazujący klimat w niemieckim biznesie, niespodziewanie zanotował zwyżkę z 95,4 pkt w marcu do 96,3 pkt w kwietniu. Po weekendowym szczycie szef Europejskiego Banku Centralnego Jean Claude Trichet powiedział, że każda opcja związana z poziomem stóp procentowych w Eurolandzie jest otwarta, jednak już we wtorek przy okazji publikacji dorocznego raportu EBC odrzucił możliwość cięcia stóp. Tego samego dnia okazało się, ze wskaźnik zaufania amerykańskich konsumentów niespodziewanie wzrósł do poziomu 92,9 pkt z 88,5 pkt (po korekcie). Wpłynęło to na krótkotrwałe umocnienie amerykańskiej waluty. W środę notowania przez większość sesji oscylowały w przedziale 1,1875 – 1,1930. Inwestorzy przy braku publikacji istotnych danych makroekonomicznych nie dokonywali znaczących ruchów na rynku. Początek czwartkowej sesji nie zapowiadał klęski dolara. Kurs EUR/USD znalazł się w okolicach 1,1800 na fali rosnących oczekiwań na rychłą podwyżkę stóp procentowych za Atlantykiem. Jednak po południu inwestorów mocno rozczarowała informacja o niższym od oczekiwań wzroście PKB za pierwszy kwartał tego roku. Poskutkowało to natychmiastową i głęboką przeceną amerykańskiej waluty. Tylko na chwilę klimat na rynku poprawiły nieco lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy. Ostatecznie kurs EUR/USD wzrósł do 1,1980.
30 kwietnia o godz. 14.10 jedno euro wyceniane było na 1,1945 dolara.
Rekomendacje
Sprawdza się ostatnio coraz bardziej powszechna opinia, że dalsze wzrosty amerykańskiej waluty w dużym stopniu zależą od coraz mocniejszych danych makroekonomicznych. Wydaje się, że w najbliższym czasie kluczowe znaczenie dla dalszego kierunku notowań będą miały dane z amerykańskiego rynku pracy, czyli liczba nowych miejsc pracy poza sektorem rolniczym. Poznamy je 7 maja. Oczy inwestorów będą zwrócone także w kierunku banków centralnych: europejskiego oraz amerykańskiego. FED decyzję swoją ogłosi we wtorek, a EBC w czwartek. Nie należy również zapominać o bieżącej sytuacji w Iraku, gdzie w każdej chwili może wybuchnąć wojna domowa.
USD/JPY
Zapowiedzi Chin zaszkodziły jenowi
Ostatni tydzień nie był udany dla japońskiej waluty. Kurs USD/JPY systematycznie piął się do góry. Jednak poniedziałkowa sesja nie zapowiadała jeszcze przeceny jena. Zwyżki dolara zostały powstrzymane, a kurs USD/JPY znalazł się w okolicach 108,30, do czego przyczyniła się wyprzedaż „zielonego” przez japońskich eksporterów. Na korzyść jena wpłynęła również dobra koniunktura na tokijskiej giełdzie, gdzie indeks Nikkei 225 zanotował najwyższy poziom od sierpnia 2001 r. oraz informacja o poprawie nastrojów w japońskim biznesie (liczonych kwartalnie) do najwyższego poziomu od 15 lat. Minister gospodarki Heizo Takenaka jeszcze w niedzielę powiedział, że interwencje na rynku okazały się skuteczne w walce z gwałtownymi zmianami kursów. Dodał również, że władze nadal będą dążyły do utrzymania stabilnych notowań. We wtorek kurs USD/JPY skoczył w rejony 109,85. Inwestorzy likwidowali długie pozycje w jenie w oczekiwaniu na rozpoczynające się w czwartek święta „Złotego tygodnia”. Minister finansów Sadakazu Tanigaki potwierdził, że na szczycie grupy G7 nie omawiano japońskich interwencji na rynku walutowym. Większa część środowej sesji przebiegła w spokojnej atmosferze. Tego dnia Bank of Japan poinformował, że nie zmienia swojej dotychczasowej ultra luźnej polityki stóp procentowych. Po południu notowania ponownie wzrosły i pokonały istotny psychologicznie poziom 110, głównie pod wpływem oczekiwań inwestorów na czwartkowe dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych i związane z tym nadzieje na podwyżkę stóp procentowych. Kiedy dzień później dolar kontynuował zwyżki, a kurs osiągnął przed publikacją danych okolice 111, wydawało się, że amerykańska waluta będzie ponownie triumfować. Jednocześnie do osłabienia jena przyczyniły się oficjalne zapowiedzi przedstawicieli władz chińskich o gotowości do „schłodzenia” własnej gospodarki. Jednak amerykański PKB mocno rozczarował inwestorów, co przełożyło się na głęboką przecenę dolara i powrót notowań w okolice 110,00 9 (min. 109,50). W piątek japoński resort finansów podał, że w okresie ostatniego miesiąca, tj. od 30 marca do 27 kwietnia, nie interweniowano na rynku walutowym.
30 kwietnia o godz. 14.10 jeden dolar wyceniany był na 110,25 jena.
Rekomendacje
To, że japońskie władze w kwietniu nie zdecydowały się na interwencję nie oznacza wcale, że zaniechały w ogóle tego typu działań. Wszystko wskazuje na to, że na rynku dolarjena w dalszym ciągu zanosi się na konsolidację w szerokim zakresie 107,50 – 112,30.
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Szczyt gospodarczy: jaką rolę ma spełniać w nowych warunkach gospodarczych?
W piątek zakończył się w Warszawie Europejski Szczyt Gospodarczy, który zgromadził ponad 1500 uczestników. Wśród nich znalazło się kilkunastu przywódców krajów europejskich oraz prezesi i ekonomiści reprezentujący firmy i instytucje ze Starego Kontynentu.
Dla wielu mediów i komentatorów najważniejsza była odpowiedź na pytanie jaką rolę odgrywa taki szczyt w gospodarce i obawy o to, czy protestujący alterglobaliści nie zniszczą miasta? W centrum zainteresowania nie było to o czym dyskutowano na spotkaniu. Zastanawiano się wręcz nad tym, co z tego spotkania będzie miało państwo. Spotkanie, – jakim jest Europejski Szczyt Gospodarczy – to spotkanie przedstawicieli świata biznesu i polityki. Każdy z nich kieruje się innymi przesłankami i ma coś innego na względzie. Świat biznesu jest zainteresowany coraz to nowszymi możliwościami rozwoju i zarobku. W świecie, w którym warunki gospodarowania są prawie jednakowe (te same reguły i mechanizmy rynkowe), świat biznesu może osiągnąć większe korzyści poprzez obniżenie kosztów, bądź produkcję w krajach, w których jest tania siła robocza. Świat polityki zainteresowany jest natomiast utrzymaniem swojej pozycji za pomocą poparcia i finansowania ze świata biznesu. Żyjemy przecież w świecie, który charakteryzuje się globalizacją definiowaną jako swobodny przepływ towarów, usług i ludzi bez poszanowania jakichkolwiek granic. Zdefiniowana w ten sposób globalizacja kierowana przez świat polityki i biznesu może okazać się utopią, ponieważ świat biznesu jest zainteresowany swobodnym przepływem towarów, co pozwoli na zwiększenie udziału we wszystkich rynkach świata. Niezbędne są, więc niskie koszty produkcji. Globalizacja pozwala na produkcję tam, gdzie można wytwarzać tanio i sprzedaż tam, gdzie jest to opłacalne. Produkuje się więc najczęściej w krajach trzeciego świata i sprzedaje w rozwiniętych krajach, aby zwielokrotnić marże zyskowe. Z drugiej strony, politycy nie są zainteresowani swobodnym przepływem ludności, ponieważ obawiają się wzrostu bezrobocia w krajach rozwiniętych oraz uszczuplenia zasobów systemu opieki społecznej. Przykładem są obawy krajów dawnej Unii wobec nowych członków, a w szczególności Polski.
Decyzje o podziale świata i sposobie ustalenia polityki gospodarczej świata, dają właśnie początki spotkaniom takim jak Europejski Szczyt Gospodarczy. Można powiedzieć, że takie spotkanie ma służyć przede wszystkim umożliwieniu nieformalnych kontaktów między biznesmenami a politykami, celem wyjaśnienia, czego każda ze stron oczekuje, lub, na co może liczyć. Co z tego ma, zatem państwo? Korzyści dla państwa ze spotkań tego typu uzależnione są przede wszystkim od postawy i prężności lokalnych polityków, biorących udział w takich spotkaniach. Czy załatwiają interesy narodowe, osobiste czy grupowe? Wszak niecodziennie spotyka się prezesów przedsiębiorstw posiadających większe dochody niż budżet niejednego państwa na świecie! W związku z tym, trzeba skorzystać z okazji i zachęcać ich do inwestowania w Polsce. Po drugie, Polska ma z tego korzyści marketingowe. Warszawa wymieniana jest w trakcie wszystkich czołowych przekazów medialnych na świecie, a moment, w którym zorganizowano szczyt (w przededniu wejścia Polski do UE) pokazuje, że Polska jako nowy kraj może sprawnie zorganizować spotkanie gospodarcze na szczycie.
Sukces szczytu gospodarczego będzie świadectwem zdolności organizacyjnych Polaków. Być może dzięki temu wzrosną szanse Polski na organizowanie prestiżowych imprez np. sportowych. Jednocześnie trzeba pamiętać, że takie przedsięwzięcia wymuszają budowę i modernizację infrastruktury, co zmniejsza bezrobocie oraz jest świadectwem rozwoju danego kraju.