Ostatni tydzień przyniósł nieznaczne wzmocnienie naszej waluty. Wraz z bardzo silną aprecjacją kursu EUR/USD cena dolara do złotego, która w poniedziałek na otwarciu wynosiła 3,7350, w piątek spadła do 3,6840 i była najniższa od 9 lutego 1999 r. Cena euro do złotego w ciągu tygodnia poruszała się w przedziale 4,3145 – 4,3830 i pod jego koniec znalazła się w połowie tego zakresu. Złoty zyskał po tym, jak nie potwierdziły się obawy, że w przypadku zbyt niskiej frekwencji referendum unijne na Słowacji (przeprowadzone w dniach 16-17 maja) może okazać się nieważne. W głosowaniu wzięło udział 52,15 proc. osób uprawnionych i aż 92,4 proc. oddanych głosów było na „TAK”. Pozytywny wpływ na naszą walutę miało również jednoznacznego poparcie przez papieża Jana Pawła II integracji Polski z UE. Silnym wsparciem dla złotego była również czwartkowa wypowiedź Bogusława Grabowskiego w programie I PR. Członek RPP pokreślił, że złoty według większości prognoz, i szczególnie po referendum, zacznie się wzmacniać. Dodał również, że za rok o tej samej porze kurs USD/PLN może wynosić 3,5000, a kurs EUR/PLN 4,1500–4,2000. Dodatkowy impuls złotemu dały również opublikowane 22 maja dane GUS. W kwietniu stopa bezrobocia w Polsce spadła do 18,4 proc. z 18,7 proc. w marcu, a sprzedaż detaliczna wzrosła o 9,8 proc. (m/m) i o 11,0 proc. (r./r.). GUS podał również, że w maju wzrosły wszystkie trzy wskaźniki koniunktury gospodarczej, tj. w przemyśle, budownictwie i handlu detalicznym.
W połowie tygodnia na rynku było jednak nieco nerwowo. Cena dolara sięgnęła poziomu 3,7435, a cena euro 4,3830. Inwestorzy postanowili sprzedać złotówki po tym, jak we wtorek komisarz ds. polityki pieniężnej Unii Europejskiej Pedro Solbes zapowiedział, że kraje pragnące dołączyć do Unii Gospodarczo-Walutowej po wejściu do systemu ERM2 będą musiałby respektować +/-2,25 proc. korytarz dopuszczalnych wahań ich walut do euro. Tego samego dnia Rada Ministrów, która tak jak należało oczekiwać, nie podjęła żadnych decyzji co do programu naprawy finansów publicznych, wezwała NBP do niezwłocznego rozwiązania rezerwy rewaluacyjnej. Wpływ na działania uczestników rynku miały również opublikowane 20 maja dane Głównego Urzędu Statystycznego, które w nieznacznym stopniu zmniejszyły nadzieje na obniżkę stóp procentowych przez RPP na najbliższym posiedzeniu. GUS podał, że w kwietniu, w skali rok do roku, produkcja przemysłowa wzrosła o 8,3 proc. i była wyższa niż oczekiwano. W stosunku do kwietnia spadła ona o 1,8 proc. Ceny produkcji sprzedanej przemysłu w tym samym miesiącu wzrosły o 2,9 proc. (r./r.) oraz spadły o 0,4 proc. (m/m).
Rekomendacje: 27 – 28 maja odbędzie się kolejne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Rynek jest zgodny, co do tego, że dojdzie na nim do ponownej obniżki poziomu stóp procentowych. Zdaniem większości analityków RPP zdecyduje się na 25 pkt obniżkę. Złoty w najbliższym tygodniu ma szansę dalej delikatnie aprecjonować. Zakładając kolejny wzrost kursu EUR/USD cena dolara do złotego może spadać w kierunku poziomu 3,6500. Uwaga. Ostatnie, silne spadki kursu USD/PLN mogą zostać jednak wykorzystane przez część z inwestorów (m.in. przez importerów) do zakupów amerykańskiej waluty.
EUR/USD
W ostatnich dniach notowania europejskiej waluty do dolara wzrosły do 1,1808 i były najwyższe od 6 stycznia 1999 r. Oznacza to, że kurs EUR/USD znalazł się powyżej poziomu po jakim debiutował w dniu 4 stycznia 1999 r., tj. 1,1740/45 i tylko niecałe 100 pkt poniżej najwyższego poziomu w historii, tj. 1,1906. Wpływ na ogromną wręcz wyprzedaż „zielonych” miała po pierwsze wypowiedź sekretarza skarbu USA z 17 maja. John Snow po spotkaniu ministrów finansów państw grupy G7 we Francji powiedział, że ostatnia przecena dolara miała „stosunkowo skromny” charakter. Podkreślił on, że polityka mocnego dolara nie zawiera w sobie wysokiego kursu dolara na rynkach walutowych. Jego zdaniem siła waluty polega na jej zdolności do przechowywania wartości oraz wyrazie zaufania jej posiadaczy. Wypowiedź Snowa została odczytana przez inwestorów jako zaakceptowanie przez Stany Zjednoczone dalszej deprecjacji dolara. Do zwiększonych zakupów euro za dolary doszło również dlatego, że w końcowym komunikacie po posiedzeniu G7 ministrowie finansów nie wspomnieli o sytuacji na rynkach walutowych. Kolejnym czynnikiem, który przyczynił się do wyprzedaży waluty amerykańskiej była wtorkowa wypowiedź George’a Sorosa dla telewizji CNBS o tym, że z powodu ostatnich wypowiedzi sekretarza skarbu USA Johna Snowa utrzymuje on krótkie pozycje w dolarze. Negatywny wpływ na amerykańską walutę miał również fakt podwyższenia przez amerykański rząd do poziomu pomarańczowego, z żółtego, stopnia zagrożenia atakami terrorystycznymi w Stanach Zjednoczonych.
W połowie tygodnia dolar chwilowo się wzmocnił, a kurs EUR/USD zniżkował do 1,1622 „Zielonemu” pomogła środowa, dość optymistyczna wypowiedź Alana Greenspana o stanie amerykańskiej gospodarki. Wsparciem dla dolara były również pogłoski o tym, że podczas czwartkowego spotkania Rady Europejskiego Banku Centralnego, choć niedotyczącego polityki monetarnej, może dojść do obniżenia poziomu stóp procentowych w Eurolandzie. Tak się nie stało. Nie bez wpływu na wzrost wartości amerykańskiej waluty pozostały również „ukryte” i niepotwierdzone interwencje, do których dochodziło w ostatnim czasie na rynku dolarjena.
Rekomendacje: W najbliższym tygodniu można spodziewać się dalszej aprecjacji kursu EUR/USD. Oczywiście tak jak miało to miejsce w ostatnich dniach nie obędzie się zapewne bez jego spadkowych korekt, powodowanych częściową realizacją zysków z długich pozycji we wspólnej walucie. Spodziewamy się wzrostu ceny euro do dolara na początku do 1,1860 i następnie do najwyższego poziomu w historii, tj. do 1,1906.
Wsparcia: 1,1760/1,1625/1,1600/1,1550; Opory: 1,1845/1,1860/1,1885/1,1906-10
USD/JPY
W poniedziałek kurs USD/JPY spadł do 115,10, i znalazł się na najniższym poziomie od 16 lutego 2001 r. Tak silne wzmocnienie jena nie pozostało bez reakcji ze strony władz Japonii, zdaniem których słaby dolar ma negatywny wpływ na konkurencyjność eksportu Kraju Kwitnącej Wiśni. Po tym, jak na rynku na zlecenie Ministerstwa Finansów interweniował sprzedając jeny Bank of Japan kurs USD/JPY zwyżkował w krótkim czasie aż do 117,50. W dalszej części tygodnia rynek pozostał pod wrażeniem tych działań i pomimo dalszego spadku sentymentu dla dolara na rynku międzynarodowym do większej jego przeceny już nie doszło. Na rynku mówi się, że skala poniedziałkowej „ukrytej” i niepotwierdzonej przez władze interwencji była największa w bieżącym roku. Inwestorzy są przekonani, że takich samych działań doszło również w środę po spadku kursu USD/JPY w okolice poziomu 116,50, po którym zaobserwowano jego gwałtowny wzrost ponownie do 117,50. W ciągu tygodnia minister finansów Japonii Masajuro Shiokawa podkreślił, że w przypadku nienaturalnych ruchów na rynku walutowym powinno dojść do kolejnych interwencji. W podobnym tonie wypowiadał się również kilkukrotnie wiceminister finansów Japonii ds. międzynarodowych Zembei Mizoguchi.
Rekomendacje: Wydaje się, że w najbliższym okresie możemy być świadkami konsolidacji kursu USD/JPY w zakresie 116,15 – 117,80. Z jednej strony zanosi się na to, że władze Japonii będą w dalszym ciągu przeciwdziałać wzmacnianiu się japońskiej waluty do dolara i będą interweniować. Z drugiej, na większy popyt na dolary w obecnej sytuacji rynkowej nie ma co liczyć.
Wsparcia: 116,70/116,50/116,15/115,50; Opory: 117,45/117,65/117,80/118,15
Ostatni moment na naprawę
Rada Ministrów nie zdecydowała co dalej z planem naprawy finansów Rzeczypospolitej zaproponowanym przez ministra finansów Grzegorza Kołodkę. Minister gospodarki, pracy i polityki społecznej uważa, że proponowany plan Kołodki nie zapewni dostatecznie silnego impulsu i nie przyczyni się do napędzenia koniunktury, a w efekcie gospodarki. Plan Kołodki zakłada osiągnięcie najpierw równowagi makroekonomicznej i dopiero później wprowadzenie działań mających na celu ożywienie gospodarki. Prognozuje się skokowy wzrost PKB o 3 proc. w tym roku, 4,9 proc. w przyszłym roku oraz 5,4 proc. w roku 2005. Tymczasem jeden z kluczowych wskaźników gospodarczych, jakim jest bezrobocie, wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Według Głównego Urzędu Statystycznego, bezrobocie mierzone według Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) wzrosło w I kwartale 2003 r. do 20,5 proc. z 19,7 proc. w IV kwartale roku 2002 r. Jednocześnie napływają informacje o tym, że poprawia się koniunktura, sprzedaż detaliczna oraz eksport. Skoro bezrobocie nadal utrzymuje się na wysokim poziomie, poprawa sytuacji gospodarczej, o czym mogłyby świadczyć wyżej wymienione wskaźniki, jest wynikiem przystosowania się firm do działań w warunkach recesyjnych. W związku z tym, aby polepszyć sytuację (obniżyć bezrobocie) potrzebna jest poprawa sytuacji gospodarczej. Kiedy w kraju panuje recesja należy wpompować pieniądze do gospodarki poprzez działania monetarne i fiskalne. Tymczasem propozycja Grzegorza Kołodki przyczyni się raczej do przelania pieniędzy z gospodarki do budżetu centralnego. W budżecie centralnym pieniądze te zostaną przeznaczone na konsumpcję (opieka społeczna) oraz opłacenie składek członkowskich w UE, także na spłatę coraz to wyższych rat na obsługę zadłużenia zagranicznego w kolejnych czterech latach.
Propozycje Jerzego Hausnera wydają się lepiej przystosowane do osiągnięcia ważnego celu, jakim jest obniżenie bezrobocia. Jednocześnie plan nie zawiera dostatecznie dokładnych propozycji i wskazówek, jak cel ten osiągnąć. Z pewnością należałoby obniżyć stawki podatkowe, uprościć i uszczelnić cały system. Ten prosty zabieg został przeprowadzony na Ukrainie, gdzie zdecydowano się wprowadzić podatek liniowy od osób fizycznych w wysokości 13 proc. Będzie on wzrastać, a w roku 2007 podatek liniowy wyniesie 15 proc.
Ponieważ wielu polskich polityków jest negatywnie nastawionych do „podatku liniowego”, można by obniżyć poziom obecnych podatków, przy jednoczesnym usunięciu ulg.
Obecnie w Polsce nie ma załamania gospodarczego i to chyba tylko z tej prostej przyczyny, że jesteśmy dobrze postrzegani przez inwestorów zagranicznych ze względu na zbliżające się członkostwo w Unii Europejskiej. Polska gospodarka nie ma tak mocnych fundamentów, by złoty pozostał mocny. W związku z tym, istnieje realna groźba załamania gospodarczego, jeśli pomimo pozytywnego wyniku referendum, rząd nie doprowadzi do naprawy finansów państwa. Przygotowanie budżetu na rok 2004 staje się bardzo trudne, a może wręcz niemożliwe.
Przygotowali: Jacek Jurczyński, Marek Nienałtowski, Anna Penconek (waluty),Richard Mbewe (makroekonomia)