Wśród amerykańskich towarów, które ucierpią na cłach odwetowych wprowadzonych rok temu przez UE na produkty z USA, wymieniane były m.in. wyroby stalowe, jachty, wieprzowina i whiskey. Ta ostatnia właśnie oficjalnie wylewa łzy nad polskim rynkiem. Albert Baladi, prezes Beam Suntory, trzeciego co do wielkości producenta wysokoprocentowych trunków na świecie (m.in. marki Jim Beam), w rozmowie z portalem just-drinks.com mówi o „bezsennych nocach” z powodu wojny celnej, której ofiarą jest whiskey. Wymienia Wielką Brytanię i Polskę jako rynki, na których sprzedaż spowolniła.
UE wprowadziła rok temu na whiskey 25-procentowe cło. Amerykańska Distilled Spirits Council (DSC) podała, że wartość sprzedaży trunku na unijne rynki, które odpowiadają za 60 proc. eksportu, zmniejszyła się w drugim półroczu 2018 r. o 13,4 proc. Polski to raczej nie dotyczyło — ze zaktualizowanych danych eksportowych wynika, że Amerykanie sprzedali nam w 2018 r. whiskey wartą o 32,2 proc. więcej niż rok wcześniej, co dało nam miejsce w dziesiątce największych odbiorców. Łącznie kupiliśmy od nich bursztynowy trunek za 33 mln USD. Polacy częściej wybierają jednak szkocką whisky, która w zeszłym roku pobiła u nas kolejny rekord — 79 mln GBP (licząc w wartościach eksportowych podawanych przez Scotch Whisky Association). Trzy tygodnie temu Marek Sypek, szef Stocka w Polsce, który ma w portfelu i amerykański, i szkocki alkohol, m.in. Jim Beama, przyznał, że cło stało się utrudnieniem dla importerów.
— My też mamy w portfelu amerykańską whiskey i przez długi czas, podobnie jak inni gracze rynkowi, braliśmy podwyżki na siebie, więc klient ich nie odczuwał — stwierdził w rozmowie z „PB” Marek Sypek.
Teraz Albert Baladi przyznaje jednak, że Beam Suntory odczuwa spadek spowodowany podwyżką cen (w związku z cłami) i tym, że konkuruje na szerszym rynku, tzn. m.in. ze szkocką. Co ciekawe, to nie o alkoholu, ale o stali najgłośniej było w kontekście wojny handlowej i jej przewidywanych skutków. Stal zaś niespecjalnie odczuwa ograniczenia nałożone na Amerykanów. Komisja Europejska — w odpowiedzi na amerykańskie cła antydumpingowe nałożone na wyroby stalowe produkowane w innych krajach — wprowadziła kontyngenty importowe. Są jednak na tyle wysokie, że wciąż rosnący import z USA jeszcze ich nie wyczerpał.