Aż 67 procent uważa, że nielegalni imigranci powinni mieć możliwość uzyskania prawa stałego pobytu, jeżeli nie byli karani, pracowali i uiszczą wysoką opłatę karną za przebywanie w USA bez ważnej wizy.
Takie właśnie warunki legalizacji przewiduje ustawa imigracyjna, poparta przez Busha i grupę umiarkowanych senatorów z obu partii. Jej przeciwnicy nazywają te zapisy "amnestią" dla nielegalnych imigrantów.
Zdecydowana większość również - dokładnie 66 procent - popiera faworyzowany przez prezydenta program czasowej pracy obcokrajowców w USA, a tylko 30 procent jest mu przeciwnych.
Program ten, będący także częścią ustawy, przewiduje, że cudzoziemcy pracowaliby dwa lata, po czym musieliby wrócić do kraju i po roku znowu ubiegać się o kolejny pobyt na "saksach"; mogliby w ten sposób przyjechać do USA do pracy trzy razy.
Bardziej podzielone są opinie o proponowanych w ustawie zmianach kryteriów przyjmowania nowych imigrantów.
51 procent zgadza się z propozycją, by za najważniejszy argument za przyznawaniem wiz imigracyjnych uznać wykształcenie i kwalifikacje zawodowe obcokrajowca. 34 procent uważa, że należy pozostawić względy łączenia rodzin jako najważniejszy powód przyznawania prawa stałego pobytu.
Amerykanie są też podzieleni w ocenie, czy fala zwiększonej imigracji w ostatnich latach wychodzi USA na korzyść. 57 procent jest zdania, że imigranci wnoszą pozytywny wkład, ale 28 procent uważa, że stwarzają głównie problemy. Reszta nie wyraża opinii w tej sprawie.