Papiery dłużne Vivendi Universal zostały wczoraj zaliczone do „śmieciowych”. W ciągu jednego dnia kapitalizacja spółki spadła o jedną trzecią. Gigant medialny może się rozpaść.
Zapowiedziane odejście Jean-Marie Messiera z funkcji prezesa nie pomogło odzyskać zaufania inwestorów. Wczoraj wiadomość o obniżeniu przez Moody’s ratingu papierów dłużnych francusko-amerykańskiego koncernu do Bbb1 —poziomu poniżej opłacalności inwestowania — spowodowała panikę i masową wyprzedaż akcji spółki. Standard & Poor’s obniżył rating do BBB- i nie wykluczył dalszej degradacji.
— Jak na ironię, Vivendi był jedyną medialną spółką, której ratingu nie obniżyliśmy w ostatnich latach — przyznał Neil Blackley z Merrill Lynch.
Akcje Vivendi spadły o 41 proc. Dopiero po wydaniu przez firmę oświadczenia, że amerykańska komisja papierów wartościowych SEC nie kwestionuje zasad sprzedaży udziałów Vivendi w BSkyB, odbiły do góry zmniejszając stratę do 25 proc. „Le Monde” sugerował oszustwa księgowe spółki.
Analitycy czarno widzą przyszłość koncernu, który jest udziałowcem Polskiej Telefonii Cyfrowej.
— Podział Vivendi Universal może być najlepszym wyjściem dla przywrócenia wartości firmie — powiedział Simon Hawkins, analityk Dresdner Kleinwort Benson.
Koncern zamierza pozbyć się Vivendi Environnement, spółki użyteczności publicznej. Ten krok może jednak nie wystarczyć do ratowania podupadłych finansów. Analitycy mówią o wyprzedaży także udziałów w Canal Plus i Cegetelu — kontrolującym drugiego co do wielkości we Francji operatora telefonii komórkowej.