WIELKIE FIRMY IDĄ DO EURO

Grzegorz Brycki
opublikowano: 1998-12-04 00:00

WIELKIE FIRMY IDĄ DO EURO

Finansowy światek już odlicza godziny do końca 1998 r.

Przeciętny obywatel jednego z 11 państw Unii Europejskiej wprowadzających wspólną walutę nie zdaje sobie nawet sprawy, że w unijnych firmach trwa cicha rewolucja. Po 1 stycznia 1999 r. euro pojawi się wprawdzie jedynie w obrocie bezgotówkowym, ale i tak skala problemów z tym związanych już dziś wydaje się ogromna.

Największe kłopoty pojawią się w rachunkowości — banki i firmy będą mogły wybrać, czy w rozliczeniach zastosują euro czy też waluty narodowe państw Europejskiej Unii Walutowej. W praktyce oznacza to, że na euro trzeba będzie przeliczać bilansy firm i wszystkie inne rachunki. Nawet najlepsi księgowi w najbogatszych firmach nie uporają się z tym przez kilka miesięcy.

W okresie przejściowym, tj. do końca 2001 r., obok euro będzie można dalej rozliczać się w starych walutach narodowych. Czasu jest więc w miarę dużo, ale tylko w teorii.

Specjaliści twierdzą, że firmy, które odkładają inwestycje w dostosowanie rachunkowości do standardów euro, będą musiały przyspieszyć ten proces, jeżeli tylko rozliczenia w euro wprowadzą ich najwięksi partnerzy handlowi. Inaczej mówiąc, duże koncerny, które zdecydowały się już na przejście na euro, mogą wymusić na mniejszych partnerach podobne posunięcia.

Firmy, które nie będą się chciały dostosować, mogą nawet w najgorszym wypadku stracić lukratywne kontrakty.

Duzi ciągną mniejszych

Kiedy w 1997 r. Daimler-Benz zapowiedział wprowadzenie rozliczeń w euro już od początku 1999 r., niektórzy dostawcy części wpadli w panikę. Prośby o większą elastyczność nie skłoniły koncernu do rezygnacji z tych planów. W ślad za Daimlerem wprowadzenie po 1 stycznia 1999 r. rozliczeń w euro ogłosiły niebawem także BMW i FIAT.

Na adaptację do euro firmy wykładają niekiedy setki milionów dolarów. Szefowie Daimler-Benz obliczyli, że wydadzą na to 200 mln DEM (410 mln zł). Ponad połowę tej sumy pochłoną nowe programy komputerowe, reszta pójdzie głównie na przeszkolenie kadry. Deutsche Bank na euro zamierza wydać jeszcze więcej — pół miliarda marek (1,02 mld zł).

Zyski z euro przyjdą z czasem. Producent mercedesów liczy np. na oszczędności rzędu 100 mln DEM (205 mln zł) rocznie.

Im bliżej końca 1998 r., tym więcej europejskich firm zaczyna zdawać sobie sprawę ze skali problemu — w 1997 r. było ich tylko 40 proc., w tym roku już 74 proc. Największe spółki europejskie są obecnie najlepiej przygotowane do nadejścia euro.

O problemach z nową walutą jeszcze nie pomyślało 10 proc. przedsiębiorstw w Niemczech. Tradycyjnie spóźnia się też południowa część Unii Europejskiej.

Większość firm z Europy Zachodniej, które zdecydowały się na natychmiastowe wprowadzenie rozliczeń w euro, zamierza „technicznie” dostosować się do problemu w grudniu.

Pracowity sylwester

Największa część przedsiębiorstw zamierza wykorzystać do zmiany systemów komputerowych przedłużony sylwestrowo-noworoczny weekend. Prawdziwa gorączka rozpocznie się w czwartek 31 grudnia i potrwa do niedzieli 3 stycznia 1999 r., tak aby w poniedziałek 4 stycznia 1999 r. można wszystko przeliczać na euro już bez problemu.

Firmy spoza Eurolandu (jak potocznie nazywa się państwa Europejskiej Unii Walutowej), prowadzące interesy z przedsiębiorstwami stosującymi nową europejską walutę, stoją przed podobnymi wyzwaniami, co spółki z obszaru Jedenastki. Przykładowo, mimo że Wielka Brytania nie zdecydowała się na wejście do nowego systemu, jej gospodarkę również czekają bolesne i kosztowne adaptacje. Finansiści z Londynu będą mieć w tym roku wyjątkowo skromnego sylwestra, bowiem 1 stycznia muszą przyjść do pracy. Z tego powodu — wyjątkowo w Nowy Rok 1999 — będą kursowały linie metra i kolejki łączące centrum finansowe z resztą Londynu.

EUROKONTYNENT: Najpoważniej potraktowały przejście na euro firmy w Niemczech, Francji i krajach Beneluksu.