Festiwal kolos to dopiero początek. Pałac Kultury tylko pałacem sztuki — to dopiero byłoby coś!
Mariusz Adamiak, banita wygnany z Akwarium Jazzarium, szykuje w Warszawie największy w Polsce festiwal. Budżet? 15 do 20 mln złotych.
W połowie 2007 roku w centrum stolicy, po siedmiu latach przerwy, znów zabrzmiał klubowy jazz. Akwarium przerodziło się w Jazzarium. Mariusz Adamiak — właściciel dawnego Akwarium i pomysłodawca Jazzarium w Złotych Tarasach, centrum handlowym w sercu Warszawy — żywi wielkie nadzieje.
W przytulnym wnętrzu między stolikami, naprzeciw baru — ciepłe oczy legendarnego Johna Coltrane’a. W tle mała scena, a za nią, na ścianie, płaskorzeźba czarownicy na miotle. Przyciemnione światła, "klimatyczna" atmosfera, w tle — spokojny albo też rockowy jazz.
— Zależy mi, by Jazzarium stało się elitarnym miejscem. Znalazłem sponsora, który wyłożył pieniądze — informuje Mariusz Adamiak.
Wrzesień roku 2008. W Jazzarium trwa remont. Mariusz Adamiak od kwietnia nie ma już z klubem nic wspólnego. Odszedł z firmy, która prowadziła klub. Wojciech Dąbski, prezes spółki Jazztelmeni, przyznał, że Adamiak doprowadził Akwarium Jazzarium na skraj bankructwa. A przecież klub musi sam się finansować. A dopóki Akwarium będzie płacić za codzienne awangardowe koncerty, niedostrzegane przez "rynek" — nici z tego. Proste zasady buchalterii: wpływy i wydatki.
— Teraz będzie tam muzyka do kotleta, a nie kotlet do muzyki. Ale skoro mecenas nie miał cierpliwości, by poczekać na zyski ze dwa, trzy lata… Nic na to nie poradzę! — rozkłada ręce Adamiak.
O porażce "nowego Akwarium" mówi nad wyraz spokojnie. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że z pierwowzorem i reinkarnacją był związany przez lata — niemal od początku, czyli od lat 70.
Dlaczego? W tym szaleństwie jest metoda. Mariusz Adamiak — jako biznesmen i organizator koncertów — całkiem nieźle sobie ostatnio radzi. W październiku — za jego sprawą — w Warszawie zagrają wielkie gwiazdy: Leonard Cohen (1 października) oraz Alicia Keys (15 października). A to tylko początek wzmożonej aktywności Adamiaka na koncertowym rynku.
— Chcemy, by w przyszłym roku w Warszawie wystartował największy festiwal w Polsce. Większy niż Heineken Open’er Festival… Dopinamy budżet — wyjawia po raz pierwszy w prasie Mariusz Adamiak (tym razem w roli szefa agencji koncertowej Adamiakjazz).
Raczej Prince
Lato. Gdynia. Przez trzy dni na lotnisku Babie Doły bawiło się przy muzyce kilkadziesiąt tysięcy fanów. Przeszło 70 wykonawców proponowało widzom różne style. Zespoły pomieściły się dopiero na siedmiu scenach. Gwiazdy? Jay-Z, Erykah Badu, Sex Pistols, Massive Attack, The Chemical Brothers… Ale niemal każdy, kto kupił bilet, miał swoje typy.
— Dobry koncert Placebo, Myslovitz i Marii Peszek — opowiada Marek (do Gdyni przyjechał z Gliwic).
Mariusz Adamiak w organizacji większego niż Open’er przedsięwzięcia widzi przede wszystkim jeden problem: będzie trudniej niż w Gdyni, bo Warszawa jest… za duża. Sceny będą pewnie rozsiane po mieście. No i trzeba sobie radzić także z komunikacją.
— W jakie gwiazdy celujemy? Proszę się nie spodziewać, że od razu sprowadzimy do Polski Madonnę. To wydatek rzędu kilku milionów dolarów. Ale na przykład Prince mógłby być w naszym zasięgu. Pertraktacje z menedżerami artystów zaczną się jednak najpewniej dopiero pod koniec roku. Na razie musimy uzbierać budżet. Taki festiwal powinien pochłonąć jakieś 15-20 mln — szacuje Mariusz Adamiak.
Kawałek na jazzowo
Festiwal Adamiaka ma mieć głównego sponsora — jak Open’er Heinekena — i kilku mniejszych. Na razie animator, organizator i promotor muzyki nie chce zdradzić, kto to będzie. Ale podkreśla, że inicjatywa nie ma nic wspólnego z pierwszą edycją jednodniowego Orange Warsaw Festiwal (6 września przyciągnęła ponad 20 tys. warszawiaków). Gwiazdami wieczoru byli założyciel The Fugees Wyclef Jean i Kelly Rowland.
— Tam był wstęp za darmo, u nas będą bilety, bo to komercyjne przedsięwzięcie. Mogę tylko powiedzieć, że gdy wszystko wypali już od przyszłego roku, to Warsaw Summer Jazz Days stanie się częścią większego festiwalu. A nasz projekt ma się wyróżniać i tym, że muzyka będzie skierowana do szerszej publiczności — biorąc pod uwagę wiek — niż u konkurencji — tłumaczy Adamiak.
Organizacja Warsaw Summer Jazz Days była pewnie przełomowym momentem w karierze Adamiaka. Warsaw Summer Jazz Days wystartował w 1992 (rok wcześniej odbył się, dziś już zapomniany, prolog do tego festiwalu — uwaga!: Heineken Jazz Days). Początkowo stołeczne dni jazzu traktowano jako przeciwwagę dla Jazz Jamboree. Dziś czterodniowa impreza — z koncertem finałowym w Sali Kongresowej Pałacu Kultury — nie ma sobie równych, być może nie tylko w naszej części Europy.
Trąbka na iglicy?
Gdyby w Warszawie ruszył największy w Polsce festiwal muzyczny, miasto miałoby większe szanse na miano Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016, o co — jako jeden z polskich samorządów — walczy. Kto dostanie ten tytuł, otrzyma także dofinansowanie z Unii Europejskiej: od 200 tys. do miliona euro. O prestiżu i szansie na przyciągnięcie turystów nie wspominając...
Mariusz Adamiak przyznaje: nie należy przeceniać jego festiwalu. Nie wystarczy on, by wypromować stolicę.
— Nawet mam inny pomysł, o którym już wspominałem pani prezydent Gronkiewicz-Walz. Ten projekt jest jednak o wiele trudniej wcielić w życie niż festiwal. Przede wszystkim ze względów politycznych. I dlatego, że jest bardzo śmiały — mówi Mariusz Adamiak.
Stołeczny impresario chciałby, by miasto oddało Pałac Kultury i Nauki w całości artystom, rozrywce i przeniosło stamtąd wszelkie inne instytucje oraz szkoły, a także by przestało tam organizować sesje rady miasta. Zamiast iglicy na szczycie PKiN zamontowałoby się zaś trąbkę, a na 123 tys. mkw. w PKiN działałyby tylko kluby muzyczne, teatry, galerie, kina, restauracje. Wówczas pałac stałby się centrum kulturalnym miasta, w którym każdy spragniony zabawy i sztuki mógłby spędzać długie godziny, nigdzie się poza gmach nie ruszając.
Fantastyka — jednak. Również dlatego że Warszawa od lat jak ognia unika budowania swej strategii promocyjnej z wykorzystaniem "daru narodu radzieckiego dla narodu polskiego". Choć wszem i wobec wiadomo, że turyści w stolicy obowiązkowo fotografują się przy Pałacu Kultury i Nauki (niegdyś im. Józefa Stalina).
Gdy jednak Adamiak urządzi w stolicy — i to z sukcesem — największy festiwal muzyczny, może stołeczni prominenci przynajmniej pochylą się nad jego pomysłem. Niepozbawionym sensu, choć w naszych realiach — zdaje się zanadto śmiałym. n
Znawca skrzydeł
Mariusz Adamiak jest znanym kolekcjonerem motyli.
Nie biega jednak z siatką po łące. Zbiór wzbogaca, szperając w aukcjach internetowych — na Allegro i Ebay, a także podczas hobbystycznych targów.
— Pociąga mnie głównie różnorodność motyli. Proszę
sobie wyobrazić, że nie da się ich nawet skatalogować.
One cały czas się krzyżują, zmieniając tym samym ubarwienie — opowiada Mariusz Adamiak.
Największe znane motyle na świecie żyją w strefie
tropikalnej i subtropikalnej. Należy do nich Ornithoptera aleksandrae, gatunek chroniony, występujący już tylko na jednym stanowisku w Papui Nowej Gwinei.
Rozpiętość skrzydeł samic przekracza 280 mm, a masa ciała 0,25 g.
Akwarium pierwsze takie
Akwarium to pierwszy w Polsce klub jazzowy, założony w 1970 roku w centrum Warszawy — przy ul. Emilii Plater 49. W 2000 r. władze Warszawy zdecydowały o jego definitywnym zamknięciu i zburzeniu budynku (stoi tam hotel Intercontinental). Klub reaktywowano w Złotych Tarasach jako Akwarium Jazzarium (obecnie w remoncie).
Gwiazda za gwiazdą
Warsaw Summer Jazz Days pojawił się w Warszawie od 1992 r. Festiwal gościł już wielu gigantów jazzu. W Warszawie grali m.in.: John Zorn, Chick Corea, Steve Coleman, Al Di Meola, Herbie Hancock, Bela Fleck, Pat Metheny, Bobby McFerrin, James Blood Ulmer, Branford Marsalis czy Wayne Shorter.
Fortepian
z Hell’s Kitchen
Talent 27-letniej piosenkarki Alicii Keys (właściwie nazywa się Alicia Aguello- Cook) odkryła mama, gdy jej dziecko miało zaledwie 5 lat. Keys pierwsze piosenki zaczynała pisać, gdy miała 14 lat.
W wieku 24 lat na koncie miała już 9 nagród Grammy i mnóstwo innych wyróżnień.
Alicia Keys urodziła się na przedmieściach Manhattanu. Wychowała się w jednej z najniebezpieczniejszych dzielnic tego miasta, znanej jako Hell's Kitchen. Przenikliwy, czysty głos oraz piosenki śpiewane przy fortepianie to magnes, który przyciąga na koncerty rzesze fanów. 15 października Alicia Keys wystąpi w warszawskim Torwarze. Koncert zorganizował Mariusz Adamiak.
Rafał Kerger