WIG ma jeszcze wiele do powiedzenia

Stanisław BorawskiStanisław Borawski
opublikowano: 2025-05-19 20:00

Mimo imponującego rajdu od początku roku eksperci nie widzą przesłanek do realizacji zysków. Niska wycena, napływ kapitału i rosnące zaangażowanie inwestorów sugerują, że to dopiero początek długoterminowego trendu.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Od początku roku szeroki indeks WIG urósł o prawie 30 proc., co czyni go jednym z najsilniejszych na świecie. Kwietniowe turbulencje związane z polityką celną Donalda Trumpa chwilowo spowolniły ten rajd, ale psychologiczna bariera 100 tys. pkt. została przebita. Wyczyn został zauważony przez tygodnik "The Economist", który nazwał Polskę „zignorowaną supergwiazdą rynków akcyjnych”. Autorzy wymienili m.in. atrakcyjną wycenę jako jeden z głównych argumentów za inwestowaniem w Polsce. Jednak eksperci brytyjskiego tygodnika ostrzegają, że atrakcyjność oparta na taniości długo nie potrwa – taka może być cena znalezienia się w centrum uwagi świata inwestycyjnego.

Innego zdania jest Piotr Dmuchowski, prezes PFR TFI, który uważa, że rajd na polskiej giełdzie jest oparty na solidnych fundamentach.

- Według mnie tegoroczny wzrost WIG-u jest wyraźnym przejawem długoterminowego trendu, co potwierdza przekroczenie symbolicznego progu 100 tys. pkt. Artykuł opublikowany w "The Economist" jedynie utwierdza mnie w tym przekonaniu. Oczywiście mamy obecnie do czynienia z dużą zmiennością na rynkach, jednak nie interpretowałbym go jako sygnału do realizacji zysków, ponieważ dyskonto polskiego rynku wobec rynków rozwijających się jest nadal duże. Inwestorzy coraz lepiej adaptują się do sytuacji w Ukrainie – ryzyko związane z bliskością frontu wojennego ma coraz mniejszy wpływ na wyceny. Warto również podkreślić, że indeks WIG nie ma obciążeń charakterystycznych dla WIG20. Pozostaję optymistą, szczególnie w kontekście małych i średnich spółek – mówi Piotr Dmuchowski.

Z większym dystansem do sytuacji podchodzi Michał Szymański, prezes VIG/C-Quadrat TFI.

- Takie artykuły jak ten w "The Economist" o polskim rynku kapitałowym są niewątpliwie pozytywne. Nasz rynek musi walczyć o zainteresowanie inwestorów międzynarodowych zwłaszcza po zaniku funduszy dedykowanych Europie Środkowo-Wschodniej. Podchodziłbym ostrożnie do opierania decyzji inwestycyjnych na samym fakcie publikacji takiego artykułu. Z jednej strony można argumentować, że skoro po okresie wzrostów temat atrakcyjności danego rynku trafia już do popularnych mediów, to znaczy, że wiele zostało już zdyskontowane, a więc potencjał zysków jest już co najmniej ograniczony. Z drugiej można bronić tezy, że skala napływu inwestorów zagranicznych jest niewielka w relacji do ich globalnych możliwości, a więc popularyzacja rynku może przyciągnąć do niego kolejne środki, które dotychczas były na nim nieobecne – mówi Michał Szymański.

Pieniądze płyną

Dobra passa polskiego rynku kapitałowego przyciąga uwagę inwestorów zarówno lokalnych jak też zagranicznych, uważa Piotr Dmuchowski.

– Trend ten staje się coraz bardziej trwały, a długoterminowy kapitał ponownie zasila rodzimy rynek. Potencjał wciąż pozostaje duży – rośnie liczba osób aktywnie zarządzających swoimi oszczędnościami, co widać po zwiększającym się zainteresowaniu PPK oraz rosnącej liczbie rachunków IKE i IKZE. Wszystkie te czynniki napędzają dalszy wzrost naszej giełdy – podkreśla ekspert.

W kwietniu liczba osób oszczędzających przez pracownicze plany kapitałowe (PPK) wzrosła do 3,8 mln (+10 proc. r/r), natomiast na koniec grudnia 2024 r. łączna liczba rachunków IKE i IKZE wyniosła prawie 1,6 mln – o 13 proc. więcej niż przed rokiem. Z kolei udział inwestorów zagranicznych w obrotach na GPW jest na rekordowych poziomach. W 2024 r. wyniósł aż 68 proc. – najwięcej od 12 lat, wynika z danych GPW.

- Polska weszła na radar dużych inwestorów zagranicznych. Nasza gospodarka rozwija się dynamicznie – szczególnie na tle krajów europejskich – indeksy WIG i WIG20 w większości składają się ze spółek prywatnych, a nie skarbu państwa, co podnosi ich atrakcyjność – mówi Andrzej Bieniek, zarządzający funduszami w Esaliens TFI.

Przyznaje, że po drodze będą korekty jak w przypadku ceł Donalda Trumpa.

– Ale w długim terminie jesteśmy na dobrej drodze rozwoju. Wciąż jesteśmy nisko wycenieni i inwestorzy przyzwyczaili się do wojny w Ukrainie – premia za ryzyko nie jest już tak duża – mówi Andrzej Bieniek.

Na razie jest tanio

Prognozowany na II i III kwartał tego roku wskaźnik C/Z indeksu WIG to 10,21. To niedużo szczególnie w porównaniu do wyceny niemieckiego DAX-a (16,57) czy amerykańskiego S&P 500 (22,52).

- Wskaźniki naszego rynku są powyżej przeciętnej, ale nie znajdują się na poziomach, które można by uznać za skrajnie przewartościowane. W naszej ocenie kluczem do dalszej hossy jest progres wyników finansowych. Dla inwestorów zagranicznych ma to szczególnie znaczenie przy ocenie sektora bankowego. Duża część obecnych zysków banków pochodzi z marży odsetkowej generowanej z lokat w obligacje skarbowe i instrumenty NBP. Otwartą kwestią pozostaje, czy sektor jest w stanie wygenerować progres zysków poprzez wzrost akcji kredytowej przy spadku stóp procentowych i obniżeniu dochodów z obligacji – mówi Michał Szymański.

Sektorowy subindeks WIG-Banki od rozpoczęcia podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej w październiku 2021 r. urósł o ponad 100 proc. W samym 2025 r. jego notowania podskoczyły o więcej niż 30 proc.