Bloomberg sprawdził, jaką wartość osiągnąłby w tym roku indeks S&P500 po
uwzględnieniu prognoz kursów tworzących indeks spółek, przedstawionych
przez ponad 10 tys. analityków. Wyszło 1569,74 pkt, czyli ponad 13 proc.
więcej niż obecnie i nawet nieco więcej niż historyczny rekord indeksu z
października 2007 r. (1565,15 pkt).
„PB” przyjrzał się natomiast temu, jaka byłaby wartość WIG20 w świecie
pożądanym przez analityków, czyli takim, gdzie sporządzone przez nich
wyceny spółek odpowiadałyby dokładnie temu, jak firmy ocenia rynek.
Obliczyliśmy średnią z cen docelowych z grubo ponad stu raportów
analitycznych o spółkach z flagowego indeksu GPW, jakie ukazały się
przez ostatnie 3 miesiące.
Wynik? WIG20 powinien wynosić 2465,89 pkt, a więc ponad 10 proc. więcej
niż na wczorajszej sesji i mniej więcej tyle, ile wynosił w połowie
załamania na rynku w sierpniu zeszłego roku. To wniosek zbieżny z
prognozami zarządzających TFI. Przed tygodniem pisaliśmy w „PB”, że
wierzą oni w powrót hossy, uważają, że akcje spółek są tanie, a
potwierdzeniem tego jest duża aktywność inwestorów w obszarze fuzji i
przejęć.
Najświeższy przykład to wezwanie na walory Centrum Klimy po cenie prawie
o 30 proc. wyższej od rynkowej. Wcześniej Rabobank zaoferował dużą
premię za odkupienie akcji BGŻ, a inwestorzy mający chrapkę na Empik i
Mondi zdecydowali się nawet na podbicie stawki, byle tylko zwiększyć
prawdopodobieństwo sukcesu wezwania. To znak, że dobrze oceniają
perspektywę stóp zwrotu.
Innego zdania niż zarządzający i niektórzy duzi inwestorzy są stratedzy
rynkowi.
I to po obu stronach oceanu. Ci z USA są zdania, że 12-procentowy
wzrost, jaki S&P500 zanotował w tym roku, to wszystko, co jest możliwe
do osiągnięcia, a na koniec roku indeks amerykańskich blue chipów będzie
wart 1384 pkt, a więc o 1,5 proc. mniej, niż na zamknięciu sesji w
miniony piątek. Także rodzimi stratedzy zalecają ostrożność. DM IDMSA
spodziewa się spadków w najbliższych miesiącach, ryzyko spadku WIG20
poniżej 2090 pkt dostrzega też DM BPS, a DI BRE Banku i DM BZ WBK
otwarcie namawiają do trzymania się z daleka od rynków akcji.
Nie przeszkadza to jednak temu, by ci sami analitycy (a także ich
koledzy z innych biur maklerskich) wyceniali wybrane spółki z WIG20 na
więcej, niż wynosi ich kurs na warszawskiej giełdzie. Biorąc pod uwagę
wartości średnie (a dokładnie — medianę cen docelowych) zdecydowanie
najbardziej niedocenione akcje to walory PGE. Ich potencjał
wzrostuszacowany jest na 27 proc. O ponad jedną piątą więcej
fundamentalnie warte są też akcje Bogdanki, PKO BP i Tauronu, a o 15
proc. — PZU.
Obecność w czołowej piątce aż czterech spółek z większościowym udziałem
skarbu państwa nie powinna dziwić ze względu na wciąż wiszącą nad nimi
perspektywę podaży akcji ze strony głównego akcjonariusza. Być może
ryzyko to zmaleje, a kursy odżyją dopiero wtedy, kiedy w życie wejdzie
najnowszy pomysł wiceministra skarbu Pawła Tamborskiego. Chce on, by
skarb wyemitował obligacje zamienne na akcje wspomnianych firm.
Nie dotyczy to akurat ani Orlenu, ani Lotosu, a to te spółki — w ocenie
analityków — są jednymi z trzech — obok Boryszewa — najbardziej
przewartościowanych w portfelu WIG20. Względnie prawidłowo (znów — z
perspektywy analityków) rynek wycenia natomiast takie spółki, jak TPSA,
JSW, Synthos, KGHM i Bank Handlowy.