Bank Anglii ostrzegł w najnowszym raporcie, że globalne rynki finansowe są wyjątkowo podatne na gwałtowną korektę. Wystarczyłoby, by inwestorzy stracili wiarę w potencjał sztucznej inteligencji, a na rynkach mogłoby dojść do poważnych zawirowań.
Nastroje wokół AI mogą przesądzić o stabilności rynku
W raporcie wskazano, że wyceny amerykańskich akcji są zbliżone do poziomów z czasów bańki dotcomowej, a aż 30 proc. wartości indeksu S&P 500 koncentruje się dziś w zaledwie pięciu największych spółkach technologicznych. Tak silna koncentracja – nieobserwowana od pół wieku – sprawia, że nastroje inwestorów wokół AI mogą zaważyć na stabilności całego rynku.
Dodatkowym ryzykiem, zdaniem Banku Anglii, jest rosnąca presja polityczna na amerykański Fed. Gdyby inwestorzy uznali, że bank centralny ulega wpływom Białego Domu, zaufanie do amerykańskich obligacji i dolara mogłoby gwałtownie stopnieć.
Podobne ostrzeżenie sformułował Jamie Dimon, prezes JPMorgan Chase. W rozmowie z BBC przyznał, że w ciągu najbliższych dwóch lat amerykański rynek akcji może doświadczyć poważnej korekty, ponieważ inwestorzy lekceważą ryzyka geopolityczne i fiskalne.
– Świat stał się bardziej niebezpieczny. Wydatki zbrojeniowe rosną, napięcia geopolityczne narastają, a budżety państw są coraz bardziej nadwyrężone. To tworzy atmosferę niepewności, której rynki jeszcze w pełni nie wyceniły – ocenił Jamie Dimon.
MFW: globalna gospodarka silniejsza, niż zakładano
Nieco bardziej wyważony ton przyjęła Kristalina Georgieva, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W jej ocenie światowa gospodarka radzi sobie lepiej, niż oczekiwano, a wzrost na poziomie 3 proc. w tym roku świadczy o dużej elastyczności krajów i sektora prywatnego.
Kristalina Georgieva zastrzegła jednak, że pozorna stabilność światowej gospodarki może szybko się skończyć. – Żyjemy w epoce niepewności. Globalna gospodarka nie przeszła jeszcze prawdziwego testu odporności, a rosnące zainteresowanie złotem pokazuje, że inwestorzy wolą dziś bezpieczeństwo od ryzyka – mówiła szefowa MFW na forum Milken Institute.
Według MFW polityka handlowa i fiskalna USA – w tym cła wprowadzone przez administrację Donalda Trumpa – może w dłuższym okresie podbić inflację i skłonić banki centralne do utrzymania wyższych stóp procentowych, co zwiększy ryzyko korekty.
Tym razem ma być inaczej? Wall Street wierzy w fundamenty AI
Na przeciwległym biegunie znajdują się Goldman Sachs i Morgan Stanley, które nie podzielają obaw o przegrzanie rynku technologicznego. Według Goldman Sachs obecne wyceny są wysokie, ale znacznie bardziej uzasadnione niż w epoce dotcomów, bo towarzyszy im realna poprawa zysków i silne przepływy pieniężne.
Wskaźnik cena/przyszły zysk dla indeksu Nasdaq 100 wynosi obecnie ok. 28, wobec średniej z ostatnich 10 lat na poziomie 23. W 1999 r. był on jednak znacznie wyższy, a wiele firm nie miało wówczas żadnych przychodów. Dziś liderzy sektora – tacy jak Nvidia, Microsoft czy Alphabet – generują ogromne zyski i mają solidne rezerwy finansowe, co zasadniczo odróżnia obecny rynek od okresu bańki internetowej.
Dyskusja o potencjalnej bańce AI przypomina coraz bardziej spór sprzed dwóch dekad. Wówczas internet obiecywał bezprecedensową zmianę gospodarczą, lecz zanim ta obietnica się spełniła, giełdy zanurkowały, a tysiące firm upadło. Dziś sytuacja wygląda podobnie: inwestorzy zalewają pieniądzem sektor, którego rentowność wciąż nie jest pewna.
400 mld USD na infrastrukturę AI. Skala wydatków jak w programie Apollo
Według szacunków cytowanych przez „The Atlantic” firmy technologiczne mogą w tym roku wydać nawet 400 mld USD na infrastrukturę AI – więcej niż kosztował cały program Apollo po przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze. Do 2027 r. nakłady mogą sięgnąć 500 mld USD rocznie, czyli równowartości PKB Singapuru. Tymczasem amerykańscy konsumenci wydają zaledwie 12 mld USD rocznie na usługi związane z AI – różnica między obietnicą a realnym popytem jest więc kolosalna.
W sektorze technologii pojawiają się oznaki nadmiernego rozgrzania rynku: rekordowe finansowanie firm bez przychodów, coraz śmielsze praktyki księgowe wśród największych graczy oraz sztuczne zawyżanie wycen przez dostawców komponentów. To schemat dobrze znany z końca lat 90.
Eksperci: bańki pękają, gdy przestajemy się ich bać
Rynki finansowe mają krótką pamięć. W czasie bańki internetowej z końca lat 90. indeks Nasdaq wzrósł o ponad 400 proc., by wkrótce potem stracić blisko 80 proc. swojej wartości. Dziś historia wydaje się powtarzać – Nasdaq Composite od początku roku zyskał już ponad 50 proc., a tzw. „wspaniała siódemka” gigantów technologicznych podrożała o ponad 60 proc.
Eksperci przypominają jednak, że bańki pękają nie wtedy, gdy pojawiają się ostrzeżenia, lecz gdy rynek przestaje się ich bać. „Świadomość ryzyka jest najlepszą obroną przed krachem” – napisał Business Insider, komentując spór wokół AI.
Inwestorzy wciąż balansują między dwiema narracjami: z jednej strony – wiarą w technologiczną rewolucję, która ma odmienić świat, z drugiej – obawą, że wyceny oderwały się od fundamentów. W tej kruchej równowadze odbija się natura współczesnego rynku: połączenie euforii, niepewności i krótkiej pamięci o poprzednich kryzysach.