Winny ewangelista

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2006-04-28 00:00

Nie spróbować na Cyprze Commandarii to tak, jak być w Rzymie i nie widzieć papieża.

To chyba jedyne na świecie wino wytwarzane według niemal tysiącletniej już receptury. O dziwo: między Watykanem i tym szlachetnym trunkiem istnieje pewien historyczny związek. W postaci wypraw krzyżowych, a konkretnie angielskiego króla, Ryszarda Lwie Serce. Oto sztorm zmusił go do przybicia do brzegów Cypru. Monarcha nie pożałował — zakosztował bowiem wina, o którym wcześniej pisał sam Seneka. Musiało zasmakować, bo na wszelki wypadek przepędził lokalnego króla Komnenusa. Cypr był już jego. Teraz mógł pić do oporu... Ale — służba nie drużba — czas było ruszyć dalej. Władzę przekazał templariuszom. Już wtedy warunki klimatyczne były na wyspie znakomite. Podobały się powracającym z wypraw krzyżowcom, podobnie jak wino. Wielu machnęło ręką na powrót do domów.

Zakon się bogaci

Cypr szczególnie przypadł do gustu rycerzom zakonu spod znaku św. Jana Baptysty. Szybko podjęli decyzję: od dziś tu właśnie będzie nasza kwatera główna — Commandaria. Krzyżacy, marznąc w Prusach Wschodnich, nie ukrywali zawiści... Tymczasem na Cyprze czasu nie marnowano. Cypryjski „Malbork” rycerze wybudowali wśród winnic. Znali się na winach. Poza tym zwęszyli, że wytwarzane tu od setek lat wino ma rzeczywiście duży potencjał, również ekonomiczny. Trzeba je tylko udoskonalić, co też zrobili, i nazwać Commandarią. Intensywnie promowali markę. Wykorzystali świetną reputację zakonu. Wino od razu zrobiło dużą furorę. Każdy z powracających z Ziemi Świętej pielgrzymów musowo targał ze sobą Commandarię. Europa się w niej rozsmakowała. Zakon zaś gromadził mieszek do mieszka.

Sułtan się zeźlił

W XIII wieku, na winnym konkursie francuskiego króla Filipa Augusta, Commandaria zajaśniała już jako gwiazda. Wyróżniono ją nawet tytułem winnego ewangelisty. Były i sukcesy w Londynie — np. ten w 1363 roku. Na zjeździe pięciu monarchów Commandarią wręcz się zapijano.

Wieści o sukcesach rozeszły się po świecie, dotarły nawet do Turcji. Sułtan się rozeźlił. Wiele wskazuje, że właśnie Commandaria byłą główną przyczyną inwazji Selima II na Cypr. Upajał się nią już teraz do woli. Niestety, dosyć długo. Turcy utrzymali Cypr kilkaset lat. Mimo że na Commandarię nałożyli zabójczy podatek eksportowy, nadal byli na nią chętni. W Europie przypisywano jej bowiem właściwości lecznicze. Podobno na łożu śmierci miała działać szczególnie kojąco.

Produkcja jednak systematycznie spadała. Zaskakujące, że po przejęciu w XIX wieku Cypru przez Brytyjczyków wcale od razu nie wzrosła. Przeciwnie. Anglicy mieli jakieś pokrętne powody? Mówi się, że chodziło o uniknięcie konkurencji dla Madery.

Cypryjski skwar

Dwa szczepy lokalnych winogron są sercem Commandarii: Xynisteri (biały) i Mavro (czerwony). Po zbiorach winogrona nie mają lekkiego życia. Muszą przymusowo smażyć się na słońcu przez jakiś tydzień. A na Cyprze na brak słońca narzekać nie można (ponad 300 słonecznych dni w roku!). Krzyżowcy wiedzieli, gdzie zostają... Potem łyk spirytusu — i myk do dębowych beczek — co najmniej na dwa lata.

A później już tylko do butelek. W nich mogą się już bezkarnie dalej wylegiwać nawet dziesiątki lat. Z wiekiem wino robi się coraz ciemniejsze. I lepsze. W 1990 roku Commandaria dosłużyła się własnej apelacji — Appellation d’Origine Controlee. Na pewno zasłużenie.