Hongkong, światowe centrum handlu winem, przeżywa ostatnio ciężkie chwile. Aukcja drogich trunków w Sotheby’s przyniosła w ostatni weekend 44 mln lokalnych dolarów, 20 proc. mniej niż oczekiwano. Podobnie było na dwóch innych aukcjach. Ceny wina spadają. Indeks Live-ex Fine Wine 50 stracił 25 proc. od początku II półrocza 2011.
Dlaczego to ważny sygnał dla gospodarki tego kraju? Ceny wina są dobrym wskaźnikiem płynności w Chinach – tłumaczy Ajay Kapur z Deutsche Bank. Co ciekawe, są też mocno skorelowane z cenami na tutejszym rynku nieruchomości. Ten natomiast jest kluczowy dla stanu całej gospodarki Hongkongu.
Hongkong jest centrum obrotu dobrym winem głównie ze względów historycznych. Jednak, jako brama do Chin, winny biznes ma tu przed sobą świetlaną przyszłość. Spożycie wina w Chinach jest na poziomie 10 proc. spożycia w Hongkongu. O przepaści między Zachodnią Europą a Państwem Środka nie trzeba w tej sytuacji przypominać. Tymczasem w Chinach rośnie klasa średnia, główny konsument wysokiej klasy alkoholu. Nic więc dziwnego, że nawet w Hongkongu, gdzie nie ma warunków do jego produkcji, firmy zakłada wielu producentów wina. Przoduje pod tym względem Australia. Doszło nawet do tego, że powstają firmy, które importują zamrożone grona z Nowej Zelandii i na miejscu wytwarzają z nich wino. Sprzyja temu akcyza, która w Hongkongu na wino wynosi … zero procent.
