Właściciele polskich tartaków zapowiadają konsolidację branży

Górecki Radosław
opublikowano: 1999-03-03 00:00

WŁAŚCICIELE POLSKICH TARTAKÓW ZAPOWIADAJĄ KONSOLIDACJĘ BRANŻY

Przedstawiciele Lasów Państwowych obiecali przeprowadzić kontrolę sprzedaży drewna w nadleśnictwach

NIEPRZEKRACZALNE GRANICE: Trzeba brać pod uwagę ceny gotowych wyrobów. Jest pewna cena za okno, której nie można przekroczyć. Już w tej chwili na rynku wyroby z drewna są zastępowane przez ich odpowiedniki z tworzyw sztucznych. Wysokie ceny surowca powodują, że polski przemysł tartaczny nie jest w stanie inwestować, a to prowadzi do jego coraz gorszej sytuacji — mówi Kazimierz Jabłoński, prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego. fot. Borys Skrzyński

ŁĄCZMY SIĘ: Bogdan Miedziński z BM Consulting Group przedstawił propozycję utworzenia konsorcjum Tartaki Polskie. Planowane powołanie spółki przewiduje się na 30 kwietnia 1999 r. fot. Borys Skrzyński

BĘDĄ ZMIANY: Rusza kontrola sprzedaży przetargowej. Po niej przyjdzie czas na zmiany. Chcemy, aby w przyszłych ustaleniach, dotyczących współpracy z tartakami, brał udział przedstawiciel Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego — deklaruje Konrad Tomaszewski, dyrektor generalny Lasów Państwowych. fot. Borys Skrzyński

Przedsiębiorcy cały czas oskarżają Lasy Państwowe o praktyki monopolistyczne. Twierdzą, że w wielu nadleśnictwach nie ujawniania się kwot, jakie zaoferowała konkurencja, aby nabyć drewno. Ich zdaniem, jest to niezgodne z zasadami sprzedaży przetargowej.

Przypomnijmy kilka faktów. W wydaniu „Pulsu Biznesu” z 9 grudnia pisaliśmy, że może dojść do wojny między przedstawicielami tartaków a Lasami Państwowymi. Przedsiębiorcy skarżyli się, że Lasy stosują praktyki monopolistyczne, a wprowadzenie systemu sprzedaży przetargowej drewna nie rozwiązuje problemu, gdyż obowiązujące ceny minimalne, zdaniem przedsiębiorców, były za wysokie. Przedstawiciele tartaków twierdzili, że wysokie ceny drewna nie uniemożliwiają im wypracowania zysków pozwalających na inwestycje. Według nich doprowadziło to do zacofania technologicznego ich przedsiębiorstw. Dodatkowo sytuację dużych tartaków pogarszał fakt istnienia tzw. szarej strefy, czyli małych zakładów nie płacących podatku VAT. Przedstawiciele dużych firm uważali, że wielu drobnych przedsiębiorców osiągnąwszy obroty 80 tys. złotych likwidowało swoją działalność tylko po to, aby nie płacić podatku VAT, często też pozbywając się jednej firmy od razu zakładali następną.

W jedności siła

Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Zdaniem przedstawicieli tartaków, ceny minimalne na przetargach nadal są za wysokie. Powoduje to trudności ze zbytem gotowych wyrobów, co w efekcie doprowadziło do ujemnej rentowności branży.

— Obie strony są pod kreską. Zysk Lasów spada, naszego zysku już nie ma — twierdzą przedstawiciele tartaków.

Sytuacja kryzysowa może doprowadzić do konsolidacji polskich tartaków. Propozycję taką przedstawiono 25 lutego na zwyczajnym walnym zgromadzeniu członków Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.

— Proponuję przeciwstawić się monopolowi Lasów Państwowych, tworząc organizację, która dorówna im potencjałem. Część tartaków z powodu utraty płynności finansowej nie jest wiarygodnym partnerem dla Lasów. Stosunek dyrekcji Lasów Państwowych do zorganizowania się w konsorcjum jest pozytywny, więc istnieje szansa, aby takie konsorcjum utworzyć. Negocjacje przechodziłyby ze szczebla nadleśnicta na poziom dyrekcji i to by dało wzmocnienie tartakom. Poza tym konsorcjum pozwoliłoby na wspólny import drewna i konsolidację całej branży, co przyczyni się do jej wzmocnienia wobec zagrożenia ze strony firm z Unii Europejskiej — mówi Bogdan Miedziński z BM Consulting Group.

Przedstawiciele tartaków w większości pozytywnie ustosunkowali się to takiego rozwiązania.

— Ta propozycja jest słuszna. Jeżeli stalibyśmy się odbiorcą strategicznym, moglibyśmy uzyskać bonifikaty na zakup drewna i w ten sposób zyskałaby cała branża. Myślę, że podejmowanie walki z Lasami nie ma sensu — zauważa Kazimierz Chrzanowski, wiceprezes PPU Lignadom.

Wszystko na taśmie

Przedsiębiorcy zaprosili na walne zgromadzenie przedstawicieli Lasów Państwowych. Zaproszenie zostało przyjęte i dzięki temu doszło do wymiany poglądów między przedstawicielami tartaków a Konradem Tomaszewskim, dyrektorem generalnym Lasów Państwowych. Przybył on na spotkanie z własną ekipą filmową, która nagrała przebieg zgromadzenia. Jak dowiedzieliśmy się od filmowców, taśma ma trafić w ręce poszczególnych dyrektorów okręgowych Lasów Państwowych.

— Uważamy, że ceny drewna są za wysokie. Mamy problemy ze ściąganiem należności, nasza płynność finansowa jest zagrożona, a rentowność ujemna. Obserwujemy spadek sprzedaży wyrobów z drewna. Wypierają je tańsze substytuty. Chcemy wprowadzenia statutu odbiorcy strategicznego, chcemy, aby Lasy udzieliły nam pożyczki surowcowej wielkości kilkudziesięciu tys. metrów sześciennych drewa na długi termin płatności. Oczekujemy również zamrożenia cen drewna — przedstawił postulaty Lasom Państwowym Kazimierz Jabłoński.

Egzotyczne propozycje

Konrad Tomaszewski stwierdził, że zarówno Lasy Państwowe, jak i tartaki borykają się z niską rentownością.

— Widzimy, że są kłopoty ze zbytem — przyznaje Konrad Tomaszewski.

Tymczasem przedstawiciele tartaków szeptali między sobą, że Lasy unikają konkretnych odpowiedzi, prezentując w ten sposób typowy punkt widzenia monopolisty. Nikt jednak nie odważył się powiedzieć tego głośno.

— Jeśli chodzi o ustalanie wysokości cen wyjściowych, to może popełniono pewne błędy zachłanności — przyznał Konrad Tomaszewski.

Natomiast jego stosunek do pomysłu konsolidacji branży i utworzenia konsorcjum był raczej chłodny.

— Wolimy raczej ograniczać liczbę odbiorców strategicznych. Powinno się w sposób jasny określić nabywców ogólnych, na poziomie regionalnym. Jeśli zaś chodzi o udzielenie tartakom pożyczki, to nie odważę się na dyskusję na ten temat w chwili obecnej, choć muszę przyznać, że zdziwiła mnie egzotyka tego pomysłu — oznajmił Konrad Tomaszewski.

Niechęć do donosicieli

Przedstawiciele tartaków przedstawili dyrektorowi Lasów Państwowych poważne zarzuty dotyczące sprzedaży i przetargów. Jeden z przedsiębiorców oznajmił, że odbył rozmowę z niemieckim handlowcem, który ponoć oferował mu kupno polskiego drewna, które nabył po cenach znacznie niższych niż mogą to zrobić polscy przedsiębiorcy.

— Nie poproszę o szczegóły, bo to by było donosicielstwo, a tego nie lubię. Obiecuję, że sprawę wyjaśnię — powiedział Konrad Tomaszewski.

Przedstawiciel jednego z tartaków oznajmił, że nie ma możliwości kontrolowania tego co dzieje się za drzwiami nadleśniczego.

— Wyniki przetargów nie są ujawniane. Jesteśmy tylko informowani, że nie zaproponowaliśmy dostatecznie wysokiej ceny. Nie wiadomo, za ile kupił drewno ten, kto wygrał przetarg. To informacje są utajniane — twierdzi przedsiębiorca.

— Jeżeli to potwierdzi kontrola, którą w najbliższym czasie mamy zamiar przeprowadzić, to zostaną podjęte odpowiednie kroki. Przepraszam pana, że coś takiego się stało — odpowiada na tem zarzut Konrad Tomaszewski.

Kiedy na sali podniosły się głosy, że takie sytuacje zdarzają się w wielu nadleśnictwach, Konrad Tomaszewski odpowiedział krótko.

— Bez żartów, panowie.

Może być za późno

Przedstawiciele tartaków boją się mówić. Twierdzą, że obawiają się tego, że mogą mieć trudności z nabyciem surowca w nadleśnictwach.

— Nie wszystko działa tak jak powinno. Coś jest nie tak w samych Lasach. Są deklaracje woli współpracy, ale dopiero w 2001 roku. Obawiam się, że wtedy części naszych tartaków już nie będzie — uważa Bogdan Czemko, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.

Przedstawiciele izby wysłali list do Jana Szyszki, ministra ochrony środowiska, w którym prosili m. in. o zawieszenie wprowadzenia nowych zasad sprzedaży drewna. W grudniu powiedziano nam w ministerstwie, że odpowiedź ministra jest już przygotowana. Mimo to do tej pory przedstawiciele izby jej nie otrzymali.

— Skoro minister nie odpowiada, pozostaje nam wysłanie listu do premiera — twierdzi Bogdan Czemko.

Prawdopodobnie zarzuty tartaków o stosowanie praktyk monopolistycznych przez Lasy Państwowe zbada Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

— Sprawa jest w toku. My nie chcemy procesu. Trzeba udowodnić poniesione straty. Chcemy postępowania wyjaśniającego przeprowadzonego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów — twierdzi Kazimierz Jabłoński.

Radosław Górecki