Wschód prezentuje swoje siły witalne

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2010-10-29 00:00

Nasz region rozwija się dynamiczniej niż zachód Europy. To kolejny dowód, by przestać traktować go jak dziki Wschód.

EBOR podniósł prognozy dla Polski i wielu innych krajów naszego regionu

Nasz region rozwija się dynamiczniej niż zachód Europy. To kolejny dowód, by przestać traktować go jak dziki Wschód.

Gospodarki Europy Środkowej i Wschodniej wychodzą na prostą — uspokaja Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR). Zgodnie z najnowszymi prognozami, spodziewa się, że w 2010 r. PKB regionu będzie rosło w tempie 2,2 proc., a w przyszłym 3 proc. rocznie. To blisko dwukrotnie szybciej niż w Europie Zachodniej.

Idzie przypływ

Ekonomiści EBOR podkreślają, że kryzys brutalnie obszedł się z naszą częścią kontynentu. W 2009 r. region dotknęła recesja ze spadkiem PKB o 3 proc. Najgorsze mamy jednak za sobą, a ożywienie gospodarcze widać już w całym regionie.

"Wychodzenie z kryzysu ma szeroki zasięg. Wiele krajów korzysta na napływie kapitału i poprawie sytuacji gospodarczej na najważniejszych europejskich rynkach" — czytamy w raporcie przygotowanym przez Erika Berglofa, głównego ekonomistę EBOR.

Polska ma w 2010 r. rozwijać się w tempie 3,3 proc., a w 2011 r. przyspieszyć do 3,5 proc. Trudno nazwać te prognozy przesadnie optymistycznymi — na przyszły rok można już znaleźć takie, które dają nam ponad 4 proc. Jednak w porównaniu z poprzednimi prognozami EBOR, jest to i tak wyraźna poprawa. W czerwcu bank zakładał odpowiednio 2,7 i 3,3 proc.

— Polska utrzymuje relatywnie silny wzrost, głównie dzięki odporności krajowego popytu. Ponadto w globalnym sektorze finansowym występuje wysoka płynność i rosnąca skłonność inwestorów do poszukiwania wyższych stóp zwrotu. W takim środowisku kraje z lepiej rozwiniętymi rynkami finansowymi, takie jak Polska, będą odbiorcą silnego dopływu kapitału — przekonuje Erik Berglof.

Nowa twarz

Liderem pod względem tempa wzrostu gospodarczego w regionie ma być Rosja. EBOR prognozuje, że jej gospodarka wzrośnie o 4,4 proc. w bieżącym roku i o 4,6 proc. w przyszłym. Silniejszy wzrost niż Polska odnotują też Ukraina, Białoruś i Litwa. Najgorzej w regionie radzi sobie Rumunia, która w 2010 r. nadal zmaga się z recesją (spadek PKB o 2 proc.), a w 2011 r. odnotuje niewielki wzrost (0,9 proc.). Problemy gospodarcze to jednak głównie skutek odważnych reform fiskalnych, dlatego zaufanie do rumuńskiej gospodarki rośnie.

— Rząd Rumunii wprowadził ostre środki zaradcze, które pomogą utrzymać finanse pod kontrolą — tłumaczy Erik Berglof.

Ciepłe słowa EBOR o regionie wpisują się w główne przesłanie inicjatywy określanej mianem CEED. Ma na celu nakłonić rynki finansowe, by posługiwały się w odniesieniu do regionu nową nazwą CEED (od Central and Eastern Europe Developed) zamiast obecnej CEE, budzącej na świecie często nieprzychylne skojarzenia. Kryzys pokazał, że państwa tej części świata nie zasługują na to, by traktować je jako bardziej ryzykowne niż np. zagrożone bankructwem kraje strefy euro.

Inicjatorem akcji jest Jan Kulczyk, a przyłączyły się do niej firma doradcza Deloitte, kancelaria McKinsey, Centrum Stosunków Międzynarodowych oraz grupa Bonnier, właściciel "PB" i siostrzanych gazet w innych krajach regionu.