Wskaźniki PMI dla przemysłu i usług strefy euro rozczarowały

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 2024-07-24 12:07

Wstępne odczyty dotyczące aktywności w gospodarce Eurolandu w lipcu zaskoczyły na minus. Przemysł osuwa się w recesję podczas gdy usługi wyraźnie wyhamowały ekspansję.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Opracowywany przez HBOC wskaźnik PMI dla przemysłu wytwórczego w Eurolandzie spadł w lipcu do 45,6 pkt z 45,9 pkt miesiąc wcześniej schodząc do najniższego poziomu od siedmiu miesięcy i coraz niżej poniżej progu 50 pkt oddzielającego rozwój od kurczenia się. Recesja w tym sektorze trwa już od 16-tu miesięcy z rzędu. Odczyt okazał się słabszy niż liczyli ekonomiści, zakładający poprawę do poziomu 46,1 pkt.

Tempo redukcji było wyraźne, przyspieszając do najszybszego poziomu w tym roku. Nowe transakcje spadły, a liczba pracowników zmniejszyła się w największym stopniu w obecnym roku. Co istotne spadły również oczekiwania producentów na kolejne miesiące.

Zdecydowanie lepiej, choć i tu obserwujemy wyraźne spowolnienie, sytuacja przedstawia się w usługach, które generują większość PKB Eurolandu.

Indeks PMI dla usług obniżył się do 51,9 pkt w lipcu 2024 r. z 52,8 pkt w poprzednim miesiącu, zdecydowanie poniżej oczekiwań rynkowych na poziomie 53 pkt, co oznacza najwolniejsze tempo ekspansji w tym obszarze od marca br.

Mimo to był to szósty z rzędu okres wzrostu w tym sektorze, wspomagany przez kolejny wzrost nowych zamówień i ponowne wyczerpywanie się zaległości.

W rezultacie złożony PMI obejmujące zarówno przemysł, jak i usługi spadł w lipcu 50,2 pkt, co jest jego najniższą wartością od pięciu miesięcy. Prognoza mówiła o jego wzmocnieniu do 51,1 pkt z 50,9 pkt w czerwcu.

Eksperci podkreślają, że przemysł strefy euro znajduje się na terytorium recesji od dwóch lat. Niepokojące jest, jak systematycznie firmy z sektora produkcyjnego tną miejsca pracy miesiąc po miesiącu. Obawiają się, że takie PMI stwarzają ryzyko spadku prognoz PKB zarówno unijnych, jak i ECB. Nadal uważają jednak, że wzrost pozostanie w miarę mocny, ponieważ spowolnienie inflacji ożywia realne dochody, a to powinno nakręcać konsumpcję.