Po trzech latach wewnętrznej emigracji Mirosław Boniecki wraca do biznesu. Kiedyś nazwisko byłego wiceprezesa Banku BPH sporo znaczyło na rynku korporacyjnym, gdyż uchodził za jednego z największych specjalistów od produktów skarbowych, strukturyzowanych produktów inwestycyjnych i działalności handlowej. To dość wąska specjalizacja, która po odejściu z banku nie ułatwiała mu znalezienia zajęcia w branży. Teraz umiejętności zdobyte przez 20 lat pracy w bankowości chce wykorzystać, otwierając własny biznes.
![Wspólny Rynek, założony przez Mirosława Bonieckiego, powstał za pieniądze krajowych inwestorów. Oficjalnie ma wystartować na początku listopada. [FOT. ARC]
Wspólny Rynek, założony przez Mirosława Bonieckiego, powstał za pieniądze krajowych inwestorów. Oficjalnie ma wystartować na początku listopada. [FOT. ARC]](http://images.pb.pl/filtered/9f528d54-a591-4ea1-881e-1eaa8cdc4802/48bc9229-a7c7-5eba-b1aa-ba4354d2d0a5_w_830.jpg)
Dwa lata temu Mirosław Boniecki wraz z żoną założyli firmę Wspólny Rynek, która nie prowadziła działalności aż do teraz. Oficjalną premierę ogłosi na początku listopada. Wspólny Rynek będzie zajmował się wymianą czy raczej pośrednictwem w wymianie walut między firmami. Docelowo ma to być rodzaj platformy on-line, połączenie Facebooka i kantoru internetowego.
Połowa ceny
Wspólny Rynek chce kojarzyć firmy, które mają walutę do sprzedania, z tymi, które chcą zaopatrzyć się w walutę.
— Oferta skierowana jest do firm średnich i dużych, głównie do importerów i eksporterów. Dla nich Wspólny Rynek może być ciekawą alternatywą wobec banków i umożliwi wymianę walut średnio o połowę taniej — mówi anonimowo osoba zaangażowana w przygotowanie projektu. Alternatywa będzie polegać przede wszystkim na korzystniejszej cenie niż w banku. Wymiana na platformie nie będzie jednak darmowa — Wspólny Rynek będzie pobierał opłatę liczoną od wolumenu. Minimalna kwota wymiany ma wynosić 10 tys. EUR.
Euro będzie też na początek jedyną walutą podlegającą wymianie. Z czasem pojawić ma się również dolar. Generalnie tabela kursów Wspólnego Rynku ma się ograniczyć do podstawowych walut, w jakich rozliczany jest polski handel zagraniczny. Platforma będzie realizować przelewy między stronami transakcji w dniu transakcji, a to by oznaczało, że podobnie jak kantory internetowe, będzie miała konta w głównych bankach.
Spread jest już mały
Wymiana walut ma być tylko jednym z rodzajów aktywności platformy. Ma ona ambicje, żeby stać się rodzajem forum kontaktu dla firm z różnych branż. Przypomnijmy, że podobna idea przyświeca ING Bankowi Śląskiemu, twórcy serwisu aukcyjnego Aleo.pl. Michał Hojowski, dyrektor ds. zarządzania sprzedażą produktów treasury w Raiffeisen Polbanku, uważa, że największym wyzwaniem dla platformy walutowej jest wiarygodność.
— Rynek internetowy nie podlega regulacjom. Kantory internetowe próbują wzmacniać swoją wiarygodność, nadając sobie kody swift czy ubiegając się o licencje agencjiusług płatniczych. Jednak problem z zaufaniem istnieje, mimo że wymiana walutowa dotyczy relatywnie niskich kwot należących do klientów indywidualnych. Pytanie o bezpieczeństwo pieniędzy na pewno częściej będzie się pojawiać, gdy będzie dotyczyć większych firm, obracających dużymi pieniędzmi — mówi Michał Hojowski. Jeśli chodzi o konkurencję cenową z bankami, to pole manewru też jest ograniczone.
— Choć kursy w tabelach banków mają szersze spready, to kursy na bankowych platformach FX nie odbiegają od kursów kantorów internetowych, a przy większych wolumenach zawsze można negocjować cenę — twierdzi Michał Hojowski.