WIG i WIG20 błyskawicznie odrobiły straty po załamaniu z początku sierpnia. Od sierpniowego dołka oba zyskały po ok. 11 proc., a temu drugiemu brakuje nieco ponad 4 proc. do majowego rekordu wszech czasów. Także mWIG40 i sWIG80 od szczytu hossy dzieli mniej niż 5 proc. Indeks mniejszych spółek swoje historyczne maksimum ustanowił nie tak dawno, bo 10 lipca.
Patrząc przez pryzmat ostatnich 12 miesięcy WIG jest na całkiem sporym, przeszło 25-procentowym plusie. sWIG80 pozwolił zarobić 15 proc., a mWIG40 24 proc. WIG20 ze zwyżką o ponad 20 proc. także prezentuje się okazale. Problem jednak w tym, że prawie całość tych stóp zwrotu została wypracowana zeszłej jesieni i wiosną tego roku. Latem było już wyraźnie słabiej.
Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest źle?
Po pierwsze niedługo upłyną cztery miesiące od kiedy główne indeksy GPW (nie dotyczy sWIG-u) nie poprawiają szczytów hossy. Samo w sobie nie byłoby to szczególnie niepokojące, gdyby nie fakt, że hossa na warszawskim parkiecie trwa (trwała?) od października 2022 r. i na bazie historycznych statystyk wyczerpała swój potencjał zarówno jeśli chodzi o skalę zwyżki (+99 proc.), jak również czas jej trwania (20 miesięcy). Po drugie wiosną zakończyła się w Polsce dezinflacyjna faza ożywienia gospodarczego – czyli najbardziej sprzyjający rynkowi akcji moment cyklu koniunkturalnego.
Po trzecie najprawdopodobniej w pierwszym lub drugim kwartale 2025 r. polska gospodarka osiągnie cykliczne maksimum rocznej dynamiki PKB, co w przeszłości nierzadko korespondowało ze szczytem hossy na GPW. Tu musimy wziąć poprawkę na fakt, że hossa rozpoczęta jesienią 2022 r. o dobre pół roku wyprzedziła cykliczny dołek rocznej dynamiki polskiego PKB. W tym cyklu giełda zatem mocno wyprzedziła realną gospodarkę w fazie wznoszącej i to samo może zrobić w fazie zstępujacej.
I wreszcie po czwarte, wielkimi krokami nadchodzi pierwsza obniżka stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. Dlaczego to zła informacja dla polskiego rynku akcji? Ano dlatego, że przez poprzednie 30 lat cztery z pięciu cykli luzowania monetarnego w USA poprzedzały silne spadki WIG-u. Tak było w latach 1995, 1998 (choć w tym przypadku Fed ciął stopy już podczas zaawansowanej bessy na GPW), 2001, 2007 i 2019. Może tym razem będzie inaczej, ale historyczne doświadczenia są tu jednoznacznie negatywne.
Pierwsza obniżka | WIG w miesiąciu pierwszej obniżki (w pkt) | Zmiana trzy miesiące po obniżce (w proc.) | Zmiana sześć miesięcy po obniżce (w proc.) |
VII 1995 | 8399 | -7,2 | 24,0 |
IX 1998 | 12238 | 4,6 | 15,5 |
I 2001 | 17603 | -13,3 | -25,4 |
VIII 2007 | 60650 | -6,5 | -21,6 |
VII 2019 | 59671 | -3,2 | -5,0 |
IX 2024 | 86196 | ? | ? |
Węższy rynek poprzedza zmianę trendu
Jest jednak coś jeszcze, co każe się niepokoić kondycją naszego giełdowego byka. Chodzi o to, że od stycznia polski rynek akcji jako taki już nie rośnie. Taki wniosek wyłania się z analizy hipotetycznego indeksu giełdowego, który przyznawałby równą wagę każdej spółce. Taki indeks od początku roku przyniósłby okiło 1,7 proc. straty. Medianowa akcja z rynku głównego GPW osiągnęła w tym roku stopę zwrotu równą… zeru. Ale za to co czwarty walor podrożał o przynajmniej 19 proc., a dziesięć najmocniejszych papierów pozwoliło przynajmniej podwoić kapitał zainwestowany w nie na początku roku. Z drugiej strony jedna czwarta najsłabszych spółek od początku roku przyniosła stratę przynajmniej 15 proc. (z czego najgorsza dziesiątka zdziesiątkowała zainwestowane pieniądze, tj. tracąc 90 proc. lub więcej).
Bardzo podobnie statystyka ta wygląda, gdy weźmiemy pod uwagę 140 największych spółek notowanych na GPW (czyli wchodzących w skład WIG20, mWIG40 i sWIG80). Tutaj środkowa wartość tegorocznej stopy zwrotu w momencie pisania tego artykuły wynosiła ledwie 0,6 proc. Połowa największych spółek z GPW pozwoliła zatem zarobić, ale już druga połowa przyniosła straty. Przy czym „dolna ćwiartka” oznaczała ubytek w portfelu od 15 do nawet 43 proc. Za to jedna czwarta tegorocznych liderów pozwoliła zarobić przeszło 20 proc.
Kilka spółek z czołowki przyniosło jednak spektakularne stopy zwrotu: CCC 157 proc., Celon Pharma 100 proc., Synektik 99 proc. czy XTB (80 proc.). Cała pierwsza dziesiątka tegorocznych zwyżek to walory wchodzące w skład mWIG-u lub sWIG-u. Pierwszy przedstawiciel WIG 20 (CD Projekt, +56 proc.) zajął dopiero 14. pozycję pod względem tegorocznej stopy zwrotu.
Na problem wybiórczości tegorocznej hossy zwrócił też uwagę Tomasz Hońdo z Quercus TFI. Na początku września kursy tylko 143 spółek były notowane powyżej swojej 12-miesięcznej średniej ruchomej. To o połowę mniej niż w lipcu ubiegłego roku. I choć w tym czasie WIG wzrósł o jedną trzecią, to liczba walorów pozostających w tak definiowanym trendzie wzrostowym mocno spadła.
Rzecz jasna szczyt WIG-u nie musi się pokrywać z cyklicznym maksimum szerokości giełdowej hossy. Warto jednak przytoczyć fakt, że podczas poprzedniego rynku byka liczba akcji pozostających w trendzie wzrostowym zaczęła maleć już wiosną 2021 r., podczas gdy WIG i WIG20 szczyty tamtej hossy ustanowiły dopiero w październiku i listopadzie. Zatem coraz węższy rynek może poprzedzać zmianę trendu na giełdowych indeksach nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.
Reasumując, niezależnie od tego, czy cykliczna hossa na GPW dobiegła już końca, czy też nie, to rynek stał się bardziej wybiórczy. Inwestor musi się do tego faktu dostosować i przywiązywać większą wagę do selekcji spółek wchodzących w skład portfela. Wybiórczy rynek preferuje selektywnych inwestorów.