— W momencie, kiedy wygaszanie faktycznie się rozpocznie, inwestorzy powiedzą: dobrze, to już się stało, więc chodźmy z powrotem do tańca — powiedział Julian Jacobson w wywiadzie dla agencji Bloomberg. Julian Jacobson uzasadnia, że za takim obrotem spraw przemawiają reakcje cen aktywów z rynków wschodzących na poprzednie zaostrzenie polityki Fedu, które rozpoczęło się w czerwcu 2004 r.
Kiedy ówczesny prezes banku Alan Greenspan rozpoczął podnoszenie stóp z rekordowo niskiego 1 proc., notowania obligacji i akcji z gospodarek rozwijających się znajdowały się już na ścieżce wzrostowej, po przejściu gwałtownej korekty z kwietnia i maja.
— W 2004 r., kiedy stopy zaczęły faktycznie rosnąć, rynki wschodzące nie oglądały się już za siebie — przypomina Julian Jacobson. Po tym jak 22 maja Ben Bernanke po raz pierwszy zapowiedział, że Fed może ograniczyć programy skupu aktywów, indeks akcji MSCI Emerging Markets przecenił się o 17 proc. Potem jednak akcje z krajów rozwijających się odrobiły większość poniesionych strat.
Tymczasem tworzony przez bank JP Morgan indeks obligacji skarbowych z rynków wschodzących ograniczył do tej pory straty poniesione od 22 maja do 5,5 proc. W ciągu dwóch lat od rozpoczęcia przez Fed poprzedniego cyklu podwyżek stóp akcje z rynków wschodzących dały zarobić 74 proc. W tym czasie amerykański indeks S&P500 zyskał jedyne 15 proc.