Prawie 55 proc. z 2,3 tys. użytkowników mobilnego internetu, którzy wzięli udział w badaniu serwisu Interaktywnie.com, chętnie sięga po smartfony lub tablety, by skorzystać z konta bankowego. Biorąc pod uwagę, że podobny odsetek wykorzystuje swoje urządzenia do grania w gry, albo czytania książek lub gazet (po prawie 58 proc.) to całkiem niezły wynik. Dokonywanie płatności i robienie zakupów przez internet deklaruje już jednak odpowiednio niecałe 42 proc. i ponad 36 proc. badanych.
Banki, operatorzy kart płatniczych i telekomy proponują kilka sposobów płatności mobilnych. Czy któryś ma szansę zostać standardem na polskim rynku?
Bliskie pole płatności
Jednym ze sposobów płatności mobilnych jest technologia NFC (Near Field Communication). Działa na podobnej zasadzie co zwyczajne karty zbliżeniowe, tyle że zamiast karty do terminala przykłada się telefon wyposażony w moduł NFC i odpowiednią kartę SIM. Taką możliwość oferuje na razie dwóch operatorów komórkowych.
W sieci Orange działa Orange Cash, czyli karta SIM z wbudowaną funkcją przedpłaconej karty płatniczej mBanku w technologii MasterCard PayPass. Kartę płatniczą aktywuje przelanie na konto dowolnej kwoty. Wówczas można dokonywać zbliżeniowych płatności telefonem do 50 zł. Opłaty powyżej tej kwoty wymagają już autoryzacji kodem PIN, który użytkownik dostaje razem z kartą SIM.
Nieco inaczej wygląda to w T-Mobile, gdzie płatności dokonuje się za pomocą usługi MyWallet (klienci mogą wybrać ofertę kilku instytucji – Eurobanku, mBanku, Getin Banku, Noble Banku i Raiffeisen Polbanku). Tutaj również potrzebna jest odpowiednia karta SIM (SIM NFC MyWallet), a płatności powyżej 50 zł są zatwierdzane PIN-em. W przypadku aplikacji MyWallet klient musi dodatkowo wybrać także kartę płatniczą przed dokonaniem płatności.
Zdaniem Jakuba Grzechnika, dyrektora biura płatności i analiz w PKO BP, na razie ta technologia nie zyskała dużej popularności.
– Z pewnością wpływa na to m.in. wciąż niewielka liczba aparatów, które obsługują technologię NFC, a próby obejścia tego ograniczenia np. przez karty micro SD z funkcją NFC nie sprawdziły się w innych krajach. Poza tym bardzo istotna jest obserwacja światowego rynku płatności mobilnych. Istotne jest, czy Apple zdecyduje się na wprowadzenie NFC do swoich telefonów, bo w zachodnich krajach iPhone’y są znacznie popularniejszymi smartfonami – tłumaczy Jakub Grzechnik.
- Płatności z wykorzystaniem anteny NFC pozwalają na błyskawiczne potwierdzenie zakupu. W mojej ocenie jest to obecnie najszybsza forma płacenia, dlatego ma duży potencjał by stać się rynkowym standardem – twierdzi Celina Waleśkiewicz, dyrektor obszaru bankowości elektronicznej w Alior Banku.
Podkreśla jednak, że obecnie wszystkie metody dokonywania płatności (poza NFC także kody QR i mobilny PIN) konkurują ze sobą i walczą o pozycję wiodącego rozwiązania na rynku.
Kod i PIN
Płatności mobilnych można także dokonywać za pomocą kodów QR lub tzw. mobilnego PIN-u. W pierwszym przypadku klient płaci, skanując kod QR tworzony np. na terminalu płatniczym, a następnie potwierdza transakcję PIN-em, tak jak w przypadku aplikacji PeoPay Banku Pekao. Z kolei mobilny PIN to kod tworzony przez specjalną aplikację dla konkretnej transakcji. Taką możliwość daje np. aplikacja IKO PKO BP – klient podaje sprzedawcy 6-cyfrowy kod po zalogowaniu się do aplikacji. W obu przypadkach klienci mogą płacić tylko w określonych punktach.
– Mobilny PIN to z pewnością dobry sposób nie tylko dla klientów, którzy obawiają się o bezpieczeństwo płatności przez komórkę, ale i osób nieposiadających nowoczesnych komórek. Kody QR można spotkać coraz częściej, ale wydaje mi się, że mają małe szanse, by się stać rynkowym standardem – mówi Jerzy Kalinowski, szef grupy doradczej w sektorze nowych technologii, mediów i telekomunikacji w Europie Środkowo-Wschodniej KPMG.
Zdaniem Jakuba Grzechnika, kod QR i mobilny PIN to praktycznie to samo, bo PIN można zapisać w formie kodu QR i na odwrót.
– Kod QR może zawierać wiele różnych informacji i dla klienta skanowanie kodu, który za każdym razem może działać w inny sposób, jest uciążliwe. Większość użytkowników lubi proste rozwiązania, dlatego mobilny PIN wydaje się najlepszy. Zwłaszcza, że aplikacja tworząca PIN łączy się z serwerem banku, co daje dodatkowe możliwości, np. geolokalizacji klienta i przedstawienia mu oferty najbliższej instytucji – ocenia Jakub Grzechnik.
- W przypadku fotokodów i mobilnych PIN-ów niezbędny jest, ciągły dostęp do internetu, który oczywiście można w określony sposób ominąć (np. zakładając blokadę pieniędzy). To w pewnym stopniu ogranicza rozwój tych rozwiązań, bo wymaga większego zaangażowania klienta przed realizacją płatności. Kolejnym utrudnieniem jest jeszcze mała gotowość właścicieli punktów usługowych i handlowych do akceptacji takiej autoryzacji. To mogą zmienić takie projekty jak IKO+ – twierdzi Celina Waleśkiewicz.
Czy powstanie standard
Obecnie sześć banków (BRE Bank, PKO BP, BZ WBK, Alior Bank, ING Bank i Bank Millenium) pracuje nad wspólnym standardem płatności mobilnych pod roboczą nazwą IKO+. Projekt jest oparty na IKO, ale dla instytucji finansowych ma to być tylko wspólna platforma – każdy bank będzie miał własną aplikację.
– Rozbudowa aplikacji konkretnego banku zależy wyłącznie od niego. Będzie to jednak dawało klientom wszystkich instytucji dodatkowe możliwości. Przykładowo klienci PKO BP w aplikacji IKO mogą dokonać przelewu na numer telefonu, ale tylko innego użytkownika IKO. Przy wspólnej platformie takie przelewy będą mogli dokonywać między sobą klienci wszystkich uczestniczących w projekcie banków. Dodatkowo każdy bank będzie mógł także później dołączyć do platformy. Obecnie projekt jest już w dość zaawansowanej fazie, ale czekamy jeszcze, aby zaopiniowała go Komisja Europejska – mówi Jakub Grzechnik, który jest koordynatorem projektu.
Celina Waleśkiewicz uważa, że początki działania wspólnego standardu mogą być trudne, ale bankowość mobilna będzie zyskiwała na znaczeniu dzięki temu, że z usług bankowych powoli zaczynają korzystać nastolatki.
– Projekt IKO+ to z pewnością krok w dobrą stronę. To, jak będzie wyglądał rynek płatności mobilnych, w największym stopniu zależy jednak od klientów. Możliwe, że nie wybiorą żadnej z tych metod, lecz inne rozwiązanie, które dopiero pojawi się na rynku. Na razie ciężko przewidzieć, w którą stronę pójdzie rynek, a należy pamiętać, że chociaż w Polsce techniczne nowinki bankowe się dobrze adaptują, to jeszcze około 40 proc. klientów banków nawet nie korzysta z karty płatniczej. Dlatego perspektywa dużego udziału płatności mobilnych w całości transakcji bankowych może być bardziej odległa niż się z początku wydaje – sumuje Jacek Kalinowski.
Wyjąć płatności z kieszeni
Z płatności mobilnych korzysta niewielu klientów banków. Żadna metoda nie zdobyła jeszcze serc użytkowników.