Klienci głosują nogami — powiedział Tomasz Stadnik, wiceprezes TFI PZU, pytany o sytuację na rynku funduszy w 2014 r. Analiza popularności poszczególnych produktów TFI pokazuje, że wiele w tym racji. W ubiegłym roku do portfeli funduszy detalicznych popłynęło ponad 11 mld zł świeżej gotówki. Z wielu klienci jednak uciekali, a odpływ kapitału to często dobry papierek lakmusowy kondycji danego funduszu.

Nie ma zysku, nie ma napływów
O tym, jak ważny wpływ na żywot funduszowego portfela mają inwestorzy, przekonać się mógł Millennium Depozytowy, do którego nie tak dawno — bo przed dwoma laty — klienci pchali się drzwiami i oknami, wpłacając w pierwszej połowie 2012 r. prawie 0,9 mld zł. Już wtedy fundusz nie miał wybitnych osiągnięć inwestycyjnych. W 2014 r. inwestorzy zreflektowali się i sprzedali jednostki uczestnictwa warte 290 mln zł netto. W tym czasie bilans wpłat i wypłat w segmencie produktów pieniężnych i gotówkowych wyniósł 6,4 mld zł. Ocena inwestorów, choć bezlitosna, okazuje się właściwa. Anna Zalewska, analityk Analiz Online, zwraca uwagę, że ostatnie lata działalności Millennium Depozytowego trudno ocenić pozytywnie. Fundusz od dłuższego czasu osiąga słabe stopy zwrotu na tle grupy porównawczej. W 2014 zyskał 2,6 proc., przy średniej 3,2 proc.
— Powody słabości są dwa. Pierwszy wynika ze zmian w ofercie produktowej TFI. Po tym jak towarzystwo utworzyło fundusz obligacji korporacyjnych, do portfela Depozytowego praktycznie nie są już kupowane papiery przedsiębiorstw, które charakteryzują się wyższą rentownością. W aktywach dominują instrumenty emitowane przez banki, oferujące zwykle symboliczną nadwyżkę ponad to, co można uzyskać na rynku pieniężnym. Drugi powód to wysokie koszty zarządzania, sięgające 1,4 proc. w skali roku, przy średniej 1 proc. — tłumaczy Anna Zalewska.
Hitem sprzedażowym w 2014 r., poza funduszami gotówkowymi, były także fundusze dłużne, gdzie trafiło na czysto 5,8 mld zł. Na fali tego optymizmu nie popłynęły jednak dwa fundusze ze stajni Pioneer Pekao TFI. Z Pioneer Obligacji Plus wyparowało w rok prawie 320 mln zł. Wciąż jest to jednak największy fundusz dłużny w ofercie krajowych TFI, z aktywami sięgającymi 2,1 mld zł. Jego stopy zwrotu wypadają jednak blado. W 2013 r. ledwo wyszedł na plus (0,04 proc.), przy średniej 2 proc., a w 2014 r. zyskał 4,7 proc., czyli o 2 pkt. proc. mniej niż rywale. Znacznie lepiej prezentuje się Pioneer Obligacji — Dynamiczna Alokacja, z któregoklienci wypłacili 290 mln zł. W ubiegłym roku uplasował się w drugim kwartylu stóp zwrotu z wynikiem 6,7 proc.
Z wozu pod wóz
Kiepska koniunktura na GPW sprawiła, że klienci TFI jak ognia unikali funduszy akcji, wypłacając z nich na czysto prawie 1,2 mld zł. Największymi beneficjentami frustracji inwestorów były Quercus Agresywny oraz Quercus Selektywny. Ich aktywa skurczyły się łącznie o 1,3 mld zł i był to najgorszy wynik sprzedażowy na rynku. Specjaliści z Analiz Online uważają, że oba fundusze to bardzo dobre rozwiązania, a ubiegłoroczna wpadka wynika ze słabości giełdowych maluchów, które dominują w ich portfelach. Quercus Agresywny stracił ponad 8 proc., a Selektywny 1,4 proc. W tym czasie WIG zyskał 0,3 proc. W trzyletnim horyzoncie Quercus Agresywny wciąż dystansuje rywali, i to aż o 12 pkt. proc. Na tak surową karę nie zasłużył natomiast KBC Gamma, który dedykowany jest przede wszystkim firmom do zarządzania płynnością. Zaletą funduszu są m.in. niskie koszty oraz ciekawy skład portfela, w którym znaczą rolę odgrywają, bardziej rentowne od rządowych, obligacje komunalne.
— W portfelu największy udział mają papiery korporacyjne, głównie dużych i solidnych emitentów, przy czym co ważne, rygorystycznie pilnowane są limity koncentracji. Zarządzający inwestuje także dość aktywnie na rynku obligacji skarbowych — wylicza Anna Zalewska. W 2014 r. jednostka uczestnictwa KBC Gamma zyskała 4,9 proc., o ponad 2 pkt. proc. więcej od średniej. Mimo dobrych wyników z funduszu wypłacono prawie 300 mln zł.