Wyprzedaż bitcoina trwa, bo inwestorzy liczyli na coś więcej

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2024-01-23 20:00

Uruchomione właśnie ETF przyciągnęły 4,1 mld USD kapitału, a mimo to kurs kryptowaluty spadł o prawie 20 proc. Powodów jest kilka.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • która nadzieja względem bitcoinowych ETF się nie spełniła
  • jakie niespodziewane wydarzenie ciąży na sentymencie dla rynku kryptowalut
  • kiedy sytuacja może wrócić do normalności
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Gdy 10 stycznia 2024 r. SEC (amerykańska komisja ds. giełd) zezwolił na rozpoczęcie notowań pierwszych w historii ETF-ów inwestujących bezpośrednio w bitcoina, rynek kryptowalut ogarnęła euforia. Fani tej klasy aktywów liczyli, że przez znane towarzystwa inwestycyjne wirtualnym aktywem zainteresują się osoby, które omijały ten segment szerokim łukiem.

Z pozoru większość założeń została spełniona - iShares Bitcoin Trust stworzony przez BlackRocka, największą firmę inwestycyjną na świecie, zebrał ponad 1 mld USD. Niewiele mniej, bo 880 mln USD przyciągnął wehikuł stworzony przez Fidelity Investments. W sumie dziewięć nowych tego typu funduszy zostało zasilonych kwotą przekraczającą 4,1 mld USD. Mimo to kurs kryptowaluty skurczył się o prawie 20 proc. od momentu wejścia ETF-ów do obrotu. Dlaczego?

W innym opakowaniu

Odpowiedź na to pytanie częściowo udzieliła Rachel Aguirre, dyrektor działu produktów amerykańskich iShares w BlackRocku. W wywiadzie dla Bloomberg TV, przeprowadzonym w związku z osiągnięciem kamienia milowego, jakim był 1 mld USD aktywów w bitcoinowym ETF-ie, finansistka powiedziała, że widzi zainteresowanie funduszem ze strony wszelkiej maści inwestorów, z których jednak większość dotychczas inwestowała bezpośrednio w kryptowaluty.

Kapitał, który zasilił nowe ETF-y, nie mógł więc podbić ceny bitcoina, bo pochodził w większości ze sprzedaży kryptowaluty. Inwestorzy zmienili po prostu ekspozycję na kryptowalutę z bezpośredniej na pośrednią. Prawdziwymi zwycięzcami na razie są więc firmy inwestycyjne, które pobierają prowizję od zarządzania. W większość przypadków opłata wynosi około 0,25 proc. i jest prawie dwukrotnie wyższa niż w akcyjnych ETF-ach.

Vanguard nie chce mieć nic wspólnego z rynkiem krypto

W 2017 r. legendarny inwestor John Bogle, założyciel towarzystwa Vanguard stwierdził, że kryptowalut należy unikać jak plagi. Mimo że od wypowiedzi minęło sześć lat, a John Bogle zmarł, firma trzyma się konserwatywnej strategii swojego twórcy. W przeciwieństwie do konkurencji nie zdecydowała się na utworzenie ETF-u inwestującego w bitcoina. Oburzyło to fanów kryptowaluty, którzy rozpoczęli protest.

Na platformie X (dawny Twitter) część użytkowników zaczęła namawiać uczestników rynku kapitałowego do bojkotu wszelkiego rodzaju produktów i usług stworzonych przez Vanguarda. W sieci pojawiły się tysiące postów, w których wiele osób zapowiedziało zamiar sprzedaży jednostek funduszy oraz rezygnacji z doradztwa inwestycyjnego firmy.

Odpowiedź zarządzającego prawie 8,6 bln USD środków giganta była wymowna. Z jego platformy inwestycyjnej zniknęły wszelkie dostępne ETF-y inwestujące w kontrakty futures na bitcoina, stworzone przez firmy zewnętrzne. Pojawiło się też oficjalne potwierdzenie, że Vanguard nie ma i nie zamierza uzyskać jakiejkolwiek ekspozycji na bitcoina i inne kryptowaluty.

Czarna owca

Nie tylko brak nowych inwestorów ciąży kursowi największej kryptowaluty. Jednym z głównych powodów, mających wpływ zarówno na notowania, jak i sentyment, jest fundusz GBTC firmy Grayscale, specjalizującej się w wirtualnych aktywach. Stworzony kilka lat temu jako wehikuł inwestujący w kontrakty futures na bitcoina, na początku 2024 r. zarządzał prawie 29 mld USD aktywów. W obliczu decyzji SEC zaczął jednak znacznie tracić na wartości, mimo że przekształcono go w standardowy ETF oparty bezpośrednio na bitcoinie.

Wielu inwestorów, dotychczas lokujących kapitał w funduszu firmy Grayscale, zdecydowało się na wypłatę korzystając z dość atrakcyjnej wyceny jednostek w porównaniu do stanu sprzed kilku miesięcy. Część przeniosła się do innych, bardziej znanych firm, jak BlackRock czy Fidelity, natomiast reszta po prostu wycofała pieniądze i zrezygnowała z ekspozycji na kryptowalutę. GBTC budził w przeszłości spore zainteresowanie, ponieważ był jednym z niewielu tego typu wehikułów w niszy, ale teraz jego konkurencja znacznie się powiększyła.

Exodus kapitału z funduszu Grayscale sięgnął kolosalnych rozmiarów, gdy za sprzedaż jednostek wzięła się upadła giełda FTX, która nadal nie spłaciła większości klientów. W sumie z GBTC w tygodniu zakończonym 21 stycznia wypłacono 2,2 mld USD. Z tego powodu w tym okresie z bitcoinowych ETF-ów odpłynęło 21 mln USD netto, a kurs bitcoina spadł poniżej psychologicznej bariery 40 tys. USD za sztukę. Kolejne wsparcie techniczne wskazywane jest na poziomie 38 tys. USD.

Argument giełdowy

Niektórzy eksperci wskazują, że słabe zachowanie bitcoina, mimo akceptacji nowych ETF-ów, wynika też z trudnych warunków makroekonomicznych. Inwestorzy zaczęli uwzględniać w cenach bardziej jastrzębią politykę Fedu i tym samym dłuższe utrzymanie stóp procentowych na obecnym poziomie (szanse na obniżkę w marcu spadły w tydzień z 70 do 40 proc., wynika z notowań swapów). W takich warunkach ryzykowne aktywa nie radzą sobie najlepiej, szczególnie że dolar amerykański zaczął się umacniać. W obliczu coraz większego powiązania kryptowalut z tradycyjnym rynkiem finansowym, tego typu kwestie będą miały coraz większy wpływ na ich notowania.

Ofiarą rozczarowania ETF-ami będzie giełda Coinbase, uważają analitycy z banku inwestycyjnego JP Morgan, którzy wydali rekomendację „niedoważaj” (jest odpowiednikiem „sprzedaj”) dla akcji platformy. Jej kurs w po otwarciu sesji w USA spadał o 4,6 proc. To pierwsza negatywna rekomendacja autorstwa ekspertów banku od maja 2021 r., kiedy zainicjowali pokrywanie walorów spółki. Akcje Coinbase’a podrożały w 2023 r. niemal o 400 proc. na fali powrotu entuzjazmu na rynek kryptowalut, ale od początku roku przeceniono je już o 29 proc.

„Uważamy, że większe jest ryzyko dalszego obniżenia zainteresowania wirtualnymi aktywami, co pociągnie w dół ich ceny oraz wolumen obrotu i skutkować będzie niższymi zarobkiem platform takich, jak Coinbase” – napisali w uzasadnieniu analitycy JP Morgana.

To złe wieści m.in. dla polskiego Superfund Akcji Blockchain, który ma w portfelu walory spółki i w tym roku staniał o prawie 30 proc.

OKIEM EKSPERTA
Kryzys potrwa
Bartłomiej Mętrak
analityk XTB

Wytłumaczeń spadku kursu bitcoina jest kilka, a każde jak najbardziej sensowne i zrozumiałe. Jeszcze kilka tygodni temu eksperci nie mieli pewności, jak rynek zareaguje na wprowadzenie ETF-ów do obrotu, a teraz sprawa stała jasna.

Wyprzedaż aktywów funduszu GBTC firmy Grayscale jest najważniejszym wydarzeniem, jeśli chcemy zrozumieć czemu bitcoin tanieje. Inwestorzy pozbywają się zamrożonych w wehikule środków po atrakcyjnej cenie, nie tylko dlatego, że chcą upłynnić posiadane jednostki - unikają też wyższych opłat, które obowiązują, od kiedy GBTC został przekształcony w ETF inwestujący bezpośrednio w kryptowalutę.

Klienci Grayscale prawdopodobnie przez kilka kolejnych tygodni będą pozbywać się jednostek GBTC. Łączne aktywa funduszu spadły z 28,5 do 25,8 mld USD i niewykluczone, że korekta będzie wielokrotnie większa. Bitcoin nie przestanie cierpieć, dopóki czystka w aktywach Grayscale’a nie dobiegnie końca. Nie pomoże nawet spory napływ kapitału do funduszy BlackRocka czy Fidelity.