Grant na fotowoltaikę dla bloków mieszkalnych rozpalił wyobraźnię lokatorów. Wkrótce pojawią się wytyczne dotyczące dopłat do paneli. Zarządcy widzą jednak sporo zagrożeń.
Już 1 lutego zarządcy wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych będą mogli składać w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) wnioski o dofinansowanie instalacji fotowoltaicznych na blokach mieszkalnych. Energia zasilałaby części wspólne, a ewentualne nadwyżki sprzedawane do sieci elektroenergetycznej. Program zakłada 50-procentowy udział pieniędzy publicznych w inwestycjach, które dotychczas nie mogły liczyć na taką pomoc. Jego wstępne założenia ogłosił na konferencji prasowej 28 grudnia 2022 r. Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii.

Według Ewy Krasnodębskiej, członka zarządu w firmie Zarządca Artur Fadrowski, która zarządza lokalami 150 wspólnot, już w 2022 r. było duże zainteresowanie mieszkańców montażem paneli fotowoltaicznych, ale ich koszt wymagał zaciągnięcia kredytu.
— Po analizie kosztów i możliwości kredytowych niewiele wspólnot zdecydowało się wówczas na inwestycje. Teraz zainteresowanie jest bardzo duże. Przyczyniły się do tego przede wszystkim rosnące ceny energii — mówi Ewa Krasnodębska.
Jeśli program dotacji faktycznie zacznie działać, to 30-40 proc. wspólnot zarządzanych przez firmę Zarządca Artur Fadrowski będzie chciało z niego skorzystać. Zainteresowane nim będą raczej większe wspólnoty — powyżej 150 lokali.
W portfelu firmy Admus, zarządzającej lokalami ponad 100 dużych wspólnot mieszkaniowych w Warszawie i okolicach, znajdują już się nieliczne wspólnoty, które od roku czy nawet dwóch lat mają instalacje fotowoltaiczne.
— Wtedy jednak nie było aż tak atrakcyjnych dopłat i stopa zwrotu wynosiła 7-10 lat. Przy 50-procentowej dopłacie stopa zwrotu powinna się skrócić o połowę. W analizach ważna jest też cena energii. We wcześniejszych kalkulacjach liczyliśmy, że może ona wzrosnąć do 5 proc. rocznie, ale życie pokazało, że może to być znacznie więcej. Te podwyżki sprawiają również, że inwestycja może zwrócić się dużo szybciej, np. w ciągu 2-3 lat — mówi Mariusz Łubiński, prezes firmy Admus.

Inne inwestycje objęte programem to banki energii i pompy ciepła. Dotychczas inwestycja w pompy była poza zainteresowaniem wspólnot — jej koszt dla 300 lokali wynosi 3-4 mln zł. Przy dofinansowaniu 50 proc. taka inwestycja wydaje się już możliwa.
Minister ogłosił
Zaprezentowany tuż przed nowym rokiem program grantu OZE, czyli dopłat do instalacji fotowoltaicznych na domach wielorodzinnych, zakłada dotację wysokości 50 proc. jej kosztów. Dotychczas dotacja na ten cel była ograniczona do maksimum 6 tys. zł, tak jak w przypadku domów jednorodzinnych, podczas gdy instalacje na dużych powierzchniach kosztują np. 150 tys. zł. Korzystniej mają też być rozliczane ceny nadwyżek energii oddawanych przez nie do sieci elektroenergetycznej.
Grant OZE ma być sfinansowany z pieniędzy Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Na inwestycje dotyczące termomodernizacji, remontów oraz OZE w budynkach wielorodzinnych przeznaczono około 100 mln EUR — decydować będzie kolejność zgłoszeń, aż do wyczerpania puli.
— Uruchamiamy fundusze PFR na prefinansowanie inwestycji zaplanowanych w KPO. To jest jeden z pierwszych programów, który uruchomiliśmy, nie czekając na rozstrzygnięcia Komisji Europejskiej, bo wiemy, że one prędzej czy później nastąpią — mówił Waldemar Buda podczas grudniowej konferencji.
Biuro komunikacji Ministerstwa Rozwoju i Technologii poinformowało PB, że szczegółowe wytyczne oraz dokumenty, które należy dołączyć do wniosku, pojawią się 1 lutego na stronie BGK.
Bieg z przeszkodami
Zarządcy kują żelazo póki gorące, tym bardziej że ustawa o własności lokali obliguje większość wspólnot do przeprowadzenia zebrań w pierwszym kwartale roku.
— Jesteśmy przed spotkaniami z doradcą energetycznym, które mają pomóc w podjęciu uchwał przez wspólnoty mieszkańców dotyczących zgody na montaż paneli oraz kredytu. To nie nastąpi z dnia na dzień, ale z doświadczenia wiemy, że kiedy uchwały dotyczą wygenerowania oszczędności, prawie nie zdarza się, aby nie zostały one przegłosowane — mówi Ewa Krasnodębska.
Z powodu konieczności podejmowania uchwał wydłuży się czas do rozpoczęcia inwestycji.
— W dużych wspólnotach głosowania trwają nawet trzy miesiące. Liczymy jednak, że uchwały dotyczące paneli zostaną podjęte na zebraniach rocznych, które odbywają się w pierwszym kwartale roku — mówi Ewa Krasnodębska.
Jeszcze ostrożniej kalkuluje czas do rozpoczęcia inwestycji Mariusz Łubiński.
— Głosowanie w większych wspólnotach, które posiadają po 500, 1000 czy więcej lokali, nie zamknie się w 2-3 miesiące — często jest rozłożone na 5-6 miesięcy. W praktyce oznacza to, że jeśli poddamy uchwałę pod głosowanie w marcu, to wyniki głosowania, a więc możliwość realizacji programu, zyskamy w ostatnim kwartale roku – mówi Mariusz Łubiński.
Jego zdaniem szczegółowe wytyczne, które mają się pojawić 1 lutego na stronie BGK, powinny być opublikowane przy okazji konferencji ministra.
Źródła zagrożeń
— Im dłużej będziemy czekać na szczegóły, tym większe niebezpieczeństwo, że inwestycji nie uda się zrealizować w tym roku. Ten rok jest krytyczny, bo zablokowana cena energii dla wspólnot mieszkaniowych będzie obowiązywała tylko do końca 2023 r., a później czeka nas wolny rynek — mówi Mariusz Łubiński.
Do realizacji takiego projektu nie tylko zarządcy wspólnot muszą znać wytyczne, aby przygotować szczegółowe uchwały. Wspólnoty, które zechcą zaciągnąć finansowanie zewnętrzne, muszą podjąć szczegółowe uchwały dotyczące również banku, w którym zdecydują się na kredyt lub leasing. Banki tymczasem nie mają jeszcze gotowej oferty.
— Banki na razie też nie znają szczegółowych założeń programu, więc choć są gotowe do działania, to jeszcze nie mogą opracować konkretnych produktów. Nie wiedzą np., czy będzie to umorzenie części kredytu, czy jedna duża dopłata — mówi Mariusz Łubiński.
Problem dotyczy większości wspólnot — wśród obsługiwanych przez firmę Admus tylko nieliczne mają własne fundusze na pokrycie kosztów całej inwestycji i ewentualne czekanie na zwrot obiecanych przez rząd 50 proc. Gros wspólnot stać na pokrycie 50 proc. kosztów, a na resztę potrzebuje kredytu. Są też takie, które w całości muszą sięgnąć po finansowanie zewnętrzne.
— Kolejnym zagrożeniem jest niepokojąco niska kwota grantu i jego szeroki zakres, obejmujący termomodernizacje, remonty i OZE. Z naszych obliczeń wynika, że aby zapewnić 100 proc. pokrycia na energię elektryczną dla budynku wielorodzinnego, z windami, wentylacją mechaniczną i garażami podziemnymi, powinniśmy średnio z każdego lokalu przeznaczyć około 2200 zł na instalację OZE. Przyjmując, zgodnie z danymi statystycznymi z 2021 r., że w Polsce mamy około 15 mln mieszkań i zakładając, że 100 proc. kwoty grantu zostanie przeznaczonych na OZE, dofinansowania wystarczy jedynie dla 2-3 proc. lokali w Polsce — mówi Mariusz Łubiński.