Za 667 zł zaległości w ZUS Pronos ma zwrócić dotację. Nie zgadza się z decyzją NCBR

Anna BełcikAnna Bełcik
opublikowano: 2024-03-18 20:00

Szybka ścieżka czy wyboista droga? Przez drobny błąd spółka – jak twierdzi jej współzałożyciel — została wrzucona do jednego worka z podmiotami próbującymi wyłudzić unijne pieniądze i ukarana niewspółmiernie do przewinienia.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • z jakich powodów NCBR wypowiedział spółce Pronos i kilkudziesięciu innym umowy na dotacje z Szybkiej ścieżki
  • dlaczego spółka uważa, że niesłusznie została wrzucona do jednego worka z firmami, które zwłaszcza w pierwszym etapie realizacji konkursu mogły świadomie próbować wyłudzić pieniądze
  • skąd wzięło się 667 zł zaległości w opłatach ZUS
  • czy NCBR jest gotowe do podjęcia dialogu czy pozostaje nieugięte
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Konkurs dotacyjny Szybka ścieżka — Innowacje cyfrowe Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) niektórym przedsiębiorcom śni się nocami. Nie są to kolorowe sny. Konkurs od początku był obarczony politycznymi wpływami, nieczytelnymi kryteriami przyznawania dotacji, medialnymi aferami, seriami kontroli służb, opóźnieniami i wstrzymywaniem wypłat zaliczek dla firm. Niedawno NCBR zakomunikowało, że w wyniku przeprowadzonej kontroli wypowiada umowy 37 beneficjentom za złożenie „nieprawdziwych oświadczeń o niezaleganiu z wpłatami z tytułu należności budżetowych oraz w opłacaniu składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne”, złożyło także zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę jednostki. W tej grupie znalazła się spółka Pronos, która — jak podkreśla jej przedstawiciel — miała zaległość w płatnościach ZUS wysokości 667 zł, czego w momencie składania oświadczeń nie była świadoma.

— Kara jest niewspółmierna do przewinienia. Uważam, że nasza firma bardzo rzetelnie przygotowała wniosek i wymagane dokumenty. Nie ma mowy o celowym działaniu. Mimo to zostaliśmy wrzuceni do jednego worka ze spółkami, które próbowały wyłudzić dotacje. Wpadliśmy w sam środek walki politycznej — mówi Jacek Złotkiewicz, współzałożyciel spółki Pronos.

Dodaje, że spółka powstała w 2016 r., przez lata notowała stabilny wzrost, terminowo regulowała obowiązki płatnicze, a poziom składek i zobowiązań wobec ZUS w ostatnim czasie przekraczał 100 tys. zł miesięcznie.

Skąd zaległość w płatnościach ZUS

Jacek Złotkiewicz tłumaczy, że jeden z jej pracowników obronił pracę magisterską i utracił status studenta, o czym poinformował z opóźnieniem. Powstało zamieszanie na linii firma — obsługujące ją biuro rachunkowe. Efektem było powstanie zaległości w ZUS.

— Zaległość powstała w lipcu 2022 r. ZUS poinformował nas o niej 1 czerwca 2023 r., na co zareagowaliśmy i już 2 czerwca skorygowaliśmy zobowiązanie. Wysłaliśmy pisemne wyjaśnienie także do NCBR, na które nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Zresztą był to już czas, gdy centrum i beneficjenci Szybkiej ścieżki, w tym także my, przechodzili przez wiele kontroli. W tym czasie komunikacja z NCBR była praktycznie jednostronna, trudno było dobić się do urzędników — opowiada Jacek Złotkiewicz.

Kręta ścieżka, zamiast szybkiej

Pronos jest jedną z firm, którym nie udało się podpisać umowy zaraz po wpisaniu na listę beneficjentów. Proces został wstrzymany po medialnych doniesieniach o możliwości wystąpienia nadużyć już na etapie wyboru spółek.

Pronos podpisał umowę w maju 2023 r. Nie zaprzestał realizacji projektu — czasu na jego realizację było niewiele, więc rozpoczął prace, posiłkując się własnym kapitałem. W grudniu 2023 r. zakończył projekt i zdał do NCBR raport końcowy.

— NCBR wypłaciło nam około 2,9 mln zł zaliczek. Wstrzymało natomiast płatność końcową — około 0,5 mln zł. Wartość całego projektu wynosiła 6 mln zł. Stworzyliśmy cyfrową platformę o nazwie Evorio dla sektora handlu detalicznego, wspomagającą budowę zrównoważonych kolekcji produktowych i współpracę z dostawcami w procesie produkcyjnym — wyjaśnia Jacek Złotkiewicz.

Trudne konkursowe doświadczenie

Pronos odwołał się od decyzji NCBR i przesłał do centrum swoje stanowisko.

— Nie zgadzamy się z decyzją o odstąpieniu NCBR od umowy dotacyjnej i żądaniem zwrotu zaliczek. Nie zgadzamy się także z sugestią centrum, że nasza firma mogła popełnić przestępstwo, co — choć bez wskazania nazwy — zostało podane do publicznej wiadomości. Jednocześnie składamy do sądu wniosek o zabezpieczenie naszych roszczeń na czas trwania postępowania sądowego, bo jeśli NCBR nie przystąpi z nami do dialogu, na takiej drodze będziemy dochodzić naszych racji — mówi Jacek Złotkiewicz.

Konsekwencją tej sytuacji była m.in. redukcja zespołu przypisanego do tworzenia i rozwoju platformy Evorio.

— Gdybyśmy przed aplikowaniem do konkursu posiadali obecną wiedzę o jego całościowym przebiegu, nie zdecydowalibyśmy się wziąć w nim udziału, szukalibyśmy innych możliwości sfinansowania przedsięwzięcia — podkreśla współwłaściciel spółki Pronos.

Nieugięte stanowisko NCBR

NCBR pozostaje nieugięte względem benefcjentów, którym wypowiedziało umowy. W korespondencji z PB informuje, że podtrzymuje swoje stanowisko przedstawione w oświadczeniu na stronie internetowej, a konsekwencją niezwrócenia przez firmy pieniędzy będzie podjęcie kroków prawnych zmierzających do odzyskania należności w trybie postępowań administracyjnych.

„W toku prowadzonych kontroli wykryto, że część beneficjentów złożyła oświadczenia niezgodne ze stanem faktycznym, na skutek czego NCBR pozostawał w błędzie w zakresie spełniania warunków niezbędnych do zawarcia umowy” — napisało biuro prasowe NCBR.

Pieniądze zwrócone przez beneficjentów mają trafić do budżetu państwa.

Okiem eksperta
Dialog potrzebny, ale trudny
Przemysław Szmidt
adwokat, partner Kancelarii Filipiak Babicz Legal

System rozliczania dotacji ma na celu zapewnienie realizacji projektów, ale również ochronę przed nadużyciami. O nadużyciach możemy mówić na co najmniej dwóch poziomach. Pierwszy to nieuprawnione uzyskanie dotacji, czyli wyłudzenie. Takie zachowanie — wprowadzenie w błąd co do okoliczności istotnych dla podjęcia decyzji o przyznaniu dotacji — jest penalizowane jako oszustwo finansowe (art. 297 k. k.). Drugi to nieprawidłowości na etapie korzystania z dotacji, wykonywania dotowanego projektu, np. nieuzasadnione wydatki, naruszenie zasady konkurencyjności przy wyborze podwykonawcy, błędy sprawozdawczości itp.

Na pierwszym poziomie należałoby oczekiwać od każdej instytucji finansującej — dystrybuującej dofinansowanie — należytej staranności na etapie weryfikacji wniosków i wychwytywania ewentualnych nadużyć. Analogię mamy w przypadku pochopnego udzielenia kredytu — może skutkować odpowiedzialnością — cywilną, karną — osób, które tego kredytu udzielały.

Na drugim poziomie zwykle nie dochodzi do nadużyć, które uzasadniałyby zwrot całości dofinansowania. Z praktyki znane mi są liczne przypadki, które podpadają raczej pod orzeczenie zwrotu części dotacji, bo skala naruszenia stanowi uchybienie, ale nie powoduje, że cały projekt traci rację bytu. Sąd Najwyższy miał już okazję się wypowiadać, że naruszenie części kontraktu nie może skutkować utratą całej dotacji. Możemy więc liczyć, że sądy będą wentylem bezpieczeństwa, który nie pozwoli wyrządzić przedsiębiorcom szkody.

W takich sytuacjach, a śmiem twierdzić, że stanowią one większość sporów o zwrot dotacji, wskazany jest dialog instytucji finansującej z beneficjentem. Taki dialog trudno jednak skutecznie zaordynować w umowach o dofinansowanie, choć często zawierają one zapisy o tym, że spory w trakcie realizacji projektu będą poddane w pierwszej kolejności negocjacjom między stronami. Trudno jednak, choć nie jest to niemożliwe, z takich zapisów wyciągnąć sztywne konsekwencje prawne.