Głównym katalizatorem kryzysu klimatycznego są wielkie spółki państwowe i międzynarodowe koncerny należące do akcjonariuszy, jak wynika z dokumentu. Autorzy badania odkryli, że wśród 122 najbardziej szkodliwych dla środowiska firm, aż 65 proc. podmiotów państwowych i 55 proc. prywatnych zwiększyło produkcję i - co za tym idzie - szkodliwe emisje.
Największym inwestorem przyczyniającym się do emisji jest ExxonMobil z USA, powiązany z 3,6 gigatonami CO2 w ciągu siedmiu lat, co oznacza, że odpowiada za 1,4 proc. zanieczyszczeń powietrza w skali całego świata. Tuż za nim uplasowały się Shell, BP, Chevron i TotalEnergies z których każdy produkuje ok. 1 proc. globalnych emisji.
Katastrofa coraz bliżej
Naukowcy zaobserwowali gwałtowny wzrost emisji związanych z państwowymi producentami, szczególnie w azjatyckim sektorze węglowym. Trend sugeruje, że na niewiele zdają się apele Międzynarodowej Agencji Energetycznej, że nie można otwierać nowych pól naftowych i gazowych, jeśli świat ma utrzymać globalne ocieplenie pod kontrolą. Badacze twierdzą, że globalne temperatury zbliżają się coraz bardziej do ustalonego w Paryżu w 2016 r. celu 1,5 st. C. powyżej poziomów z epoki przedindustrialnej. Jego przekroczenie może mieć tragiczne konsekwencje dla ludzkości i przyrody.