Projekt rozporządzenia w sprawie dokumentacji pracowniczej zapowiada zbyt wiele obciążeń dla pracodawców — uważa Konfederacja Lewiatan. Od przyszłego roku akta osobowe i inne związane ze stosunkiem pracy będą mogły mieć formę elektroniczną. Lewiatan ma zastrzeżenia do kilku wymagań zawartych w projektowanych przepisach.
— Nie widzimy uzasadnienia dla wydzielania z akt osobowych nowej części C, dotyczącej ponoszenia przez pracownika odpowiedzialnościporządkowej. Ma to szczególne znaczenie w kontekście przepisu przejściowego, zobowiązującego pracodawców do dostosowania sposobu prowadzenia i warunków przechowywania dotychczasowej dokumentacji. Uważamy, że dokumenty te powinny znaleźć się w części B i tam należy je wydzielić tematycznie pod odpowiednim numerem, np. B1 — mówi Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor departamentu pracy Lewiatana.
Pracodawcy pozytywnie przyjmują możliwość elektronicznego prowadzenia i przechowywania dokumentacji pracowniczej. Jej część będzie jednak wciąż wytwarzana w postaci papierowej, np. kopie dyplomów czy zaświadczenia o ukończeniu kursów. Firmy będą je skanować i wprowadzać do e-zbiorów.
Lewiatan zwraca uwagę, że rozporządzenie przewiduje bezwzględny obowiązek uzgadniania z pracownikami terminu i sposobu odbioru dokumentów odwzorowywanych elektronicznie. Pracodawcy spodziewają się wysokich kosztów takiej operacji, zwłaszcza w przypadku rozproszonej struktury firmy. Poza tym wątpliwości konfederacji budzi szeroki zakres dokumentacji, którą pracodawca będzie zobowiązany gromadzić. Taki nakaz dotyczy np. przechowywania ewidencji czasu pracy, zawierającej kopię jego rozkładu z potwierdzeniem otrzymania „grafiku” przez pracownika.
— Kodeks pracy nie wymaga takich potwierdzeń ani nie tworzy podstaw dla obowiązku przechowywania rozkładu czasu pracy — podkreśla Robert Lisicki.