ZAGRANICZNI GRACZE LUBIĄ POLSKIE FUTURES

Tomasz Furman
opublikowano: 2000-08-22 00:00

ZAGRANICZNI GRACZE LUBIĄ POLSKIE FUTURES

Kontrakty cieszą się coraz większą popularnością wśród giełdowych inwestorów

ROSNĄCA PŁYNNOŚĆ: W ocenie Piotra Szeligi, wiceprezesa GPW, obrót futures na WIG 20 już w styczniu 2000 roku przekroczył poziom 50 proc. tego, jaki jest dokonywany akcjami wchodzącymi w skład instrumentu bazowego. fot. Grzegorz Kawecki

Notowane na warszawskiej giełdzie kontrakty terminowe na WIG 20 i od niedawna na Tech WIG są najbardziej płynnymi instrumentami pochodnymi na polskim rynku. Co więcej, obroty realizowane na pierwszym z wymienionych instrumentów należą do największych w Europie.

Wzrost świadomości inwestycyjnej, akcje promocyjne i edukacyjne, możliwości zarobienia na spadkach, które ostatnio dominują na GPW, oraz duże wahania wartości indeksów to główne przyczyny wymieniane przez obserwatorów zmieniające obraz rynku derywatów w kraju. Dodatkowo istnieją realne szanse na zniesienie barier ograniczających dotychczas rozwój instrumentów pochodnych. Związane są one zwłaszcza z uregulowaniami prawnymi.

Płynne FW20

Zarówno wolumen obrotu, jak i liczba zawieranych transakcji lub otwartych pozycji na niemal wszystkich seriach futures na WIG 20 (FW20) są jeszcze nieosiągalne dla każdego innego tego typu instrumentu w kraju. Tylko w ostatni piątek łączny wolumen obrotu wyniósł tu ponad 5,5 tys. kontraktów. Płynność tej klasy futures w porównaniu z rynkiem kasowym jest zresztą od dłuższego czasu bardzo dobra.

— Obrót kontraktami terminowymi na WIG 20 już w styczniu 2000 roku przekroczył poziom 50 proc. tego, jaki jest dokonywany akcjami wchodzącymi w skład instrumentu bazowego. Jest to znaczący udział również na skalę europejską — uważa Piotr Szeliga, wiceprezes GPW.

Dodaje jednocześnie, że dzięki temu międzynarodowi inwestorzy coraz częściej prowadzą na naszym rynku portfel oparty na futures na WIG 20.

Rośnie obrót FTEC

Kilka tygodni temu rozpoczęto na GPW obrót kontraktami terminowymi na indeks Tech WIG (FTEC). W skład instrumentu bazowego, na którym oparto te futures wchodzi obecnie 15 spółek giełdowych z tzw. nowej ekonomii. Mimo stosunkowo krótkiej historii notowań liczba otwartych pozycji przekracza już 300.

— Obecny wolumen obrotu futures na Tech WIG wynosi mniej niż 10 proc. tego, jaki odnotowujemy na kontraktach na WIG 20. Z drugiej jednak strony obserwujemy duże zainteresowanie tym instrumentem w biurach maklerskich. Dlatego też liczę, że pod koniec 2000 roku liczba otwartych pozycji osiągnie poziom jednego tysiąca — mówi Piotr Szeliga.

CeTO w tyle

Niestety nie na wszystkich kontraktach terminowych na indeksy inwestorzy są skłonni otwierać nowe pozycje. Na drugim rynku, gdzie od przeszło dwóch miesięcy kwotowanych jest 10 serii futures, na 5 instrumentów bazowych płynności po prostu nie ma. Akcja Centralnej Tabeli Ofert związana z zaoferowaniem inwestorom stosunkowo dużej gamy instrumentów pochodnych — niektórych podobnych do tych na GPW — jest w ocenie części analityków niewypałem. Ich zdaniem, głównym winowajcą tego stanu rzeczy jest brak szybkiej i ogólnie dostępnej informacji, zarówno o wartościach indeksów bazowych, jak i notowaniach futures, oraz wolny system obrotu.

Inwestorzy chcą więcej

Obrót 16 seriami kontraktów terminowych na 7 klas nie satysfakcjonuje w pełni inwestorów.

GPW powinna mieć futures na wszystkie możliwe indeksy giełdowe i akcje. Oczywiście należy tu brać pod uwagę płynność walorów. Jeżeli nie będzie tych instrumentów pochodnych, warszawska instytucja będzie giełdą ułomną — uważa Marek Pokrywka z DM BOŚ. Władze GPW nie przewidują jednak wprowadzenia w najbliższym czasie futures na inne indeksy. W przyszłości być może wprowadzone zostaną jedynie kontrakty na indeks, w skład którego będą wchodzić małe i wzrostowe przedsiębiorstwa stosunkowo krótko funkcjonujące na rynku. Być może wprowadzone zostaną również futures na najbardziej płynne akcje. Nie będzie natomiast kontraktów na MIDWIG, NIF czy WIG.

— Zasypywanie rynku kolejnymi futures na indeksy nie jest sztuką. Światowe giełdy stawiają już na jakość, której odzwierciedleniem jest przede wszystkim płynność, a nie na ilość wprowadzanych instrumentów — uważa Piotr Szeliga.