W projektach budowy wartej 1 mld EUR sieci światłowodowej wspomaganej przez fundusze unijne pojawił się kolejny problem. Chodzi o sieć, która ma dać każdemu Polakowi dostęp do szybkiego internetu. Unia dofinansowuje budowę jej szkieletu, czyli magistrali światłowodowej, od której indywidualni operatorzy będą ciągnąć kable do swoich odbiorców. Stawia jednak warunek: sieć ma być budowana tylko tam, gdzie jeszcze jej nie ma, co pozwoli obniżyć koszty programu. Istniejąca infrastruktura, należąca głównie do Telekomunikacji Polskiej (TP), jest jednak niezbędna, by móc w przyszłości wykorzystać nowe odcinki sieci. I tu właśnie pojawia się problem. Główni zainteresowani programem budowy światłowodów — samorządy i operatorzy telekomunikacyjni — nie wiedzą, czy będą mogli korzystać z sieci TP, a jeśli tak — na jakich warunkach. To blokuje ogłaszanie światłowodowych przetargów.
— Gdy będziemy przygotowywać wniosek o dofinansowanie, co wkrótce powinniśmy zrobić, musimy mieć informację o regułach dostępu do istniejącej sieci. Trudno przygotować taki wniosek bez informacji o opłatach za dostęp do infrastruktury TP. Według dotychczasowego studium wykonalności, nawet 2/3 naszej sieci może bazować na już istniejących odcinkach — mówi Sławomir Kopeć, prezes Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej.
Dla projektów ze ściany wschodniej, wartych 345 mln EUR, problem jest najbardziej palący, bo to tamtejsze przetargi się opóźniają. Ale w mniejszym lub większym stopniu dotyczy wszystkich projektów światłowodowych, do których chce dopłacić UE.
Po dobroci się nie da
Teoretycznie problem mogłyby rozwiązać długoterminowe umowy między samorządami a największym krajowym operatorem. Jest również pomysł, by TP przekazała światłowody ze swojej sieci dostępowej na potrzeby projektów unijnych na zasadach tzw. IRU. To specyficzna forma wieloletniej dzierżawy. W okresie jej obowiązywania dzierżawca (w tym wypadku samorząd) ma prawo do infrastruktury, takie jak właściciel, ale potem infrastruktura wraca do pierwotnego posiadacza. Ta formuła budzi jednak liczne wątpliwości TP, która m.in. obawia się, że może to doprowadzić do obniżenia stawek hurtowych za udostępnianie jej sieci innym operatorom.
— Oczekujemy na ostateczne rozstrzygnięcia w zakresie formalno-prawnym, jak traktowane będzie IRU w realizacji projektów z udziałem pieniędzy unijnych. Kwestie IRU nie powinny być łączone z usługami detalicznymi, tylko z usługami operatorskimi — mówi Krzysztof Witoń, pełnomocnik zarządu TP ds. rozwoju sieci szerokopasmowej.
Dlatego, zdaniem zainteresowanych, nie obejdzie się bez interwencji Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). „Potwierdzenie przez panią prezes odpowiedniego dostępu dla osób trzecich, ewentualnie poprzedzone wdrożeniem stosownych środków regulacyjnych, jest warunkiem koniecznym do przeprowadzenia postępowania [przetargowego — przyp. red.]” — napisał marszałek województwa lubelskiego Krzysztof Hetman w liście do Magdaleny Gaj, prezes UKE.
Urząd myśli, czas ucieka
Regulator włączył zagadnienia związane z udostępnieniem infrastruktury w ramach projektów unijnych do konsultowanej właśnie ze środowiskiem tzw. oferty ramowej TP w zakresie kanalizacji kablowej.
— Przedstawiony w konsultacjach projekt (…) jest bardzo przydatny dla samorządów realizujących projekty unijne i będzie stanowił znaczące wsparcie dla skutecznego wykorzystywania istniejącej infrastruktury, zgodnie z wymaganiami postawionymi przez Komisję Europejską — twierdzi Magdalena Gaj, zastrzegając, że postępowanie nie zostało zakończone i nie zapadły jeszcze decyzje, czy włączyć kwestie unijne do oferty ramowej TP.
Sprawa jest nierozwiązana, a czas leci. Unijne dotacje trzeba rozliczyć do 2015 r., co oznacza, że codziennie powinno powstawać co najmniej kilka kilometrów światłowodów. Dzwonek alarmowy już dawno przebrzmiał.
— Dostaliśmy wstępne zapewnienie z UKE, że ten problem nie powinien hamować prac nad przetargiem na budowę światłowodów. Planujemy ogłosić postępowanie pod koniec maja, by wyłonić zwycięzcę na koniec października. Mamy nadzieję, że do tego czasu sprawy regulacyjne zostaną ostatecznie wyjaśnione — mówi Maciej Bułkowski, dyrektor departamentu społeczeństwa informacyjnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
To oficjalna wersja, trudno jednak spodziewać się, że samorządy zorganizują przetargi, gdy istnieje ryzyko regulacyjno-prawne. A to oznacza, że szanse na realizację programu do 2015 r. maleją.
Energetyczne dopalacze
Na szczęście pojawiają się pomysły, jak uratować światłowody. W sukurs samorządowcom idą firmy energetyczne. Wzdłuż linii energetycznych biegną światłowody, a operatorzy mają tzw. prawo drogi, dające im możliwość budowy kolejnych nitek bez zbędnych formalności. To może znacząco przyspieszyć budowę sieci. Warmińsko-mazurskie podpisało już umowę ramową z Energą Operatorem, właścicielem sieci do dystrybucji energii elektrycznej. Szuka kolejnych partnerów.
— Współpraca z Energą pozwoli nam na szybszą budowę nawet połowy potrzebnej sieci światłowodowej, ale rozmawiamy też z Polską Grupą Energetyczną na temat podobnej umowy — mówi Maciej Bułkowski.
2,62 mld zł Tyle łącznie Polskie regiony mogą dostać z Brukseli na budowę szerokopasmowego internetu.