Od początku roku euro zyskało do dolara o 11,5 proc., co oznacza największe umocnienie wśród dziesięciu głównych walut świata. Według specjalistów, z którymi rozmawiała agencja Bloomberg, kupować wspólną walutę nadal będą i zarządzający funduszami, i banki centralne. Nastawienie zarządzających funduszami hedgingowymi, którzy jeszcze do maja mimo zwyżek utrzymywali na rynku euro krótką pozycję netto, stało się teraz najbardziej bycze od sześciu lat.
- Ryzyko polityczne znacznie się zmniejszyło, a dynamika odczytów z gospodarki się poprawia. Dlatego teraz jest okazja, by euro opuściło strefę niedowartościowania – komentował James Kwok, dyrektor działu zarządzania walutami w towarzystwie Amundi.
Jego zdaniem notowania wspólnej waluty do końca roku powinny utrzymywać się w przedziale 1,20-1,25 USD. Jeszcze większe umocnienie, do 1,30 USD, czyli o kolejne 10,8 proc., zapowiada Ulf Lindahl, prezes A.G. Bisset Associates. Zdaniem Lee Ferridge’a ze State Street Global Markets amerykańscy inwestorzy będą coraz chętniej szukali za granicą inwestycji o wyższych stopach zwrotu. To powinno napędzić napływy na rynki aktywów denominowanych w euro, a skutkiem powinien być wzmożony popyt na wspólną walutę. Coraz chętniej kupować euro powinny także banki centralne. Za sprawą kryzysu zadłużenia w latach 2014-2015 instytucje zmniejszyły udział euro w swoich rezerwach, po czym odbił on tylko nieznacznie.
- Z politycznego punktu widzenia podstawy projektu europejskiego wyglądają znacznie lepiej. Tymczasem w USA mamy do czynienia z dość niedoświadczoną politycznie administracją, a zarządzający rezerwami nie lubią niepewności – oceniał Lee Ferridge.
Według średniej z prognoz zebranych przez Bloomberga do końca roku notowania euro powinny skorygować się do 1,15 USD, jednak na koniec 2019 r. powinny wynieść 1,20 USD, co oznaczałoby 2,3-procentowe umocnienie wspólnej waluty w tym okresie.
