Coraz więcej firm wyspecjalizowanych w płatnościach online wietrzy biznes w metodzie „kup teraz, zapłać później”. Atrakcyjny rynek skusił Radosława Nawrockiego, twórcę firmy Apaczka.pl — brokera usług kurierskich współpracującego m.in. z Allegro.

Z myślą o odroczonych płatnościach biznesmen stworzył pożyczkowy fintech Paypo, który już od roku szykuje się do uruchomienia usługi. Konkurencja też nie zasypia gruszek w popiele. PayU wystartowało we wrześniu, a eCard z Dotpayem dopinają na ostatni guzik integrację z merchantami. Odroczone płatności zaoferuje też Polakom czeskie Twisto, z którym współpracuje ING Bank Śląski.
Łatwiej z partnerem
— Wchodząc na rynek odroczonych płatności wcześnie, będziemy w stanie zbudować skalę. Pierwotna strategia zakładała bezpośrednią integrację ze sklepami internetowymi, jednak jest to żmudny proces. O wiele łatwiej przeprowadzić go z udziałem dużego gracza, który jest już obecny w sklepach — mówi Radosław Nawrocki, prezes Paypo. Stąd decyzja o nawiązaniu strategicznej współpracy z firmą Przelewy24, wiceliderem rynku płatności w internecie.
— Przelewy24 zaoferują konsumentom nowe rozwiązanie płatnicze, a Paypo uzyska dostęp do szerokiego grona sklepów internetowych — tłumaczy Radosław Nawrocki. Przelewy24 próbowały już przetrzeć szlak na polskim rynku odroczonych płatności — bez powodzenia. — Dwa lata temu jako pierwsi w Polsce udostępniliśmy rozwiązanie firmy Ferbay, należącej do grupy Ferratum. Mimo że funkcjonalnie usługa zbliżona była do dzisiejszych propozycji, nie zyskała zbyt dużej popularności — mówi Jacek Kinecki, dyrektor ds. sprzedaży w Przelewy24.
Teraz realia są inne — rynek będzie rósł, co potwierdza m.in. wzmożona aktywność konkurencji. To skłoniło wicelidera rynku do ponownego uruchomienia usługi. Współpraca, która rozpocznie się w pierwszym kwartale, nie będzie na wyłączność. Przelewy24 w przyszłym roku planują wprowadzenie kilku rozwiązań z zakresu odroczonych płatności — oferta Paypo będzie pierwsza.
— Patrzymy na doświadczenia i oczekiwania naszych użytkowników. Istotna jest jakość usługi, jej bezpieczeństwo, stabilność, intuicyjność, skuteczność i czas, w którym klient otrzymuje decyzję o udzieleniu finansowania — mówi Jacek Kinecki, dyrektor ds. sprzedaży w Przelewy24.
Sposób na ryzyko
Paypo tymczasem udało się już podpisać umowy z pięcioma dużymi sklepami internetowymi. — System działa już w sklepie Eastend. pl, w styczniu z usług firmy będą mogli korzystać również klienci sklepu 5.10.15 oraz Top Secret. Jesteśmy otwarci na współpracę z każdym sklepem internetowym, jednak obecnie interesuje nas przede wszystkim branża modowa, obuwnicza, dziecięca oraz sportowa — mówi szef Paypo.
Udzielanie pożyczek online ma opinię ryzykownego biznesu. Branże, w których wystąpienie fraudu jest dużo bardziej prawdopodobne niż w innych, to m.in. jubilerska i elektroniczna. Dlatego ważny jest skuteczny system oceny ryzyka kredytowego. Robert Cegliński, dyrektor finansowy w Paypo, podkreśla, że firma nie wykorzystuje do tego tzw. screen scrapingu, źle widzianego przez nadzór finansowy, czy przelewu weryfikacyjnego.
— Jako jedyni stworzyliśmy hybrydowy system oceny ryzyka kredytowego, który łączy tzw. scoring behawioralny z ilościowym. Analizujemy miękkie dane, ogólnodostępne informacje, social media. Korzystamy też z baz biur informacji gospodarczej — tłumaczy Robert Cegliński.
Być jak Twisto
W podobnym modelu jak Paypo, będzie działać w Polsce czeskie Twisto. Zdaniem Roberta Ceglińskiego, przeniesienie metod scoringowych z rynku czeskiego na polski może się jednak nie sprawdzić.
— Konsument w każdym kraju jest inny. Odpowiednie sparametryzowanie modelu oceny ryzyka trwa długo i jest bardzo kosztowne — mówi dyrektor finansowy. Za mocną stronę konkurenta uważa natomiast współpracę z bankiem, który finansuje odroczone płatności. Również PayPo docelowo nie zamierza finansować akcji kredytowej z własnych funduszy.
— Bank to naturalny partner w tym modelu. Nie chodzi nam jednak tylko o finansowanie. Szukamy lokomotywy, która pomoże nam rozpędzić ten biznes. Koniec pierwszego kwartału będzie dobrym momentem na rozpoczęcie rozmów z potencjalnymi inwestorami — mówi Radosław Nawrocki. © Ⓟ