Zamiary Fedu trudno odczytać

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-03-09 20:00

Mimo że przewodniczący Rezerwy Federalnej zasugerował konieczność przedłużenia cyklu podwyżek stóp oraz dokonania większego ruchu, rynek ma wątpliwości, jak będzie naprawdę.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie dane sugerują bardziej agresywną politykę Fedu
  • co przemawia za bardziej gołębim nastawieniem
  • jaką wielkość kolejnego ruchu stóp przewidują rynki
  • czemu brakuje jedności wśród prognoz
  • jak w przeszłości reagowała giełda na podobną sytuację
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wkrótce rocznica pierwszej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, co oznacza, że w danych powinno być już widać jej efekty. Gdy tempo wzrostu inflacji pod koniec ubiegłego roku zaczęło spadać, a równolegle spadła liczba nowych miejsc pracy, rynek uwierzył, że działania Fedu są skuteczne. Instytucje w prognozach na 2023 r. chętnie wyceniały koniec cyklu podwyżek na poziomie 5,5 proc. i pierwszą obniżkę już w IV kwartale. Bankierzy z początku starali się ograniczać komunikaty mające wskazywać na tak gołębi zwrot (tzw. pivot) i studzić emocje, jednak nie wyprowadzali rynku z błędu - aż do teraz.

Jasno i stanowczo

Marzenia graczy giełdowych o bardziej gołębim Fedzie w pierwszej kolejności zniszczyły zaskakująco dobre dane m.in. z rynku pracy, opublikowane w styczniu. Niskie bezrobocie i wyższa niż oczekiwano liczba nowych miejsc pracy zasiały na rynku wątpliwość czy działania bankierów są wystarczające. Wyższy niż oczekiwano odczyt inflacji konsumenckiej tylko utwierdził niedźwiedzie w przekonaniu, że na pivot w polityce pieniężnej przyjdzie poczekać.

Bankierzy z początku starali się ograniczać komunikaty mające wskazywać na tak gołębi zwrot (tzw. pivot) i studzić emocje, jednak nie wyprowadzali rynku z błędu - aż do teraz.

Na rynku zaczęła się więc debata na temat tego, jak duża będzie marcowa podwyżka oraz na jakim poziomie Fed ustali stopę docelową. Jako że do kolejnej decyzji bankierów pozostały niecałe dwa tygodnie, inwestorzy poczęli zbierać poszlaki, dzięki którym próbują rozszyfrować zamiary Rezerwy Federalnej. Dobrym źródłem tego typu danych było pierwsze wystąpienie Jerome’a Powella, przewodniczącego Fedu przed amerykańskim Kongresem, które odbyło się we wtorek, 7 marca.

Bez patrzenia na innych:
Bez patrzenia na innych:
Mocno jastrzębia polityka Fedu mocno kontrastuje z bardziej gołębim nastawieniem banków centralnych Australii, gdzie utrzymywane są podwyżki o 25 pkt baz. oraz Kanady, gdzie w marcu nie zmieniono stóp procentowych.
fot. Al Drago/Bloomberg

Odpowiadając na pytania senatorów i reprezentantów Jerome Powell podkreślił, że inflacja jest wyjątkowo wysoka, a rynek pracy zbyt rozgrzany. Stwierdził, że istnieje spore prawdopodobieństwo, iż Fed będzie musiał podnieść stopy do 6 proc., powyżej konsensu rynkowego ledwo przekraczającego 5,6 proc.

- Amerykański bank centralny jasno zakomunikował, że będzie podpierał kolejne decyzje nowymi danymi ekonomicznymi, które są wyjątkowo odporne na podnoszenie stóp. Rynek pracy jest bardzo silny, sprzedaż detaliczna wysoka, a ostatni odczyt inflacji PCE również byl wyższy od prognoz. Fed musi zaostrzyć retorykę, jeżeli chce wpłynąć na schłodzenie gospodarki i ostatecznie na dynamikę inflacji - mówi Michał Ficenes, zarządzający funduszami w Ipopema TFI.

Mocno jastrzębie wystąpienie prezesa Fedu wywołało wątpliwości nie tylko co do wysokości stopy docelowej, ale również skali podwyżki w marcu. Mimo że w styczniu oraz w lutym bankierzy zdecydowali się dwie podwyżki o 25 pkt baz., to rewizja strategii i powrót do podwyżki o 50 pkt baz. jest możliwy. Uderzyło to w indeks S&P500, który jednodniową stratą sięgającą prawie 1 proc. zniwelował niemal całą zwyżkę wypracowana w marcu. Skorzystał dolar, który umocnił się do większości walut.

- Rynek śmiało przewiduje podwyżkę o 50 pkt baz. i prawdopodobnie jest ona już całkowicie wyceniona. Można więc oczekiwać, że ruch o 25 pkt baz. będzie odczytany jako pozytywne zaskoczenie. Dla rynku akcji i tak najgorsza jest niepewność co do szczytu cyklu. Dopiero jasne stwierdzenie, że Fed robi pauzę, byłoby pozytywnym sygnałem - mówi Daniel Kostecki, główny analityk w CMC Markets.

1proc.

O tyle - do najwyższego poziomu od stycznia 2023 r. - wzrósł we wtorek, 7 marca, indeks Bloomberg Dollar Spot.

Nie ma jedności

8 marca, podczas drugiego dnia wystąpienia przed Kongresem Jerome Powell zmienił nieco narrację i przypomniał, że żadne decyzje dotyczącej kolejnej podwyżki oraz stopy docelowej nie zostały podjęte i nadal jest kilka możliwości.

- Gospodarka jest wciąż bardzo rozchwiana i sam Fed nie jest w stanie stwierdzić, gdzie dokładnie się znajdujemy. Gdyby tak nie było, to nie zmniejszałby tempa podwyżek do 25 pkt baz., aby później znowu je podnieść do 50 pkt baz. To pokazuje tylko, że sytuacja jest na tyle dynamiczna, iż zamiast ją przewidywać, lepiej reagować po fakcie - mówi Daniel Kostecki.

Do tej rady z pewnością nie stosują się fundusze i banki z Wall Street, które śmiało prognozują dalsze wydarzenia. Eksperci z BlackRocka oraz Schrodersa są przekonani, że stopy urosną do 6 proc., a Citi spodziewa się podwyżki o 50 pkt baz. w marcu. Natomiast Bank of America trzyma się prognozy zakładającej podwyżkę o 25 pkt baz. i stopę docelową na poziomie 5,75 proc.

- Różnice w prognozach dla podwyżek wynikają z tego, że rynek miał nadzieje na szybsze zakończenie cyklu. Zwrot w polityce Fedu był oczekiwany co najmniej dwa razy w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy i w zasadzie do tej pory się nie ziścił - mówi Michał Stajniak, analityk XTB.

5proc.

Tyle według grudniowej prognozy Citi miała wynosić stopa docelowa Fedu.

Co to wszystko oznacza

Historia podpowiada, że nietrafione prognozy dotyczących konczących cykl podwyżek Fedu są czymś zupełnie normalnym. W 1995 r. rynek wyceniał stopę docelową na poziomie aż 8 proc., a bankierzy zatrzymali się na tylko 6 proc i po pięciu miesiącach doszło do pierwszej obniżki. Pod koniec 1994 r. inwestorzy po raz pierwszy zaczęli przewidywać wyższą stopę docelową niż Fed i analogiczną sytuację mamy teraz, gdyż bankierzy oczekują wyhamowania cyklu na poziomie 5,5 proc., a na rynku mało kto taką opcję w ogóle dopuszcza.

- Rentowność obligacji osiągnęła lokalny szczyt w październiku 1994 r., czyli przed ostatnią podwyżką Fedu w lutym 1995 r. Następnie rozpoczął się rynek byka obligacji i akcji. Możemy właśnie zbliżać się do podobnego momentu, dlatego mało rozsądne jest ograniczanie alokacji w akcje. Indeksy amerykańskie, będące jednymi z gorszych wśród rynków rozwiniętych od czerwca są w konsolidacji, a długoterminowo znajdujemy się w rynku byka. Jeśli zgodnie z oczekiwaniami dolar wróci do trendu spadkowego, akcje będą kontynuować wzrost - uważa Konrad Konefał, zarządzający Quercus TFI.

Zanim dojdzie do zdecydowanej zmiany trendu na rynku akcji, konieczne może być zakończenie redukcji bilansu Fedu, która jest kolejnym narzędziem do walki z inflacją wpływającym negatywnie na giełdy.

- Mało kto zwraca uwagę na wyraźną redukcję bilansu Fedu, która może przyspieszyć i w konsekwencji zmniejszyć ilość rezerw w systemie finansowym, zwiększając tym samym presję na wyceny bardziej ryzykownych aktywów. Rynek ma nadzieje, że zakończenie podwyżek będzie się wiązało również z ograniczeniem zacieśniania sytuacji na rynku finansowym – dodaje Michał Stajniak.

Po zakończeniu serii spotkań przewodniczącego Fedu z Kongresem kluczowe dla przewidywań rozmiaru kolejnej podwyżki oraz stopy docelowej będą dane z amerykańskiego rynku pracy, które zostaną opublikowane w piątek, 10 marca. Najbardziej istotne dane - inflacja CPI za luty 2023 r. - opublikowane zostaną 14 marca. Zdaniem ekonomistów z całego świata, którzy wzięli udział w ankiecie agencji Bloomberg, jakiekolwiek negatywne zaskoczenie zarówno w kwestii zatrudnienia, jak i dynamiki cen przesądzi o tym, że kolejna podwyżka stóp sięgnie 50 pkt baz.