Zamiast oszczędności policja liczy straty

Piotr Nisztor
opublikowano: 2013-05-16 00:00

Centrum zarządzające policyjnym majątkiem jest na skraju bankructwa. To efekt licznych nieprawidłowości i nieudolnego kierowania — wykazał audyt komendy głównej

Miały być wielkie oszczędności, jest spektakularna klapa. Gdy niespełna dwa lata temu przy Komendzie Głównej Policji (KGP) powstawało Centrum Usług Logistycznych (CUL), kierownictwo formacji przekonywało, że nowa instytucja nie tylko usprawni, ale także zmniejszy koszty zarządzania należącymi do policji ośrodkami wypoczynkowymi, hotelami, stacjami paliw i naprawy pojazdów. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Dziś centrum stoi na skraju bankructwa, a kontrolerzy z KGP nie pozostawiają na nim suchej nitki. W protokole pokontrolnym, do którego dotarł „Puls Biznesu”, wskazują liczne nieprawidłowości, wystawiając kierownictwu instytucji ocenę negatywną.

MIOTŁA W RUCH:
 Generał Marek Działoszyński, szef policji, mimo fatalnych wyników finansowych nie chce likwidować Centrum Usług Logistycznych. Niewykluczone jednak, że już niedługo zdecyduje o wystawieniu na sprzedaż niektórych policyjnych ośrodków wypoczynkowych.
 [FOT. ARC]
MIOTŁA W RUCH: Generał Marek Działoszyński, szef policji, mimo fatalnych wyników finansowych nie chce likwidować Centrum Usług Logistycznych. Niewykluczone jednak, że już niedługo zdecyduje o wystawieniu na sprzedaż niektórych policyjnych ośrodków wypoczynkowych. [FOT. ARC]
None
None

„Trudno (…) aprobować doprowadzenie przez kierownictwo CUL do utraty płynności finansowej i poniesienie — w okresie niespełna dwóch lat działalności — straty finansowej w wysokości prawie 6 mln zł, co stanowi 28 proc. przekazanego instytucji kapitału podstawowego. Nie można również zaakceptować braku dostatecznej staranności w wykonywaniu kontrolowanych zadań i nieskuteczności nadzoru, co skutkowało wieloma nieprawidłowościami i uchybieniami” — czytamy w dokumencie.

Plany z kosmosu…

Powodem tak złej sytuacji finansowej CUL było m.in. przyjęcie błędnych założeń podczas planowania budżetu. Niedoszacowano kosztów stałych, jak np. koszty zużycia materiałów i energii. Oprócz tego szacowano przychody stacji naprawy pojazdów powyżej ich zdolności wytwórczych. Według kontrolerów, nawet jeśli przez cały 2012 r. naprawiałyby co miesiąc 2109 pojazdów (potencjalne możliwości wszystkich stacji przejętych przez centrum), roczne przychody wyniosłyby maksymalnie 15,7 mln zł. To prawie o 3 mln mniej, niż założono w planie finansowym na 2012 r. W rzeczywistości jednostki policji bardzo niechętnie korzystały ze stacji nadzorowanych przez CUL, aby… nie narazić się na niegospodarność. Powód? „(...) wyższe ceny usług i części zamiennych w stosunku do cen u wykonawcówlub dostawców zewnętrznych oraz wyższe koszty dojazdów pojazdów służbowych (…) niektórych jednostek (…) do stacji serwisowych CUL, niż koszt naprawy w lokalnym serwisie zewnętrznym” — czytamy w dokumencie z kontroli. Taka polityka spowodowała, że przychody ze stacji napraw wyniosły zaledwie 8,5 proc. planowanych w budżecie 2012. Dodatkowo kontrolerzy zakwestionowali zakup za ponad 0,5 mln zł systemu informatycznego do obsługi stacji — zwłaszcza że nie działa tak, jak powinien. Fatalna polityka prowadzona przez kierownictwo CUL spowodowała, że systematycznie spadała też m.in. rentowność zarządzanych burs — z 10 proc. w połowie 2011 r. do 4 proc. w ubiegłym roku. Jednak rekordowo niską rentownością (1 proc.) może się „pochwalić” inna jednostka zarządzana przez CUL — stacja paliw w Gorzowie Wielkopolskim.

…ale żyć trzeba

Spadające przychody, brak efektywności pracy i fatalne zarządzanie nie było jednak przeszkodą dla wzrostu wynagrodzeń pracowników centrum — mimo że już w połowie 2011 r. „kierownictwo KGP informowało, że konieczna jest racjonalizacja wydatków na wynagrodzenia w centrali oraz że zagrożeniem dla kondycji finansowej CUL jest wysoki koszt działalności z tytułu funkcjonowania centrali”. Z dokumentów wynika, że podwyżki, średnio 13 proc., dostało aż 54 pracowników centrum. W konsekwencji w 2012 r. pensje stanowiły ponad 45 proc. wszystkich wydatków CUL, a w samej centrali wynagrodzenia pracowników pochłonęły aż 71 proc. wszystkich wydatków. Takie działania spowodowały, że koszty centrali CUL za dziewięć miesięcy 2012 r. wyniosły 2,4 mln zł, czyli tyle, ile kosztowało jej utrzymanie w całym 2011 r. Kontrolerzy napiętnowali również nieuzasadnione zlecanie części prac na zewnątrz.

„W trakcie kontroli stwierdzono (…) fakt zawierania przez dyrektora CUL z osobami fizycznymi umów zlecenia i umów o dzieło, których zakres był zbliżony do obszaru, jaki obejmowały umowy z kancelariami prawnymi” — czytamy w raporcie z kontroli. Tak zła polityka kadrowo-płacowa wynikała m.in. z braku odpowiednich przepisów wewnętrznych. Nie istniały regulaminy pracy ani wynagrodzenia.

Z patologii panujących w CUL od dawna zdaje sobie sprawę szefostwo policji. Jednak ponieważ formalnie kontrola jeszcze się nie zakończyła, Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP, nie chce się ustosunkować do konkretnych zarzutów pod adresem centrum. Zapewnia jedynie, że jest przygotowywany plan gruntownej reformy CUL, którego głównym celem jest… utrzymanie etatów.

— Przede wszystkim chodzi nam o to, aby nie pozbawić pracy ludzi pracujących w centrum — podkreśla rzecznik. Czy o wykrytych nieprawidłowościach KGP zamierza powiadomić prokuraturę? — Na razie jest za wcześnie, by o tym mówić — ucina Mariusz Sokołowski.

OKIEM EKSPERTA

Policjant nie hotelarz

GEN. ADAM RAPACKI

b. wiceminister spraw wewnętrznych i administracji

Policje krajów Europy Zachodniej zajmują się tylko ściganiem przestępców, a nie prowadzeniem ośrodków wczasowych czy zarządzaniem hotelami i restauracjami. Wszelkie tego typu usługi są zlecane na zewnątrz. Polska policja też powinna dążyć do takiego modelu, chociaż w takiej sytuacji będzie musiała liczyć się z wysokimi kosztami. Dziś zorganizowanie szkolenia dla kilkunastu czy kilkuset osób w ośrodku policyjnym jest dużo tańsze niż w komercyjnym. Powstanie Centrum Usług Logistycznych wymusiła sytuacja. Przepisy znowelizowanej ustawy o finansach publicznych zakładały likwidację gospodarstw pomocniczych i samodzielnych zakładów nadzorowanych przez policję. W sumie odprawy zatrudnionych tam ludzi pochłonęłyby kilkanaście milionów złotych. Stąd plan powołania centrum, które — jak wynikało z początkowych wyliczeń — miało na siebie zarabiać. Przez pierwsze miesiące wychodziło na zero.