Polscy eksporterzy mogą spać spokojnie. Naszego największego partnera handlowego czeka udane półrocze.
Poprawiające się wyniki niemieckiego eksportu sprawiły, że tamtejsi analitycy znów zaczęli patrzeć w przyszłość przez różowe okulary. Wskaźnik ZEW, obrazujący ich prognozy dotyczące wzrostu zaodrzańskiej gospodarki w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, sięgnął w styczniu 15,8 pkt, wobec 4,3 pkt w grudniu. To najwyższy poziom od pół roku. Rynek oczekiwał wzrostu do zaledwie 7 pkt.
— Ankietowani eksperci rynków finansowych spodziewają się, że dynamiczny wzrost niemieckiej gospodarki będzie kontynuowany. Prognozy opierają m.in. na aktualnych danych dotyczących napływu zamówień dla przemysłu — tłumaczy Wolfgang Franz, szef instytutu ZEW.
Z najświeższych danych wynika, że w listopadzie firmy za Odrą zebrały o 5,2 proc. więcej zamówień niż w październiku (+20,7 proc. r/r). To oznacza, że w najbliższych miesiącach firmy będą miały pełne ręce roboty.
— Dane napływające z USA dają nadzieję, że i tam popyt odżyje — dodaje szef ZEW.
Nie wszyscy są jednak takimi optymistami odnośnie popytu eksportowego.
— Prognozy dla niemieckiej gospodarki są bardzo dobre. Popyt wewnętrzny będzie w tym roku rósł w solidnym tempie. Jedynym sektorem, który zwolni będzie eksport — uważa Aline Schuiling, ekonomistka ABN Amro w Amsterdamie.
Aleksandra Świątkowska, ekonomistka PKO BP, zwraca uwagę na popyt spoza Europy.
— Z powodu konsolidacji fiskalnej popyt na europejskim rynku będzie mniejszy, ale w Azji i USA powinien być na znacznie wyższym poziomie. A polscy producenci są głównie poddostawcami dla niemieckich producentów sprzedających towary do Azji, m.in. do Chin — zauważa ekonomistka PKO BP.