
Kwestia ogólnej kondycji globalnej gospodarki jest kluczowa dla wyceny ropy naftowej, ponieważ jest to jeden z surowców, na które popyt jest najsilniej powiązany z koniunkturą. Z tej przyczyny, presja na notowania ropy jest widoczna, nawet mimo faktu, że na początku bieżącego tygodnia kilka informacji sprzyja wyższym cenom tego surowca.
Pierwszą z nich jest złagodzenie polityki pandemicznej w Chinach. Władze Chin, które jeszcze do niedawna twardo trzymały się podejścia „zero tolerancji”, obecnie traktują rosnącą liczbę zakażeń z większym pobłażaniem, nie narzucając powrotu lockdownów. To sprawia, że inwestorzy oczekują większej aktywności w niektórych sektorach gospodarki chińskiej – już obecnie widać złagodzenie podejścia chociażby po skokowym wzroście popytu na paliwo lotnicze.

Z kolei drugą wiadomością, sprzyjającą wyższym wycenom ropy naftowej, jest informacja o planach rozpoczęcia programu uzupełniania rezerw strategicznych ropy naftowej. W piątek amerykański Departament Energii podał, że kupi do 3 mln baryłek ropy z dostawą w lutym.
Skupowanie ropy naftowej na rynku to następstwo programu systematycznej sprzedaży tego surowca z rezerw strategicznych przez USA w bieżącym roku w celu presji na spadek cen ropy. USA w marcu ogłosiły sprzedaż aż 180 mln baryłek ropy i w późniejszych miesiącach trzymały się tego planu. W rezultacie, strategiczne rezerwy ropy w USA spadły do poziomu 380 mln baryłek, najniższego od 1984 r.
Ilości sprzedawanej wcześniej oraz niedługo skupowanej ropy naftowej nie są ogromne, jednak ruch USA ma wymiar symboliczny – pokazuje, że Stanom Zjednoczonym nie zależy już na tym, aby ceny ropy naftowej były na niższych poziomach.
