Eksport Państwa Środka spadł o 2,2 proc., mocniej skurczył się import
Ujemne dane o handlu zagranicznym Chin mogą uderzyć po kieszeni polskich eksporterów. Importerzy zacierają ręce.
Tak kiepskiego miesiąca Państwo Środka nie miało już dawno. Nie dość, że w listopadzie spadła wartość zagranicznych inwestycji (o 36,5 proc., do 5,3 mld USD), to ostro zaczął hamować eksport. Popyt skurczył się o 2,2 proc. (r/r) — pierwszy raz od siedmiu lat. Dane poraziły ekonomistów —żaden z nich nie spodziewał się aż takiego pikowania.
Jedni płaczą...
Dla porównania, miesiąc wcześniej dynamika była na plusie, i to ponad 19-procentowym.
Jeszcze gorzej wygląda import, który w listopadzie skurczył się o 17,9 proc. wobec 15,6 proc. wzrostu poprzednio. To największy spadek od 1995 r.
— Dane są złe. Spadający eksport pokazuje, w jak słabej kondycji jest globalna gospodarka, szczególnie USA. Ujemny import świadczy o malejącym popycie wewnętrznym, co potwierdza, że gospodarka hamuje — ocenia Lu Zhengwei, ekonomista Industrial Bank.
W trzecim kwartale gospodarka Chin rosła w tempie 9 proc., czyli najwolniej od pięciu lat.
...inni się cieszą
Zdaniem Piotra Kalisza, ekonomisty Citibanku Handlowego, na takim scenariuszu skorzystać mogą polscy importerzy. A tych jest nad Wisłą dużo — w ciągu dziewięciu miesięcy 2008 r. polskie firmy kupiły od Chińczyków towary za 7,9 mld EUR (27,4 mld zł). To wzrost o ponad 32 proc. (r/r).
— Bardzo możliwe, że Chińczycy chcąc podtrzymać sprzedaż, zdecydują się na obniżki cen — uważa Piotr Kalisz.
W dużo gorszej sytuacji są jednak polscy eksporterzy handlujący z Chinami.
— Spadek konsumpcji odbije się na liczbie zamówień, a eksporterzy dostana po kieszeni — ocenia Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
Marcin Mróz, ekonomista Fortis Banku, uspokaja jednak, że chiński rząd zrobi wszystko, aby pobudzić popyt wewnętrzny, np. rozpoczynając inwestycje w projekty infrastrukturalne.
Okiem Ekspertów
Piotr Polak
prezes Dreweksu
Relacje się ocieplają
Już na ostatnich targach
widać było, że chińscy
kontrahenci byli znacznie
bardziej skorzy do rozmów
i przyznawali, że tak źle
u nich jeszcze nie było.
Dotychczas niewielki klient
Polski był "żadnym klientem"
w porównaniu z ogromnymi koncernami na przykład ze Stanów Zjednoczonych. Teraz chętniej z nami rozmawiają. Trudno przewidzieć jednak, jak to się przełoży na dalsze relacje handlowe. Negocjacje cenowe byłyby zapewne bardzo utrudnione ze względu na drastyczne osłabienie dolara w stosunku do yuana.
Grzegorz Koterwa
członek zarządu Artmana
Bardzo dobra informacja
Hamująca gospodarka Chin
jest dla naszej branży dobrą
informacją. Dzięki temu mamy
podstawy, żeby negocjować
z producentami odzieży
na Dalekim Wschodzie niższe
ceny. Teraz, kiedy dolar jest bardzo mocny, tym bardziej cieszy wizja tańszych zakupów.
Marian Kostempski
prezes Kopeksu
Jesteśmy zabezpieczeni
Na chińskim rynku jesteśmy
obecni dzięki fabryce, w której
posiadamy 51 proc. udziałów, i to jest nasza przewaga nad innymi firmami. Mamy umowę z Chińczykami, że jeśli chcą mieć sprzęt, muszą kupić części niezbędne do jego produkcji od nas. Dlatego, przynajmniej na razie, nie obawiamy się o spadek zamówień.