Sztucznego windowania cen, by za chwilę je zbić i ogłosić wielką obniżkę, już się nie ukryje. Firmy będą musiały ujawniać swoje cenowe ruchy.
Do 28 listopada Polska powinna przyjąć przepisy niezbędne do wdrożenia postanowień unijnej tzw. dyrektywy Omnibus, której celem jest lepsze egzekwowanie i unowocześnienie przepisów dotyczących ochrony konsumenta. Przyjęto ją po przeglądzie obecnych regulacji, przeprowadzonym przez Komisję Europejską w związku z rozwojem nowoczesnych technologii pozwalających dotrzeć z ofertami towarów i usług do szerokiego grona konsumentów i koniecznym w efekcie dostosowaniem ochrony ich interesów m.in. do specyfiki rynku cyfrowego.
Nowe regulacje mają być stosowane przez kraje członkowskie Unii Europejskiej od 28 maja 2022 r. Polski projekt nowelizacji ustawy o prawach konsumenta ma już za sobą etap konsultacji i uzgodnień międzyresortowych. Wiele z proponowanych zmian przewiduje nowe istotne obowiązki dla sprzedawców i usługodawców, w szczególności przy zawieraniu umów na odległość i poza lokalem.
Jak to z ceną było
Mateusz Ordyk i Wojciech Janik, radcy prawni z Deloitte Legal, zapowiadają, że wdrożenie dyrektywy Omnibus m.in. wyeliminuje nieprawidłowości podczas coraz popularniejszych wyprzedaży. Ma temu służyć nałożenie na sprzedawców towarów i usług obowiązku przekazywania konsumentom dodatkowych informacji związanych z obniżkami cen.

Przedsiębiorca będzie musiał podać nie tylko obniżoną cenę towaru lub usługi, ale też najniższą obowiązującą w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki. Jeśli produkt będzie w sprzedaży krócej, taka informacja ma odnieść się do minimalnej ceny od dnia jego oferowania do sprzedaży do dnia obniżki. W przypadku wyrobów ulegających szybkiemu zepsuciu lub z krótkim terminem przydatności trzeba będzie podać, ile kosztowały one przed pierwszym zastosowaniem niższej ceny.
Prawnicy Deloitte Legal wyjaśniają, że takie obowiązki informacyjne mają położyć kres sztucznemu zawyżaniu cen towarów lub usług przed zastosowaniem obniżek, a więc tzw. fałszywym promocjom. Na tego rodzaju działania konsumenci są narażeni szczególnie w okresie sezonowych wyprzedaży. Co ważne, wymagania te mają być spełniane nie tylko przy przedstawianiu cen w miejscu sprzedaży, a więc bezpośrednio przy produktach w sklepach stacjonarnych lub internetowych. Obejmą one reklamy towarów lub usług, w których zostanie podana cena.
Akcje złożone pod klienta
Za niewykonanie tych obowiązków będą groziły sankcje finansowe. W przypadku stwierdzenia naruszenia inspekcja handlowa nałoży karę pieniężną do 20 tys. zł, a gdy zaniedbania powtórzą się co najmniej trzykrotnie w ciągu 12 miesięcy - 40 tys. zł. Nienależyte informowanie o obniżkach cen może być uznane także za nieuczciwą praktykę rynkową, naruszającą zbiorowe interesy konsumentów. Za to przewiduje się sankcję w wysokości do 10 proc. obrotu.
Według Mateusza Ordyka i Wojciecha Janika przyszłe przepisy niosą wiele wyzwań praktycznych, zwłaszcza dla przedsiębiorców działających w branży e-commerce, w której oferty promocyjne niejednokrotnie są złożone, a ceny zmieniają się dynamicznie. Nowe wymagania mogą sprawiać kłopot w przypadku tzw. promocji pakietowych, np. ofert typu „kup 2 produkty w cenie 1” albo akcji obejmujących całą kategorię produktów. Dla części przedsiębiorców problematyczne może być również stałe monitorowanie cen w celu właściwego określenia najniższej, obowiązującej w okresie 30 dni przed zastosowaniem obniżki.
Według Konfederacji Lewiatan doprecyzowania wymaga np. kwestia uwzględniania cen promocyjnych dla wąskiego grona odbiorców (np. dla posiadaczy kart lojalnościowych) do wyliczenia minimalnej ceny lub średniej ceny.
Projekt zapowiada też nowe obowiązki dla platform handlu elektronicznego. Będą one musiały ujawniać główne parametry wpływające na ulokowanie danej oferty w wynikach wyszukiwania, czyli wskaźniki oceny jakości towarów lub usług, trafność wyrazów, ogólny ranking sprzedawcy, cechy wizualne oferty czy jakość obsług klienta. Dzięki temu konsumenci powinni łatwiej zrozumieć mechanizmy tzw. pozycjonowania wyników wyszukiwania. Istotne będzie również określenie wpływu ewentualnych działań sprzedawców na wyniki plasowania, w szczególności zapłaty wynagrodzenia.
„Przepisy te powielają regulacje dyrektywy. Nie ma jednak nigdzie wyjaśnienia, które precyzowałoby, czym są główne parametry oraz jakie konkretnie informacje powinien udostępnić konsumentowi przedsiębiorca” – zauważa w swoim stanowisku Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP).
Postępujące upusty
Projektowane regulacje nie odnoszą się do stopniowego zwiększania obniżki cen na internetowych platformach sprzedażowych. Tymczasem i ZPP i Lewiatan popierają postanowienia dyrektywy dopuszczające, aby państwa członkowskie przyjęły, że w takim przypadku wcześniejsza cena byłaby tą bez obniżki sprzed pierwszego jej zastosowania. W ten sposób z zakresu przyszłej ustawy byłyby wyłączone tzw. promocje postępujące. Oznaczają one stopniowe, konsekwentne obniżanie ceny danego produktu, np. gdy telewizor zostaje przeceniony z 1000 zł na 800 zł, a ostatecznie na 700 zł.
– We wszystkich państwach przedsiębiorcy powinni mieć taką samą możliwość korzystania z tej strategii marketingowej. Ustawodawca unijny pozostawił dowolność stosowania w tym zakresie. Ma to kluczowe znaczenie dla konkurencyjności firm z UE w porównaniu z krajami spoza wspólnego rynku, które nie będą musiały dostosować się do nowych zapisów dyrektywy – wyjaśnia Aleksandra Musielak, ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Za możliwością korzystania z tej strategii marketingowej opowiada się również ZPP. W jego ocenie brak odpowiednich przepisów w Polsce spowoduje ograniczenie potencjału konkurencyjnego polskich przedsiębiorców i stawia ich w gorszej pozycji w porównaniu do firm z innych państw członkowskich, które zdecydowały się na mało rygorystyczną transpozycję zapisów dyrektywy.
– Niezwykle ważne jest jednak, aby konsumenci i przedsiębiorstwa mogły korzystać ze spójnych przepisów prawnych. Jeśli nie zostaną one wdrożone w sposób skoordynowany w poszczególnych państwach, wywołają niepewność prawną i stworzą dla wielu firm nierówne szanse. Ostatecznie mogą zakłócić funkcjonowanie rynku wewnętrznego i przyczynić się do nieuczciwej konkurencji, premiując sprzedawców mających siedzibę w państwach, które opowiedziały się za mniej rygorystyczną transpozycją dyrektywy – ostrzega Aleksandra Musielak.
Według Lewiatana państwa powinny ponadto ustanowić wyraźne rozróżnienie między ogłoszeniami o obniżkach cen a innymi ich porównaniami. Komisja Europejska wprost wskazała, że porównania ceny o charakterze faktycznym nie są objęte obowiązkiem wskazania poprzedniej ceny.
Przejrzyste mają być kryteria dotyczące publikowania opinii klientów i ich rekomendacji. Jeżeli przedsiębiorca pozwala na zamieszczenie ocen produktów lub sprzedawcy, będzie musiał wskazać, czy i w jaki sposób sprawdza, czy rzeczywiście pochodzą one od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go nabyli. Niepodjęcie odpowiednich działań sprawdzających i twierdzenie, że opinie pochodzą od konsumentów zostanie uznane za wprowadzanie w błąd stanowiący przejaw nieuczciwych praktyk. Wprowadzeniem w błąd będzie również zamieszczanie lub zlecanie innej osobie umieszczania nieprawdziwych opinii lub rekomendacji.
Podpis: Iwona Jackowska