Pianki i żelki - klasyczne oraz funkcjonalne (suplementy diety zawierające substancje czynne) to obecnie podstawa modelu biznesowego Zakładów Przemysłu Cukierniczego Otmuchów. W ostatnich trzech latach giełdowa spółka odeszła od szerokiego portfolio obejmującego m.in. płatki śniadaniowe, draże, chałwy, karmelki czy słone przekąski i skoncentrowała się na dwóch kategoriach. Około 70 proc. przychodów pochodzi ze sprzedaży żelków, a pozostałe 30 proc. – z produktów czekoladowych. Wcześniej te ostatnie stanowiły niemal trzy czwarte produkcji.
Miękki motor wzrostu
Od momentu przejęcia przez notowaną na Borsa Istanbul, czyli tureckiej giełdzie papierów wartościowych, spółkę Kervan Gida w 2021 r., Otmuchów sukcesywnie koncentrował się na rynku żelków.
– Zmiana profilu działalności kosztowała nas ponad 50 mln zł, co przy rocznych przychodach na poziomie 300 mln zł było poważnym wyzwaniem inwestycyjnym. Obecnie możemy już mówić o zakończeniu etapu intensywnych nakładów i rozpoczęciu okresu zbierania owoców – komentuje Marcin Kukliński, prezes ZPC Otmuchów.
Zakończone inwestycje umożliwiają firmie zwiększenie mocy produkcyjnych o 10 tys. ton żelków wylewanych oraz kilka tysięcy ton żelków ekstrudowanych (o różnych kształtach) i pianek marshmallow rocznie. Spółka działa dwutorowo, ponieważ produkuje zarówno klasyczne słodycze, jak i suplementy diety w formie żelków.
– W kategorii suplementów diety w formie żelków jesteśmy jednym z bardziej znaczących producentów w Europie. Współpracujemy z globalnymi koncernami, wytwarzając dla nich marki własne. Potrafimy skutecznie aplikować substancje czynne wspierające m.in. sen, urodę czy codzienną suplementację witamin i mikroelementów – wskazuje Marcin Kukliński.
Droga praca i kakao
Segment żelków wykazuje wyraźną dynamikę wzrostu, natomiast wciąż są analizowane perspektywy segmentu czekoladowego.
Obecnie w ofercie pozostają jeszcze produkty czekoladowe pod marką Odra oraz markami własnymi polskich sieci handlowych, jednak ich niska marżowość wynikająca z rekordowych cen kakao negatywnie wpływa na wyniki finansowe.
– Na początku roku sprzedaliśmy część operacyjną działalności czekoladowej, w tym zakład w Brzegu, konkurencyjnej firmie ZPC Śnieżka. Mimo to zachowaliśmy markę Odra oraz marki cukierków czekoladowych. Obecnie współpracujemy z nowym właścicielem jako partner zewnętrzny – wyjaśnia Marcin Kukliński.
Plan inwestycyjny na 2025 r. zakłada wydatki rzędu kilkunastu milionów złotych. Skoncentrowane będą one głównie na automatyzacji końcowych etapów pakowania, ponieważ zmieniające się wymagania rynkowe dotyczące formatów, gramatur i typów opakowań generują rosnące koszty. Dotyczy to szczególnie wynagrodzeń, dlatego firma intensyfikuje proces robotyzacji.
Równolegle rozwijane są mniejsze projekty związane z innowacjami produktowymi, których szczegółów firma na razie nie ujawnia.
Efekty inwestycji
W I kwartale tego roku spółka osiągnęła 96,1 mln zł przychodów, co oznacza wzrost o 35,5 proc. rok do roku. Jednocześnie zysk operacyjny spadł o 27,6 proc. do 8,4 mln zł, a zysk netto wyniósł 7,4 mln zł, czyli spadł o 21,3 proc.
– Spadek rentowności to głównie efekt ponoszonych nakładów inwestycyjnych i kosztów wdrażania nowych linii produkcyjnych, szczególnie linii do pianek marshmallow. Wzrost przychodów potwierdza jednak skuteczność przyjętej strategii – wskazuje prezes ZPC Otmuchów.
Dodatkowym czynnikiem obniżającym rentowność były wysokie ceny surowców, w szczególności kakao i masła. Z drugiej strony segment żelków korzysta obecnie ze sprzyjającej sytuacji cenowej – koszt cukru i żelatyny utrzymuje się na relatywnie niskim poziomie.
– Nie zakładamy, że uda się utrzymać dynamikę wzrostu przychodów na poziomie 35 proc. przez cały rok, ale liczymy na kilkunastoprocentowy wzrost, głównie dzięki zwiększeniu wolumenów sprzedaży żelków. Ceny nie będą motorem wzrostu, dlatego kluczowa będzie efektywność operacyjna – zaznacza Marcin Kukliński.
Choć spółka nie ma jeszcze własnych struktur sprzedażowych za granicą, ponad połowa produkcji – zarówno klasycznych żelków, jak i suplementów – trafia na eksport, głównie do Wielkiej Brytanii. Nowym kierunkiem rozwoju jest Skandynawia. To rynek szczególnie perspektywiczny, bo ten rodzaj słodyczy cieszy się tam wielką popularnością.
Z danych GUS wynika, że wartość produkcji sprzedanej wyrobów żelowych i galaretek w Polsce w 2023 r. osiągnęła prawie 220 mln zł. W latach 2019–23 rosła ona w średniorocznym tempie 19,4 proc., przy wzroście wolumenu rynku na poziomie niespełna 3 proc. Może to sugerować wpływ rosnących cen, ale także zmiany jakościowe na rynku. Szybciej zwiększał się import tych produktów – według Eurostatu w analogicznym okresie średnioroczny wzrost masy towaru wyniósł prawie 22 proc., choć w samym 2024 r. wzrósł jedynie o 2,1 proc. Import nie tylko uzupełnia krajową ofertę żelków, ale stanowi istotną część sprzedaży detalicznej. Z danych Eurostatu wynika, że Polska jest importerem netto wyrobów żelowych i galaretek. Wartość importu w zeszłym roku wyniosła niemal 117 mln EUR, przy eksporcie na poziomie 73,5 mln EUR. Można zatem szacować, że wartość sprzedaży żelków na krajowym rynku wyraźnie przekracza 400 mln zł. Barierą dla dalszego rozwoju są zmieniające się preferencje konsumentów oraz zmiany w strukturze demograficznej. Przestrzeń do wzrostu tworzą natomiast lepsze perspektywy dla segmentu produktów niskocukrowych i funkcjonalnych, w tym np. żelków farmaceutycznych.
W przypadku kategorii wyrobów czekoladowych argumentem przemawiającym za dalszym wzrostem rynku jest relatywnie niski przeciętny poziom spożycia krajowego per capita – według Statisty o 23 proc. niższy w porównaniu do średniej dla UE-27.