Zielone ciepło, jak zielona energia — byłoby społecznie pożądane, ale ceną broni się z trudem. A kiedy w życie wejdzie nowa ustawa o odnawialnych źródłach energii, wprowadzająca aukcyjny system wsparcia, będzie jeszcze trudniej.

— Dlatego inwestorzy, którzy myślą o budowie instalacji kogeneracyjnych [czyli produkujących ciepło i prąd w skojarzeniu — red.], śpieszą się, by zdążyć przed wejściem nowych przepisów w życie. My śpieszymy się np. z inwestycją w blok biomasowy na warszawskich Siekierkach — mówi Marek Dec, prezes PGNiG Termika.
Blok biomasowy na Siekierkach to pierwsza zielona inwestycja Termiki. O inne, i to w skali całej Polski, może być ciężko. Andrzej Schroeder, dyrektor w Enea Wytwarzanie, szacuje, że spośród wszystkich firm ciepłowniczych działających w Polsce (jest ich grubo ponad 200) tylko w 41 inwestycja w biomasę miałaby sens.
— W przypadku pozostałych firm albo lokalny system ciepłowniczy byłby za mały, albo zapotrzebowanie latem niedostateczne — wymienia niektóre czynniki Andrzej Schroeder. Rentowność takich instalacji to wyzwanie. Schroeder wylicza przykładowo, że dla Elektrociepłowni Białystok z grupy Enei granicę opłacalności dla biomasy wyznacza cena zielonego certyfikatu na poziomie 147,46 zł. Kiedy w 2013 r. ceny zielonych certyfikatów, na których opiera się dzisiejszy system wsparcia, spadły do około 100 zł, zakład przeszedł na spalanie węgla.
— Dziś zielone papiery kosztują lekko powyżej 160 zł, co czyni kogenerację biomasową opłacalną, choć marża i tak nie zwala z nóg — ocenia Andrzej Schroeder. Marża i tak jest jednak wyższa niż w przypadku pozostałych zielonych technologii kogeneracyjnych, wykorzystujących choćby biogaz czy geotermię. O słońcu nie wspominając.
— Nie istnieją dziś efektywne technologie kogeneracyjne, które by w ogóle nie wykorzystywały paliwa — zauważa Andrzej Schroeder. Ale w przyszłości to się zmieni. Bogusław Regulski, wiceprezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, przewiduje, że w przyszłości instalacje ciepłownicze bazując na słońcu będą efektywne. Podobnie jak technologie wykorzystujące ciepło przemysłowe, które dziś w ogromnej części się marnuje. Realizowany przez rząd Krajowy Plan Działań zakłada, że udział ciepła odnawialnego w całkowitej produkcji ciepła powinien sięgnąć 17 proc. w 2020 r.