Drugi raz od początku wakacji kurs EUR/USD chwilowo spadł poniżej 1 USD, po czym ustabilizował się na poziomie tzw. parytetu (czyli 1,0). Euro jest słabe fundamentalnie, a potencjalny kryzys energetyczny źle wróży państwom Unii Europejskiej. Ponadto, dolar umocnił się w obliczu nadchodzącego wystąpienia szefa Fedu oraz obaw o sytuację gospodarczą w Chinach. Słabe euro i mocny dolar to najgorsza kombinacja dla złotego oraz innych walut państw wschodzących.
Euro jest bezbronne
Na początku lipca rynek ugiął się pod ciężarem obaw o recesję, która w szczególności miała dotknąć Europę pokiereszowaną przez skutki wojny w Ukrainie. Ponadto inwestorzy stracili wiarę w skuteczność EBC w walce z inflacją - bank długo zwlekał z zacieśnieniem polityki monetarnej. Kurs EUR/USD 11 lipca zanurkował do parytetu, po czym jednak odbił i przez kilka tygodni utrzymywał się w przedziale 1,01 – 1,03 USD.
Była to tylko korekta w trendzie. Dane o inflacji w lipcu (8,9 proc. w strefie euro), słabe dane makro oraz coraz bardziej realne niedobory surowców energetycznych nakazały powątpiewać w rychłą kolejną podwyżkę stóp EBC. W poniedziałek, 22 sierpnia, przez chwilę euro ponownie kosztowało mniej niż 1 USD, po czym zrównało się z nim wartością. W przeciwieństwie do ubiegłego miesiąca analitycy nie widzą jednak dużych szans na ratunek dla europejskiej waluty.
- W Europie mamy samospełniającą się przepowiednię o nadciągającej recesji, którą podbiją doniesienia o działaniach Rosjan na rynku surowców. Nie wykluczam, że EUR/USD mógłby zejść w kolejnych tygodniach w okolice 0,96 - mówi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Dolar pręży muskuły
Sytuacja dolara jest przeciwna do euro. Stany Zjednoczone są wolne od większości zagrożeń dla bezpieczeństwa energetycznego, inflacja konsumencka zaczyna wyhamowywać, a Fed utrzymuje jastrzębie stanowisko.
- W centrum uwagi jest zagrożenie kryzysem energetycznym w Europie objawiające się ostrym wzrostem kursów kontraktów na energię elektryczną i gaz. Amerykańska waluta jest mniej powiązana z globalną koniunkturą, ma za sobą także niezależność energetyczną. Jakby tego było mało, rynek zaczyna tracić przedwczesną wiarę w zmianę nastawienia Fed na bardziej łagodne i zaczyna dyskontować większe podwyżki stóp niż do tej pory zakłądano. Jerome Powell, szef Fedu, zabierze w piątek głos na sympozjum bankierów centralnych w amerykańskim Jackson Hole, a jego wypowiedzi będą kluczowe dla kursu EUR/USD - mówi Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Dolara wspierają też obawy o wzrost gospodarczy Chin. Państwo to otwiera się po pandemii koronawirusa znacznie dłużej niż oczekiwano, co skutkuje niskim popytem i kulejącym eksportem, które mogą mieć wpływ na wyniki wielu globalnych spółek. Widmo kryzysu skutkuje masowym skupem amerykańskiej waluty, uważanej za bezpieczną przystań.
- Istnieje poważne ryzyko trwałego sforsowania parytetu EUR/USD i pogłębienia zniżki w kierunku 0,97 USD – dodaje Bartosz Sawicki.
Złoty kozłem ofiarnym
W lipcu 2022 r., kiedy kurs EUR/USD osiągnął parytet, RPP była świeżo po podwyżce stóp procentowych. Rynek wyceniał wówczas kolejne ruchy bankierów, a mimo to dolar kosztował 4,80 zł. Teraz coraz częściej jednak mówi się o zakończeniu cyklu, a to zaszkodzi złotemu.

- Nasz bank centralny ma ograniczone możliwości, aby przeciwdziałać skutkom mocnego dolara. W Polsce cykl podwyżek stóp procentowych właśnie się kończy. Dalszy niekorzystny splot wydarzeń, czyli zaostrzenie konfliktu w Ukrainie, brak pieniędzy z KPO i rozpoczynająca się kampania wyborcza do parlamentu mogą sprawić, że USD/PLN dojdzie do poziomu 5,00 zł jeszcze tej jesieni - mówi Marek Rogalski.
Co ciekawe, w Polsce drożeć ma również euro. Słabość złotego w stosunku do tej waluty nie będzie wynikała z wartości fundamentalnej, ale raczej sentymentu. Kiedy umacnia się dolar, tracą waluty rynków wschodzących - bez względu na okoliczności, nawet takie, jakie widzimy teraz na starym kontynencie.
- EUR/PLN odbił z wielotygodniowych minimów i okolic 4,65 zł najpierw do 4,70 zł, za sprawą obniżonej przez święto płynności, a następnie kontynuował wzrost w kierunku 4,75 zł. Oznacza to, że europejska waluta podrożała w kilka sesji o mniej więcej 2 proc. Furtka do powrotu EUR/PLN na nieco niższe poziomy otworzy się po cofnięciu kursu do 4,72 zł, ale do tego droga zdaje się być jednak odległa. Bardziej prawdopodobne jest przesunięcie do 4,80 zł na skutek sforsowania parytetu EUR/USD - dodaje Bartosz Sawicki.
