Czy dyskontujemy już to, co może przynieść maj? Starzy inwestorzy giełdowi pamiętają powiedzenie o tym, aby sprzedawać akcje w maju, bo potem może być gorzej. W tym roku może ono nabrać szczególnego znaczenia, gdyż wejdziemy w nowy miesiąc ze „wzrostowym” bagażem z kwietnia i oczekiwaniami co do szybkiego znoszenia obostrzeń nałożonych w związku z pandemię.
Można też odnieść wrażenie, że rynki finansowe dyskontują ożywienie globalnej gospodarki w postaci litery „V”, podczas kiedy rzeczywistość może przypominać „W”, lub „L”. Jeżeli maj będzie rzeczywiście słabszy dla rynków akcji, to może dać to pretekst złotemu do powrotu w stronę marcowych minimów (EUR/PLN po 4,62 zł, a USD/PLN po 4,30 zł). Wpływ na nastroje będzie mieć też przekaz płynący ze strony banków centralnych. Jesteśmy po posiedzeniu amerykańskiego Fedu, ale dzisiejsze EBC będzie równie ważne. Po nieoczekiwanej obniżce ratingu dla Włoch przez agencję Fitch do BBBrośnie znaczenie działań stabilizujących rynki podejmowanych przez bank centralny. Ale czy długoterminowo nie jest to zaproszenie do spekulacji na słabe ogniwo? Jest raczej jasne, że EBC nie pójdzie drogą Fedu czy Banku Japonii, decydując się na nielimitowany skup obligacji skarbowych za sprawą wielu czynników, zarówno legislacyjnych, jak i politycznych.