Zmiany klimatu kosztują USA bilion dolarów rocznie

Oskar NawalanyOskar Nawalany
opublikowano: 2025-06-21 08:00

W ciągu 12 miesięcy do 1 maja Stany Zjednoczone wydały niemal 1 bln USD na skutki katastrof naturalnych i inne koszty związane ze zmianami klimatu – wynika z analizy Bloomberg Intelligence. To równowartość 3 proc. amerykańskiego PKB, które w standardowych warunkach wspierałyby wydatki konsumpcyjne. Według analityków to forma ukrytego obciążenia dla gospodarstw domowych.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Sam huragan Helene, który nawiedził Florydę we wrześniu 2024 roku, był najsilniejszym w historii północno-zachodniej części stanu. Dziesięć dni później uderzył kolejny – Milton. Oba kataklizmy przyniosły łączne straty rzędu 113 mld USD. Do tego należy doliczyć styczniowe pożary w Los Angeles, które według Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej kosztowały kolejne 65 mld USD.

Rosnące koszty zmian klimatu: 18,5 bln USD od 2000 roku

Z raportu „Gospodarka klimatyczna: prognozy na 2025 rok” wynika, że łączna wartość globalnych wydatków na skutki katastrof klimatycznych od 2000 roku wyniosła 18,5 bln USD. W USA do największych kosztów związanych ze zmianami klimatu należą rosnące składki ubezpieczeniowe (które od 2017 roku się podwoiły), wydatki na odbudowę po katastrofach oraz publiczne środki przeznaczane na pomoc z budżetu federalnego. Całkowite koszty wynikające z przerw w dostawach prądu, nieubezpieczonych szkód czy odszkodowań odpowiadają za 7,7 bln USD – czyli aż 36 proc. wzrostu amerykańskiego PKB od 2000 roku.

Tymczasem wsparcie federalne, które przed 2016 rokiem pokrywało około jednej trzeciej kosztów związanych z klimatem, dziś spadło do zaledwie 2 proc. Zawieszenia budżetowe i planowane cięcia mogą jeszcze pogłębić ten trend, zmuszając samorządy do zadłużania się – mimo że ich gospodarki po katastrofach nie zawsze są w stanie taki dług udźwignąć.

Przykładem może być sytuacja w Lake Lure, gdzie lokalne władze planują budowę nowej tamy za 200 mln USD oraz przeniesienie oczyszczalni ścieków i wymianę systemu kanalizacyjnego, co łącznie może kosztować ponad 300 mln USD. Choć początkowo Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego deklarowała gotowość do wsparcia projektów zwiększających odporność na katastrofy, obecna administracja Donalda Trumpa zapowiada stopniowe wygaszanie działalności agencji, uznając niektóre programy za „nieefektywne” i zbyt polityczne.

W ostatnich tygodniach rząd federalny odrzucił wnioski sześciu stanów – w tym Karoliny Północnej – o przedłużenie pełnego finansowania projektów ochronnych, co zmusza lokalne władze do szukania środków w innych agencjach, takich jak Korpus Inżynieryjny Armii Stanów Zjednoczonych. Według gubernatora Karoliny Północnej nowy model podziału kosztów może obciążyć budżet stanu kwotą dodatkowych 200 mln USD, co może wymusić cięcia w innych obszarach, takich jak edukacja czy infrastruktura drogowa.

Firmy zarabiają na katastrofach klimatycznych

Na rosnących kosztach klimatu zyskały jednak niektóre firmy. Andrew John Stevenson z Bloomberg Intelligence stworzył indeks 100 spółek z sektora ubezpieczeń, inżynierii, materiałów i handlu detalicznego, które korzystają na rosnącym zapotrzebowaniu na usługi przed i po katastrofach. Notowania firm z tzw. indeksu spółek klimatycznych rosły w ostatnich trzech latach średnio o 7 proc. rocznie szybciej niż indeks S&P 500.

Z danych wynika, że ubezpieczenia to jeden z „ukrytych kosztów gospodarki klimatycznej”. Tylko w 2023 roku składki poszły w górę aż o 22 proc., a w tym roku mogą wzrosnąć o kolejne 6 proc. Ponieważ rosnące składki ubezpieczeniowe nie są uwzględniane w oficjalnym wskaźniku inflacji (CPI), rzeczywiste koszty mieszkania w USA mogą już przekraczać 40 proc. budżetu domowego – zwłaszcza w regionach zagrożonych katastrofami klimatycznymi.