Firmy z Wielkiej Brytanii interesują się Polską od czasu referendum unijnego. Z inwestycjami czekają jednak na poprawę warunków.
Brytyjczycy bardzo chcieliby robić interesy w Polsce, ale wciąż są pełni obaw. Zachęcają do szybszego poprawiania prawa.
— Jeśli polski rząd nie będzie tak waleczny jak przedsiębiorcy, Polska nie wykorzysta szans, jakie daje przystąpienie do UE — ostrzega David Thomas, szef Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej.
Naprawcie drogi
Skoro budżet świeci pustkami, przedsiębiorcy radzą, by postawić na partnerstwo publiczno-prywatne i dofinansować inwestycje.
— Przygotowywana ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym jest szansą na wykorzystanie funduszy UE na infrastrukturę — mówi Andrew Kozłowski z CMS Cameron McKenna i członek międzyresortowego zespołu pracującego nad ustawą.
Jest o co walczyć. Fundusze dla Polski sięgną 8 mld EUR w latach 2004-06. Potrzeba więcej zmian.
— Na osiem tygodni przed poszerzeniem UE prawo polskie nie jest zgodne z unijnym, czego przykładem jest ustawa o biopaliwach — uważa Leszek Wieciech z BP.
Poprawcie podatki
Brytyjczycy do połowy 2003 r. zainwestowali w Polsce 4 mld USD (29,2 mld zł), co stawia ich na 6. miejscu rankingu inwestorów.
— To efekt systemu podatkowego, bardzo korzystnego dla firm z Holandii. Dlatego brytyjskie Royal Dutch/Shell i Unilever występują w Polsce jako holenderskie — wyjaśniał wczoraj David Thomas.
Wymiana handlowa z Wielką Brytanią w ubiegłym roku po raz pierwszy od lat była korzystna dla Polski: eksport sięgnął 1,433 mld GBP (10,5 mld zł), import — 1,324 mld GBP (9,7 mld zł). Warto przypomnieć, że jeszcze w 1997 r. sprowadzaliśmy stamtąd towary wartości dwukrotnie wyższej od eksportu.