Po opóźnieniu budowy nowego bloku, przestojach już po uruchomieniu oraz po głośnym sporze z Czechami i Trybunałem Sprawiedliwości UE o ważność koncesji dla przylegającej do bloku kopalni, teraz pojawił się spór PGE z wykonawcą.
Taką wartość ma nota obciążeniowa, czyli kara, wystawiona przez PGE firmom, które zbudowały dla niej blok energetyczny w Turowie.
W sporze chodzi o dyspozycyjność bloku, czyli jego gotowość do produkowania energii elektrycznej.
„Zgodnie z kontraktem, wykonawca zagwarantował inwestorowi określony wskaźnik dyspozycyjności bloku w pierwszym roku okresu gwarancji. Po 14 maja 2021 r., czyli po przejęciu bloku do eksploatacji, występowały czasowe wyłączenia bloku i okresy przestojów z przyczyn leżących po stronie wykonawcy. Nie został więc dotrzymany zagwarantowany poziom dyspozycyjności bloku” – tłumaczy nam w mejlu PGE.

PGE domaga się od wykonawcy 561,5 mln zł. Notę dostało konsorcjum firm Mitsubishi Power Europe Gmbh, Tecnicas Reunidas oraz Budimex. Ten ostatni, z udziałem w konsorcjum na poziomie blisko 24 proc., ogłosił, że naliczenie kary jest bezzasadne.
„Zaplanowane i niezaplanowane przeglądy instalacji, które były uzgadniane z zamawiającym, nie były zawinione przez wykonawcę” – przekonuje Budimex.