Na rynku bezapelacyjnie dominował obóz byków. Finisz sesji mógł być co prawda lepszy, gdyż ostatnia godzina przyniosła zadyszkę „kupujących”, ale i tak skala aprecjacji wskaźników jest co najmniej satysfakcjonująca.
Ostatecznie wskaźnik Dow Jones IA zyskał 1,33 proc. S&P500 urósł o 1,07 proc. zaś Nasdaq o 1,20 proc.
Tak wyraźna poprawa nastrojów to przede wszystkim efekt doniesień z Europy. Wzmocnione bowiem zostały nadzieje na rozwiązanie kryzysu zadłużeniowego m.in. dzięki zapowiedzianemu Europejskiemu Funduszowi Stabilności Finansowej.
Swój udział w zwyżce na Wall Street mogły mieć w pewnym sensie też opublikowane we wtorek dane makro, które – co warto podkreślić – nie sprostały jednak w części oczekiwaniom analityków.
Nadal zła sytuacja panuje na amerykańskim rynku nieruchomości. Wskazuje na to lipcowy spadek cen o 4,1 proc. w ujęciu rocznym. Analitycy oczekiwali jednak głębszej przeceny.
Z kolei we wrześniu indeks zaufania amerykańskich konsumentów Conference Board wzrósł do 45,4 pkt z 44,5 pkt miesiąc wcześniej. W tym przypadku analitycy liczyli na 46 pkt.
Wśród „przodujących” akcji znalazły się przede wszystkim wyemitowane przez banki z Bank of America i JPMorgan Chase na czele.
Zmiana tendencji na rynku surowcowym z miejsca znalazła odzwierciedlenie w notowaniach spółek surowcowych, energetycznych i paliwowych, które gremialnie zyskiwały na wartości.