S&P500 wzrośnie jeszcze o 14 proc. do końca 2011 roku i osiągnie wartość 1300 pkt. To wniosek wynikający z uśrednienia przez Bloomberga prognoz 12 strategów rynku akcji.
Tak „byczą” postawę prezentowali ostatni raz w październiku 2008 roku, kiedy spodziewali się średnio 27 proc. wzrostu. W rzeczywistości indeks spadł o 18 proc.
- Inwestorzy są zbyt „niedźwiedzio” nastawieni i są skołowani przez zmieniające się dane makro – powiedział Brian Belski, główny strateg inwestycyjny w Oppenheimer. – Portfele akcji amerykańskich spółek nie uwzględniają pozytywnego sezonu wyników za trzeci kwartał – dodał.
W czwartym kwartale 1998 roku S&P500 wzrósł o 21 proc. po tym, jak wcześniej stracił w sierpniu 15 proc. a 12 proc. w sierpniu i wrześniu z powodu ogłoszenia niewypłacalności przez Rosję i upadku funduszu LTCM.
W dynamiczny wzrost w czwartym kwartale 2011 roku wierzy także Barry Knapp, szef strategii amerykańskiego rynku akcji w Barclays. Jego zdaniem, S&P500 osiągnie 1325 pkt na koniec roku.
- Sytuacja USA wygląda dobrze. Gdybyśmy żyli w izolacji rynek byłby znacznie wyżej – powiedział.