11 mln zł za najdroższy adres w 2016 r.

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2017-01-30 22:00

Rekordowy apartament ceną pobił w sumie kilkanaście mieszkań w starym bloku. W rundzie drugiej stawką będzie rentowność inwestycji

Najcenniejsza okazała się być bliskość Łazienek, bo budynek z pawiem w logo wspiął się na szczyt tabeli ubiegłorocznych rekordów — za apartament o powierzchni 330 mkw. zapłacono powyżej 11 mln zł, wynika z danych Urban.one. Pod względem stawki za mkw. zwycięski wynik padł też niedaleko, bo prawie 140-metrowe mieszkanie przy ul. Parkowej zdeklasowało resztę ceną 49 tys. zł. Dla inwestora szukającego lokalu na wynajem oznacza to, że mkw. wyszedł około 40 tys. zł drożej niż średnio potrzeba w Śródmieściu. Mieszkanie w wielkopłytowym bloku nieopodal kosztowałoby pewnie jeszcze mniej, bo około 7,5 tys. zł za mkw. — a najemca nieoczekujący za wszelką cenę zasłon Versace i ręcznie tkanych dywanów zgłosiłby się od razu.

Z POTENCJAŁEM:
Z POTENCJAŁEM:
Razem z rezydencjami luksusowe apartamenty tworzą w Polsce rynek szacowany na 1,2 mld zł, a KPMG prognozuje, że jego wartość zwiększy się o 22 proc. w trzy lata.
[FOT. BLOOMBERG]

75 tys. zł na kwartał

Rekordowo sprzedane mieszkanie nie pozwoliłoby narzekać ani na poczucie ciasnoty, ani na wścibskość sąsiadów, bo wszystkich lokali w budynku jest tylko dwanaście, w tym dwa mają po dwa poziomy, a metraże rozpoczynają się od 135 mkw. Apartament przy ul. Podchorążych nie jest przy tym w tych kategoriach osamotniony, bo z analiz Urban.one wynika, że na stołecznym rynku wtórnym odnotowano jeszcze kilka takich transakcji — m.in. przy Wybrzeżu Kościuszkowskim czy przy ul. Twardej, w 44-piętrowym wieżowcu.

Za prawie dwustumetrowe mieszkanie w tym drugim nabywca zapłacił w zeszłym roku 6,7 mln zł, ale z ofert pośredników wynika, że Cosmopolitan czeka też na najemców. Dwa pokoje na jedenastym piętrze zajmujące 78 mkw. wiązałyby się z wydatkiem 14 tys. zł na miesiąc — według oferty Otodom — natomiast za 190 mkw. przy Łazienkach najemca zapłaciłby 18 tys. zł, a na pięciopokojowy penthouse na Powiślu wydałby miesięcznie nawet 25 tys. zł.

W arkuszu kalkulacyjnym mogłoby to wyglądać nieźle, w dodatku nie tylko w Warszawie, bo z tabeli najkosztowniejszych zakupów wynika, że rynek rozwinął się również na wybrzeżu. W Gdańsku na przykład bliskość mariny podniosła cenę za mkw. do 32 tys. zł, mimo że jak na kategorię apartamentów mieszkanie było dość małe, bo nie miało nawet 50 mkw. Pod tym względem zbliżyło się do tych, w których upływa szara codzienność — na przedział 40-50 mkw. przypadło 27 proc. rocznego obrotu na rynku.

Rentowność na pół

Razem z rezydencjami, luksusowe apartamenty tworzą w Polsce rynek szacowany na 1,2 mld zł, a KPMG prognozuje, że jego wartość zwiększy się 22 proc. w trzy lata. We wspomnianych 27 proc. ubiegłorocznego obrotu znajdują się natomiast i niebotycznie drogie czterdziestometrowe kawalerki, i ogólnie dostępne dwupokojowe mieszkania, które uważa się za najodpowiedniejsze pod wynajem.

Inwestor, którego nie interesuje okazjonalny zarobek z udostępniania cennego apartamentu na urodziny gwiazdy, premierę perfum czy kręcenie serialu, może mieć przed sobą trudne zadanie. Mieszkania, w którym umeblowanie kuchni kosztowało kilkaset tysięcy złotych, nie wynajmuje się przecież zwykle na doby, na co można sobie pozwolić z takim pobieżnie wyremontowanym, na osiedlu z lat 70.

— Apartamenty w tak wysokich cenach przeważnie kupuje się na własne cele — znalezienie najemcy stumetrowego lokalu z reguły bywa trudne, bo popyt jest ograniczony. Chociaż klientów można szukać na przykład wśród kancelarii czy innych firm, regulaminy niektórych budynkówz tego segmentu zawierają już zapisy, które nie pozwalają korzystać z mieszkania w ten sposób ani wynajmować go krótkoterminowo — komentuje Bartosz Turek, analityk Open Finance, i dodaje, że równie trudnym zadaniem byłoby samo oszacowanie rentowności najdroższych lokali, bo właściciele mogą być mniej skłonni do chwalenia się takimi liczbami.

Zdaniem eksperta, rentowność mieszkania za kilka milionów może się okazać dwa razy niższa niż w przypadku, gdy inwestor wybierze nawet mniej popularną część miasta, ale na wstępie mało zapłaci.

W stolicy przeciętne — a w porównaniu z Łazienkami prawie nieistniejące — adresy mogą zapewnić 200-300 zł za dobę, nie zajmując przy tym 40 mkw., a w Gdańsku czy Sopocie jeszcze więcej w sezonie. Z badań KPMG wynika, że nieruchomościowych aspiracji nie trzeba jednak od razu zduszać w sobie, bo inwestowanie w apartament i niewydawanie milionów da się pogodzić — większość pytanych za luksusowe uważa takie mieszkanie, którego mkw. kosztuje co najmniej 12 tys. zł.

To cztery razy mniej niż ekskluzywny mkw. przy ul. Parkowej i kilka tysięcy złotych więcej od stawki za kompletną norę do remontu, ale w samym centrum i z widokiem na wieżowce.